piątek, 22 czerwca 2012

Chciwość, czyli co polscy przedsiębiorcy wiedzą o kibicach

Polscy przedsiębiorcy żalą się w mediach, że nie zarabiają na Euro 2012. Bo ci wstrętni kibice ani na wystawy kulturalne nie chodzą, ani w hotelach nie nocują. Bezczelnie natomiast przyjeżdżają tylko na dzień meczu i nie robią nic innego poza piciem piwa.

Sytuacja ta świadczy o niczym innym jak o kompletnym braku znajomości kultury kibicowskiej. Tylko idiota mógł sądzić, że fani futbolu będą śmigać przed meczem do muzeum. Co myśleliście, że większość kibiców przyjedzie do Polski na tydzień i przy okazji zobaczy mecz swojej drużyny?

Kibice to bardzo specyficzna grupa "turystów". Ich cechą charakterystyczną jest dążenie do możliwie największych cięć kosztów. Kibice nie potrzebują luksusu. Nie muszą spać w hotelu, może być ławka w parku. Jak mają w kieszeni 5 Euro i mogą za to kupić 2 piwa lub wejściówkę na wystawę to zapewniam, że długo nie będą się zastanawiać.

Podsumowując, przedsiębiorców zgubiła chciwość. "Ale się obłowimy na tym Euro". "Ale naliczymy zagranicznych kibiców." A tu lipa. Polecam następnym razem przyjrzeć się lepiej grupie, na której chce się zarobić.

środa, 20 czerwca 2012

No i się nie udało, czyli 4 dni później

Wiedziałem, że dobrze robię wyjeżdżając na mecz Polska – Czechy poza Warszawę. Coś tak czułem, że może nie być kolorowo. Niby Rosicki miał nie wystąpić, niby już z nimi kiedyś wygrywaliśmy, ale mimo wszystko obawiałem się tego meczu. Obawiałem się mimo tego, że moim zdaniem mieliśmy lepszą drużynę niż Czesi. Dwa pierwsze mecze w wykonaniu biało – czerwonych pokazały, że w zawodnikach jest wola walki. Natomiast nasi południowi sąsiedzi zdążyli w tym czasie dostać porządny oklep do Rosji i ledwo wygrać z tragicznie grającą Grecją.

Taka już nasza polska natura, że jednego dnia potrafimy mówić „zawalą to jak zwykle”, a
drugiego „awans z grupy mamy w kieszeni, wygramy z Czechami jakieś 3 – 0”. Po prostu dajemy się porwać emocjom i w sumie to jest piękne.

Głupio tak pisać „a nie mówiłem”, ale… mówiłem jeszcze przed Euro, że jak nie wygramy z Grecją to nie wyjdziemy z grupy. Nie wygraliśmy i nie wyszliśmy (mówcie mi Nostradamus). Pocieszające jest to, że nie byliśmy najgorszą drużyną turnieju. Holandia i Irlandia nie zdobyły nawet punktu. Co z tego, że mieli trudniejszych przeciwników jakiś remis mogli spokojnie wywalczyć. Rosja natomiast nie awansowała będąc faworytem najłatwiejszej (naszej) grupy.

W sumie chyba trudno mówić, że ktokolwiek jest zaskoczony tym co się stało. Naprawdę wierzyliście w to, że wyjdziemy z grupy? Mnie trochę martwi ten brak (pozytywnych) niespodzianek. Gole dla naszych strzeliły dwie największe gwiazdy, które i bez tego turnieju mają super promocję na co dzień. Trudno mówić o tym, że w naszej kadrze rozbłysła jakaś nowa gwiazda. Co najwyżej Tytoń potwierdził, że jest bramkarzem światowej klasy. Piszę potwierdził, a nie udowodnił bo w PSV za darmo się nie gra. Jeżeli chodzi o największe rozczarowania to muszę wymienić dwóch zawodników: Obraniaka i Piszczka. Pierwszy nie pokazał nic specjalnego, a jeszcze miał pretensje jak go zmieniali. Drugi zagrał poniżej swoich możliwości, w spotkaniu z Czechami biegał jak żyd po pustym sklepie i niewiele dawał drużynie.

Co dalej? Szkielet drużyny jest. Budowę nowego składu zacząłbym od: Lewandowskiego,
Błaszczykowskiego, Piszczka, Szczęsnego, Wasilewskiego, Polańskiego, Perquisa. Może jeszcze Murawskiego bym ocalił. Wiem, że większość z Was zostawiłaby pewnie tylko 4 pierwszych. No cóż może mam za miękkie serce, a może po prostu zdaję sobie sprawę z faktu, że wiele lepszych grajków w naszym kraju (lub za granicą) nie znajdziemy.

czwartek, 14 czerwca 2012

Polska - Rosja, czyli przynajmniej nie jest nudno

Udało się - Euro 2012 nie jest nudne. Nie ma bezbramkowych remisów. Są niespodzianki pod tytułem Polacy grają całkiem nieźle, a Holandia jest już właściwie poza turniejem. Dziennikarze mogą natomiast z lubością kręcić porozbijane głowy, fruwające kamienie i policjantów dokonujących zatrzymań. Ja atmosfery nie chcę podgrzewać, bo i tak jest gorąco jak w piekarniku. Publikuję zatem kilka fotek z wtorkowego meczu... piłkarzy nie kibiców ganiających się w centrum Warszawy.

występy przed meczem

rozgrzewka piłkarzy

piro na boisku 

sektorówka Rosjan - bardzo ładne wykonanie, ale prezentacja marna, oj nie szło im to rozwijanie

piłkarze dziękują za doping, który jak stadion pełen "Januszy" był całkiem niezły tak na 3 z dwoma

niedziela, 10 czerwca 2012

Zaczęło się Euro 2012, czyli kibicowskie podsumowanie 3 pierwszych dni

No i zaczęło się. Euro, Ojro, "Piłkoszał" jak kto woli. Mnie poza samym futbolem interesował oczywiście aspekt kibicowski tej imprezy. W mediach, władze i policja zapewniają, że incydenty chuligańskie to margines. Faktycznie, nie było póki co żadnej większej awantury, jednak czy aby na pewno było tak spokojnie? Czy zakazana pirotechnika nie pojawiała się na stadionach? Poniżej krótkie podsumowanie pierwszych dni Mistrzostw Europy przez pryzmat "wyczynów" najaktywniejszych ekip.

Rosjanie
Filmik poniżej widział już każdy. 


Rosjanie są póki co najaktywniejsi pod względem chuligańskim na Euro 2012. Poza ochroną stestowali również czujność polskich kibiców we Wrocławiu.


fot. Ultra Style / Facebook
Biednemu Platiniemu skoczyło pewnie ciśnienie gdy widział lecącą "świeczkę" na murawę stadionu we Wrocławiu.

fot. Ultra Style / Facebook
Chorwaci
Tak jak pisałem jakiś czas temu, Chorwaci to nieźli zadymiarze i ich przyjazd gdziekolwiek zwykle wiąże się z mniejszym lub większym zamieszaniem. Wczoraj wieczorem starli się z połączonymi siłami irlandzko - polskimi i przemeblowali kilka ogródków piwnych.

fot. Ultra Style / Facebook


Z filmików i zdjęć widać, że głównymi aktorami tych wydarzeń były raczej osoby związane z piłką klubową niż reprezentacyjną (brak barw, pomalowanych twarzy itd.). Nie wykluczone, że główne grupy stanowią fani z Zagrzebia i Splitu co tłumaczyłoby ich niezłe zorganizowanie i udaną akcję odbicia kolegi z rąk policji, co w dzisiejszych czasach jest niezwykle rzadkie.

Podobno doszło również do starcia między grupami Chorwatów (BBB vs Torcida?). 

Polacy
Kibice z nad Wisły włączali się w większość awantur jakie miały miejsce podczas Euro. Czasami opowiadali się po jednej ze stron (wraz z Irlandią walczyli z Chorwatami). Kiedy indziej musieli odpierać ataki (Rosjan we Wrocławiu). W innych przypadkach sami prowokowali awantury z ochroną czy policją co zwykle kończyło się kilkoma aresztowaniami. Już w piątek widziałem w strefie kibica dwóch skutych, leżących na ziemi ancymonów.

Teraz trwa mecz Irlandii z Chorwacją z tego co widziałem po pierwszym golu fani z Bałkan odpalili trochę piro. Wychodzi na to, że mimo starań UEFA elementy ultrasowskie będą obecne na Euro 2012.

sobota, 26 maja 2012

Piłka nożna na wojskowo i konferencyjnie, czyli dwa tematy w jednym

Czasu mało na wszystko, w tym pisanie postów na bloga. Dzieje się dookoła dużo i aż szkoda nie skrobnąć kilku słów o futbolowych epizodach z mojego życia, które ostatnio miały miejsce.

Z tego zaganiania i ogólnego nieogarnięcia ledwie liznąłem w tym roku atrakcje związane z Nocą Muzeów. Jedyną wystawą jaką zobaczyłem była ta zlokalizowana na Placu Krasińskich. Dotyczyła ona początków polskiej piłki w dwudziestoleciu międzywojennym. Kluby były tworzone wokół jednostek wojskowych dlatego wystawa nosiła tytuł - Pika nożna w siałach zbrojnych II Rzeczpospolitej. Żołnierze grali w futbol bo... 

... jest sportem jak najbardziej odpowiednim do uprawiania w wojsku. Jako rozrywka szlachetna, wypełniająca czas pozasłużbowy i w ten sposób stanowiąca przeciwwagę znużeniu ćwiczeniami służbowymi, gra ta jest jednocześnie znakomitą szkołą cnót, zdolności wojskowych, a więc uzupełnia szkolenie rezerwistów.


Na zdjęciach można było zobaczyć min. Marszałka Piłsudskiego na trybunach czy mecze Cracovii, Wisły oraz (oczywiście) Legii.

Dotychczas wydawało mi się, że stadiony piłkarskie mają służyć do grania w piłkę. Teksty o biurach i salach konferencyjnych traktowałem jako próbę uargumentowania dlaczego areny na Euro 2012 są tak drogie. Jednak ostatnio zawodowo byłem na konferencji, na stadionie Legii. Mogłem sobie zobaczyć lożę VIP (to się nazywa jakoś Gold Club) i usiąść na obszytych skórą krzesełkach na dawnej "Krytej". Ogólnie bardzo elegancko to wygląda i nie widać żadnej taniochy. Nie zmienia to jednak faktu, że nie kupię sobie biletu na tą trybunę (na pewno nie za taką kasę jak chcą obecnie). Jeżeli mam siedzieć w prawie fotelu to wolę ten normalny fotel z dużego pokoju w moim domu. Piwko wtedy też będę miał pod ręką, a nie w barze do którego jest kolejka. 

poniedziałek, 7 maja 2012

Idealna okazja, czyli podsumowanie sezonu ligowego 2011/2012

Czy może być lepsza okazja na wznowinie pisania niż koniec sezonu ligowego? Chyba nie, jedziemy.

Byłem jednym z tych ludzi, dla których zdobycie Mistrza przez Śląsk Wrocław było równie realne jak zobaczenie statku kosmicznego. Jak widać myliłem się i ekipa Lenczyka dała radę (statek kosmiczny być może właśnie zbliża się do planety Ziemia). To czy poradzą sobie w eliminacjach Ligi Mistrzów to inna sprawa... .

Ten sezon nie zakończył się zbyt dobrze dla "pewniaków". Wisła nie zagra nawet w Lidze Europejskiej. Lech wylądował na 4 miejscu i dał się wyprzedzić Legii, której piłkarze zrobili to co zrobili i na własne życzenie pozbawili się Mistrzostwa Polski. 

Spadły Cracovia i ŁKS nad czym ubolewam, bo nieukrywam, że pojedynki z ekipami w stylu Podbeskidzie Bielsko Biała średnio mnie fascynują. 

Zastanawiałem się jak wypadną drużyny z nowymi stadionami. O niektórych z nich wspomniałem wyżej, ale np. taka Lechia. Nowy duży stadion miał teoretycznie oznaczać więcej ludzi na meczu, a więcej kibiców to lepszy doping (znowu teoretycznie), lepszy doping - lepszy wynik (chyba). Jak się skończyło każdy widział, Lechia do końca walczyła o utrzymanie. 

A kibice? Sezon przed Euro 2012 obfitował w kibolskie atrakcje. Palenie flag i szali przeciwnkia, pirotechnika przez którą przerywano mecze czy bieganie po murawie. Nie jeden właściciel polskiego klubu wyrywał pewnie włosy z głowy patrząc na bijący licznik kar Komisji Ligi. Jak widać na nowych stadionach, starzy kibole świetnie sobie radzą. Skoro jest więcej kamer można zasłonić się na chwilę flagami i po kłopocie. Jak to mówią "trzeba iść z duchem czasu". 

P.S. Do "odmulenia" bloga skłoniła mnie również pewna krytyczna uwaga, którą usłyszałem na jednym ze spotkań towarzysko - alkoholowych. Pozdrawiam nieprzychylnych. 

P.S. 2 Postanowiłem też zmienić czcionkę na większą, bo podobno kiepsko się czytało takie małe znaczki. 

wtorek, 3 kwietnia 2012

Precz z komuną, czyli co jest z tymi delegatami

Już kiedyś pisałem o delegacie podejmującym absurdalną decyzję odnośnie flagi Korony Kielce. Niestety tego typu sytuacje wciąż mają miejsce na polskich stadionach. Tym razem na prośbę delegata PZPNu doszło do interwencji, a w efekcie awantury z ochroną na stadionie Polonii Warszawa.



O co poszło? O transparent "Precz z komuną". O ile trudno nie zgodzić się z faktem, że nie był on związany z meczem to chyba nikt mi nie powie, że jest to hasło negatywne czy wulgarne. Skoro wszyscy skarżą się na chamstwo na stadionach to chyba warto wyróżniać (choćby nie gnębiąc) pozytywne inicjatywy?

Wydawałoby się, że każda osoba mieszkająca w Polsce zdaje sobie z tego sprawę. Jak widać nie... . Nie wiem co ów delegat chciał osiągnąć swoją decyzją. Jego zdaniem komunizm był fajny? Z tego co wiem wspieranie systemów zbrodniczych jest w naszym kraju karalne... .

P.S. dla ewentualnych napinaczy. Polonia może nie jest moim ulubionym klubem, ale w tym przypadku jej kibice odwołali się do idei, która powinna być ponad podziałami.