Ten wpis nie dotyczy żadnego konkretnego wydarzenie, a bardziej pewnej ery. Obecnie, przynajmniej wśród polskich kibiców dominuje moda na hip hop. W szczególności, że często raperzy nagrywają kawałki o drużynach, którym kibicują. Jeszcze do tego teledysk ze zdjęciami opraw przeplatanymi filmikami z awantur i utwór ląduje na Twojej mp3… .
Oczywiście, niektórzy kibice preferują bardziej rockowo/skinheadowskie klimaty. Zespół Awantura z „Chuligańskim życiem” itd. Sam nie wiem czy wolę to, czy też tępe techniawki, które za to nieźle sprawdzają się w dalekich wyjazdach samochodowych. Z tego co wiem szczególnie kierowcy cenią sobie jednostajne, szybkie tempo.
Ale co z tymi latami 80 tymi? No w tedy disco, przechodziło w boogie, a kultura brytyjskich casuals coraz częściej po meczach bawiła się w klubach. W sportowych ubraniach drogich firm nie wyróżniali się tak bardzo z tłumu jak kiedyś skini. Nie byli to też kolesie, którzy preferowali styl życia sprowadzający się do „jestem nachlany i mam wszystko w dupie, a mecz jest kolejną okazją do melanżu”.
Siłą rzeczy taki na przykład milion razy remixowany hit „Tainted love” pojawiał się w ich … walkmanach. Niedawno zakupiłem soundtrack do filmu „The Firm” Nicka Love’a i spokojnie mogę go polecić wszystkim znudzonym nowoczesnymi kawałkami. Ja z przyjemnością odświeżyłem swoją playlistę.
Jeżeli ktoś ma wątpliwośći czy blog zmienił tematykę i od teraz będzie dotyczył muzyki, to przypominam, że film „The Firm” opowiadał o rywalizacji kibiców Millwall i West Ham United. Oczywiście w latach 80 tych.
![]() |
fot. 80s-tennis.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz