Spośród milionów tematów, którym mogłem poświęcić mojego bloga wybrałem właśnie piłkę nożną. Ten niezaprzeczalnie, najbardziej popularny na Świecie sport od lat jest moją pasją, której poświęcam wiele czasu i energii. Nie ograniczam się jedynie do śledzenia transferów czy statystyk meczowych, jestem również aktywnym, jeżdżącym na wyjazdy kibicem. Moją drużyną jest Legia Warszawa. Dlaczego? Powód jest prosty urodziłem się i całe (no prawie całe) życie mieszkam w Stolicy, kocham to miasto, a więc i jego wizytówkę, jeden z najbardziej utytułowanych w Polsce klubów, który jako jeden z nielicznych (dokładniej jako jeden z dwóch) zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. Ktoś zapyta - Czemu nie Polonia? Ja odpowiem - Litości… . Ale dosyć, nie chcę żeby moje sympatie klubowe zdominowały ten tekst!
Jak już napisałem wyżej piłka nożna to najbardziej popularny sport, jednak nie wszyscy zgadzają się z twierdzeniem, że jest on również najlepszy na Świecie. Mieszkając w Stanach Zjednoczonych wielokrotnie musiałem udowadniać wyższość futball’u (zwanego w tamtej części świata soccerem (sic!)) nad innymi dyscyplinami takimi jak baseball czy koszykówka. Amerykanie nudzą się, gdy podczas meczu drużyny nie zdobywają po kilka bramek, przyłożeń, koszy czy punktów. Dlatego trudno im było zrozumieć jak można powiedzieć o meczu, który skończył się wynikiem 1 do 0, że był dobry. Nie rozumieli oni jakie to uczucie, gdy wyczekuje się pierwszego gola, a później błaga sędziego żeby jak najszybciej zakończył spotkanie (gdy wygrywa nasza drużyna), albo wznosi modły żeby padła bramka wyrównująca (gdy nasz zespół przegrywa). Nie pojęte dla nich było co rozumiem przez „płynność gry”. W koszykówce, siatkówce czy hokeju zmiany i przerwy są bardzo częste przez co zarówno kibice jak i sportowcy są wybijani z rytmu, co moim zdaniem bardzo psuje całą przyjemność.
Wreszcie zupełnie obca im była atmosfera panująca na stadionach piłkarskich. Wbrew temu co chcieliby oglądać prezesi niektórych klubów, widowisko jakim jest mecz nie musi (a nawet nie powinno!) ograniczać się do picia Coca Coli, jedzenia hot dogów oraz robienia „Jeeeee” jak wygrywamy i „Buuuuu” jak przegrywamy. Pewne specyficzne napięcie, które towarzyszy spotkaniom piłkarskim (w szczególności tym rozgrywanym między drużynami, których kibice nie darzą się sympatią) stanowi nierozerwalny element tego sportu, dla mnie piękny element. Czy można napisać coś jeszcze aby udowodnić, że piłka nożna to wspaniała sprawa? Może, dla kogoś liczy się świadomość, że taki finał Mistrzostw Świata oglądają miliony ludzi i on jest jednym z nich. Takie specyficzne poczucie wspólnoty nawet, gdy nie grają „nasi”… .
To tyle na początek. Zapraszam do śledzenia kolejnych tekstów na moim blogu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz