niedziela, 29 stycznia 2012

Borysiuk w Kaiserslautern, czyli nie mogę się cieszyć z tego transferu

Pamiętam, że kiedyś więcej pisałem o transferach. Czas wrócić do tego zwyczaju. Szczególnie, że okazja jest wyborna. Otóż jeden z piłkarzy młodego pokolenia występujący w Legii Warszawa zmienia klub na FC Kaiserslautern. Mowa tu o Borysiuku: spadkobiercy spuścizny po "Vuko", najmłodszym strzelcu w historii Legii Warszawa i kliencie agencji towarzyskiej "Rasputin".

fot. weszło.com

Szczerze mówiąc trochę mnie zdziwiły informacje o tym transferze. Myślałem, że pierwszy odejdzie Rybus. Może jednak pewne znaczenie miał tu fakt na jakich pozycjach grają obaj zawodnicy. Defensywni pomocnicy zwykle są mało widoczni na boisku. Na pewno nie popisują się tyloma efektywnymi zagraniami co skrzydłowi. Ich rola to żmudna walka o każdą piłkę.

Polscy kibice kojarzą Kaiserslautern głównie dzięki występom Kamila Kosowskiego. Obecnie drużyna nie radzi sobie zbyt dobrze i walczy o utrzymanie w lidze. Paradoksalnie nie jest to zła sytuacja dla Ariela, bo jego szanse na grę są teraz dość realne (chyba).

Jako kibic Legii nie mogą się jakoś specjalnie cieszyć z tego transferu. Nie było by problemu gdyby szefostwo Wojskowych nie starało się oszczędzać za wszelką cenę. W porządnym "europejskim" klubie natychmiast rozpoczęto by poszukiwania następcy Borysiuka. Za tą kasę możnaby kupić naprawdę dobrego rzemieślnika. Ale nie, u nas chcą kogoś komu kończy się kontrakt i kogo w związku z tym można pozyskać za darmo. Niedługo trzeba będzie wyeliminować Sporting a tu nagle robi nam się dziura w pomocy. Z drugiej strony trudno mieć pretensje do Ariela, że wykorzystuje szansę. Miejmy nadzieję, że nie podzieli on losu innych gwiazd i nie zajmie się tym w czym specjalizują się polscy piłkarze za granicą - grzaniem ławy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz