środa, 28 lipca 2010

1 do 0, czyli jak mistrz Polski przegrał w Pradze Czeskiej

Tak kątem oka jednak oglądałem tego Lecha grającego ze Spartą. Muszę przyznać, że drużyna z Wielkopolski grała momentami lepiej niż mistrz Czech. Bramki jednak nie strzeliła, a jej piłkarze kładli się szukając faulu zamiast konstruować ataki. Uwagę zwracał twardo grający Bony Wilfried. Napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej cały mecz obijał obrońców Lecha ale to Erich Brabec dał Sparcie prowadzenie, a w efekcie wygraną.

Należy odnotować, że kibice Lecha zaprezentowali się dużo lepiej niż gospodarze. Ci niezbyt tłumnie przyszli na mecz, przez co stadion świecił pustkami. O zorganizowanym dopingu z ich strony nie mogło być mowy. Co ciekawe, Sparta nie reagowała jakoś specjalnie na zaczepki ze strony Lecha. Kiedyś słyszałem, że to jedna z lepszych ekip w Czechach, ale to chyba chodziło o innych kibiców… . Lechici z pewnością żałują, że piłkarze, których wspierali nie dostosowali się do ich poziomu. Tak czy siak na wyjazd z pewnością narzekać nie mogą. Podobno padało, ale Praga jest blisko, jest piękna i wiara z Poznania raczej się nie nudziła. Wakacje fajne, ale polska piłka znowu dostaje po dupie. Na własne życzenie mistrz Polski musi rozegrać teraz trudny rewanż w Poznaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz