czwartek, 26 sierpnia 2010

Zawisza vs Widzew, czyli kłopoty z kibicami w Bydgoszczy

Krótka refleksja na temat wydarzeń jakie miały miejsce wczoraj na stadionie Zawiszy. Doszło tam do dość dużej awantury w skutek której zniszczony został niedawno wyremontowany stadion (stadion naprawdę ładny (był), szkoda). Jak zwykle, media, działacze, prezesi i internauci grzmią. „Możliwy jest koniec piłki w Bydgoszczy” mówi Piotr Burlikowski wice prezes Zawiszy. Wszystko przez to, że na skutek rozróby nie udało się dobrze zareklamować klubu potencjalnym sponsorom. A jam tylko takie pytanie: „Kto do cholery zaprasza sponsorów na mecz drużyny, której kibice przyjaźnią się z ŁKSem Łódź (Zawisza), z odwiecznym wrogiem „Rodowitych Łodzian”, Widzewem?” Wiem, że to był Puchar Polski, ale mimo wszystko ja bym się bał podjąć takie ryzyko. Klub z Bydgoszczy się nie bał i teraz jest płacz. Poniżej kilka zdjęć z całego zajścia.




fot. Marek Kaśków

5 komentarzy:

  1. Cóż, przyjaźnie przyjaźniami, waśnie waśniami, ale zachowanie jak człowiek (to, co odróżnia nas od małp - co trafnie opisałeś w którymś wcześniejszym poście) powinno być jednak na pierwszym miejscu. Jeśli ktoś nie umie trzymać nerwów na wodzy, to może nie powinien się tak denerwować i na mecze chodzić. A jak ktoś podnosi rękę (a tym bardziej, o zgrozo, coś więcej) na policję, to nie powinien kilka lat słońca oglądać. A i jeszcze jedno - w dość starej księdze napisano - jeśli twoje oko jest powodem grzechu - wyłup je, jeśli twoja ręka jest powodem grzechu - odetnij ją. Jeśli ci ludzie się uspokoją jak meczy nie będzie, to może i stadion zamknąć? Wszak jest Coś ważniejszego. Czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. gdzie są dożywotnie zakazy pytam sie!?

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem zamknięcie stadionu to najprostsze, a zarazem najgorsze rozwiazanie. Jest ono krzywdzące dla wszytkich tych, którzy przyszli na mecz, a nie brali udziału w awanturze.
    Co do części o małpach, to napisałem, że człowiek umie panować nad swoimi emocjami, co nie oznacza, że ktoś chce tą umiejętność wykorzystywać. Niestety realia są takie, że piłka nożna przyciąga ludzi, którzy chcą się bić i z perspektywy kibica nie wydaje mi się aby kiedykolwiek udało się to zmienić. Czy powinniśmy zatem zakazać tego sportu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Punkt dla Ciebie - racja, zamykanie stadionu to najgorsze rozwiązanie - napisałem to raczej jako prowokację do dyskusji. Oglądanie meczy - jak każdego sportu - ma wszak służyć i zabawie i krzewieniu kultury fizycznej. Może nie jestem dla Ciebie wiarygodny, bo na Ł3 byłem 2 razy i to nie meczu ligowym a reprezentacji. Piszesz, że ludzie oglądający piłkę chcą się bić i trzeba to zaakceptować? Czyli trzeba przymknąć oko na popełnianie przez nich przestępstw? Niby z jakiej racji? Bójka jest przestępstwem wg KK - tak samo jak niszczenie mienia, obraza funkcjonariusza państwowego a tym bardziej zagrażanie jego zdrowiu czy życiu. Moje rozwiązania? Po pierwsze - konieczność zapłacenia odszkodowania przez sprawców - jak nie mają kasy - to komornik. Po drugie - nieuchronność kary - dotkliwej kary -więzienie, dożywotni zakaz stadionowy wraz z koniecznością naprawienia szkód. No i może jakieś roboty publiczne, żeby zbudować autostrady na Euro. No i wzmocnienie policji (co niestety nie jest takie proste - podziwiam ich, że narażają swoje życie za 1300 zł) co pozwoli, że będą bardziej nieugięci w tłumieniu zamieszek. Może to ostudzi zapędy niektórych. Powiedz, wybrałbyś się na mecz z kilkuletnim synem bez strachu o niego? A jeśli nie, to jak zainteresować najmłodszych sportem? Nie piszę tu, że ma nie być opraw, że ludzie mają nie kibicować z całego serca - ale róbmy to w granicach prawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chodzi o przymykanie oka. Chodzi o to, że ten problem jest nie do zwalczenia. To tak jakby walczyć z katarem w zimie. Wydaje mi się, że jedyną rozsądną postawą jest akceptacja tego stanu rzeczy (podobnie jak z katarem, wiesz, że w którymś momencie będziesz go miał.)
    Na mecz z synem bym poszedł, ale na sektor rodzinny. Zwróć uwagę, że awantura miała miejsce na sektorze ultras, gdzie siedzą najbardziej fanatyczni kibice. Osoby siedzące po drugiej stronie stadionu były właściwie niezagrożone.

    OdpowiedzUsuń