Podobno sport to zdrowie. W ostatni piątek miałem do wyboru iść na piwo, albo iść na piłkę. Wybrałem futbol, bo przecież lepiej się poruszać niż tuczyć sagan w pubie. Jak Pan Bóg przykazał zabrałem samochód, aby nie wpaść w szpony melanżu po graniu.
Pykamy jakieś 5 minut. Piłka leci na aut, chłopaki krzyczą, że "już jest za", ale ja jeszcze chcę powalczyć. Walcząc nie zauważyłem przyczepy stojącej w rogu boiska. Efekt spotkania mojej nogi z przyczepką widać poniżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz