piątek, 23 września 2011

PSV - Legia, czyli relacja z wyjazdu

Była relacja sprzed telewizora teraz przyszedł czas na relację z wyjazdu. Tydzień po meczu z PSV publikuję tekst mojego kumpla - Żyły, któy był w Eindhoven. 

Do Holandii udawaliśmy się niestety na wyjazd w wersji „mini”, tzn. w środę wieczorem wyjazd, bez noclegu, mecz i od razu powrót... . Pierwszy raz musiałem jechać na tak krótki wyjazd zagraniczny i mam nadzieję, że ostatni raz....Droga w PL mija nam stosunkowo szybko, wśród rozmów na CB gdzie pól trasy legijne pojazdy przekazywały co myślą o Łodzi i Poznaniu oraz kierowcach z tych dwóch miastJ Niemiła niespodzianka spotkała nas na autostradzie niedaleko Nowego Tomyśla, ponieważ w wyniku jej zablokowania utknęliśmy o 1 w nocy w gigantycznym korku, który tworzyli niemal sami kibice Legii- nie zabrakło więc niespodziewanych spotkań ze znajomymi czy odpalanej pirotechniki. Tuż przed opuszczeniem naszych pięknych ziem zalewamy 45L benzyny w kanistry do bagażnika i można jechać dalej.

Po dojechaniu do Eindhoven już na wjeździe pokazują nam się specjalne oznaczenia wzdłuż ulic, które miały nas kierować na parking przeznaczony dla całej wycieczki z Polski. My nie chcąc zdawać się na łaskę lub niełaskę miejscowej policji jedziemy w swoją stronę i parkujemy na osiedlowej uliczce, gdzie rozbijamy mały obóz.

Kilka słów o mieście- tragedia! Nudne nie do wytrzymania, ciche i spokojne do tego stopnia, że idąc chodnikiem często byliśmy jedynymi ludźmi w zasięgu wzroku, nawet samochodów  prawie nie było! Najprawdopodobniej tak wygląda styl życia holendrów, choć kto wie, może wpływ miało na to wprowadzenie przez burmistrza miasta STANU WYJATKOWEGO związanego w wizytą najlepszych kibiców najlepszego klubu świata! Wprowadzono specjalne rozporządzenie, zapowiadano armie policjantów na mieście, wprowadzono prohibicję we wszystkich sklepach. Od środy do piątku nie wolno było nawet chodzić po ulicy z puszką w dłoni!

Rzeczywistość okazała się jednak mniej brutalna i tak naprawdę do samego meczu policji na mieście nie było praktycznie w ogóle. Za to w sklepach i restauracjach wisiały kartki „Alkohol zakazane”(pisownia oryginalna). Z czego jednak słynie Holania? Nieeeeee, nie z zielonego piwa lecz  innej zielonej używki Trzeba przyznać, że amatorów na nią nie brakowało a sława jest zasłużona.

Im bliżej było meczu tym bardziej miasto było pełne kibiców Legii, którzy przybywali z każdej strony- z kraju, z emigracji czy też z zaprzyjaźnionej Hagi gdzie duża część udała się na „wzmacnianie zgody”. Niestety w dniu emczu nie była prowadzona sprzedaż biletów na mecz- ani dla Polaków ani dla Holendrów. W wyniku tego meldujemy się na stadionie w sektorze w ok. 1600 osób, na innej trybunie 200 z wyrobionymi kartami kibica PSV i kupionymi wcześniej biletami oraz ok. 150 osobowa grupa, która nie mając możliwości wejścia została na parkingu. Na parkingu, na którym przygotowane było stoisko z jedzeniem, grał dj, sprzedawane było piwo i ustawiony telebim! Zatem warunki nienajgorszeJ Co ciekawe na sektor gości wpuszczani byliśmy specjalnym tunelem łączącym peron dworca ze stadionem.

Sektor wypełniamy oczywiście w komplecie choć trwa to do ok. 20 minuty meczu. Wieszamy kilkanaście flag a na wejście prezentujemy oprawę: 2 transparenty „Propably the best fans in the world” z sektorówką w kształcie kapsla od piwa i napisem Legia. Wszystko to podświetlone ogniami wrocławskimi i racami! Doping przez cały mecz można określić jako dobry lub bardzo dobry! Dodatkowo 2-3 razy zostaje odpalone spontanicznie piro a na koniec wieszamy podświetlaną ogniami folię z napisem Nigdy Sam.

Mecz niestety przegrywamy 1-0 ale doping i zabawa na sektorze kozak, miejscowi nie istnieli. Po meczu nasi dziękują nam za doping a my niedługo potem zostajemy wpakowani przez tunel to pociągu, którym po 500m dojeżdżamy na parking. Podsumowując- samo miasto i kraj wyjątkowo nudne i spokojne; kibicowsko przeciwnik okazał się żaden i był to występ jednego aktora; stadion mamy zdecydowanie ładniejszy. Szkoda jedynie tych, którzy poświęcili czas i pieniądze a przez brak biletów nie weszli....Bukareszt- nadciągamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz