Podróże na wyjazdy samolotem bywają ciekawe. Dobra, nie jest to samo co wesoły wypad busem. Nie można sobie zrobić postoju na „zwiedzanie”, tudzież dokupienie alkoholu. Jednak plusem jest to, że czasami można spotkać kogoś ciekawego. Przykładowo do Turcji siedziałem koło Marka Sierockiego, który jak się okazało jest wkręconym wyjazdowiczem znającym niemal wszystkich ze „starej ekipy”.
Podczas mojego ostatniego lotu do Izraela miałem miejsce obok Rafała Janasa. Tuż za mną siedział natomiast Jacek Magiera. Obaj lecieli dzień później niż cała drużyna bo mieli jakieś szkolenie dla trenerów.„Magic” nie zapamiętał za pewne podróży z kibicami jako udanej. Cały samolot szybko dowiedział się czyim jest synem ;).
Panie Jacku proszę się nie gniewać, to były tylko takie żarty. Jest Pan legendą naszego klubu. Uwielbiamy Pana.
Co do Pana Rafała to również nie było mu lekko. „To od tego Janasa?”, „To syn Janasa?” takie mało dyskretne pytania padały w kabinie samolotu.
Ja jako gatunek na wymarciu* wiedział kim jest Rafał Janas i czas w samolocie postanowiłem spożytkować na pouczającą rozmowę. Zawsze byłem na przykład ciekawy jak pracownicy klubu odbierają nas - kiboli. Okazuje się , że dość pozytywnie. Oprawy się nawet podobają, chociaż jak usłyszałem, rzadko jest okazja aby się na nich skupić, zwykle zbyt wiele dzieje się na boisku.
Zdanie młodego Janasa na temat dopingu było zupełnie inne od tego co mówią sami kibice. „Wolelibyśmy aby fani reagowali na to co się dzieje na boisku. Te gwizdy na obrońcę PSV w ostatnim meczu – świetne! Zaraz zrobił 2 błędy!” – tłumaczył R.F. Fani natomiast zwykle cenią głośny, równy i niezależny od wyniku (sytuacji na boisku) śpiew. Najlepiej jedna pieśń jak najdłużej. Nie ma, że rzygamy hiciorem z Widnia, prawe ręce w górę!
Kto ma rację w tej kwestii? Trudno mi rozsądzić. Ja osobiście nie lubię gwizdania, już chyba lepiej jakoś ośmieszyć przeciwnika wymyślając głupią, niezbyt skomplikowaną, nafaszerowaną wulgaryzmami rymowankę.
Później poruszyliśmy temat transferów i kondycji samej drużyny. Tutaj pojawiły się 2 tezy Pana Rafała:
1. Nie ufać mediom. (skądś to znam)
1. Nie ufać mediom. (skądś to znam)
2. Legii brakuje ogrania w europejskich pucharach. Nie ma co oczekiwać, że będziemy wygrywali z takim PSV. Różnicy klas się nie przeskoczy.
Panie Rafale więcej optymizmu.
Wkrótce potem pierwszy lot się zakończył. Panowie mogli odetchnąć i z ulgą wydostać się z maszyny pełnej podtykających butelki pod nos…
… z charakterystycznym „Za Legię się nie napijesz?”…
kibiców. Dziwnym trafem unikali nas podczas przesiadki w Budapeszcie i jakoś nie siedzieli koło nas podczas lotu Budapeszt - Tel Awiw. A szkoda, miałem jeszcze kilka pytań.
*interesuję się jeszcze piłką nożną, poza samym kibicowaniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz