niedziela, 31 lipca 2011

Kontuzja, czyli sport to zdrowie?

Podobno sport to zdrowie. W ostatni piątek miałem do wyboru iść na piwo, albo iść na piłkę. Wybrałem futbol, bo przecież lepiej się poruszać niż tuczyć sagan w pubie. Jak Pan Bóg przykazał zabrałem samochód, aby nie wpaść w szpony melanżu po graniu. 

Pykamy jakieś 5 minut. Piłka leci na aut, chłopaki krzyczą, że "już jest za", ale ja jeszcze chcę powalczyć. Walcząc nie zauważyłem przyczepy stojącej w rogu boiska. Efekt spotkania mojej nogi z przyczepką widać poniżej. 


Ponieważ nigdy nie jest tak źle by nie mogło być gorzej poniżej wrzucam filmik z kontuzją Wasilewskiego.

niedziela, 24 lipca 2011

Gaziantepspor - Legia, czyli 3 powody

Czwartkowy wyjazd będzie ciekawy z co najmniej 3 powodów.

Po pierwsze, polecę na niego "samolotem specjalnym", a nigdy wcześniej tego nie robiłem. Jest to mały krok do tego aby spełnić moje marzenie o zaliczeniu wszystkich możliwych (i realnych) środków lokomocji jadąc na mecz. Następny w kolejce jest prom.

Po drugie, gramy z drużyną z Turcji. Wiadomo, że kibice z tego kraju stanowią światową czołówkę pod każdym względem. Fanów z tego kraju cenię w szczególności za ich miłość do pirotechniki. Co prawda Gaziantepspor to nie Galatasaray czy Fenerbahce, ale i tak powinno być wesoło.



Po trzecie, w Turcji są teraz upały, a z uwagi na to, że mamy w Polsce piękną jesień w trakcie lata chętnie, chociaż przez jeden dzień, się powygrzewam.

piątek, 22 lipca 2011

"Nerwy puściły piłkarzom", czyli pomożecie?

No ładnie w tej lidze rosyjskiej... .A pomyśleć, że np. w starożytnej Grecji przerwyano wojny na czas igrzysk. Sport był zatem metaforą pokoju. Dziś ten klimat nie udzielił się przedstawicielom najpopularniejszej dyscypliny na świecie - piłki nożnej.

Kibice...

w myśl zasady "pomożecie? pomożemy!"

... pomogli.

wtorek, 19 lipca 2011

A propos Copa America, czyli reklamówka z Messim

No właśnie a propos...

Copa America, czyli odgrywając rolę chuliganów

Jak pewnie zauważyliście (lub też nie) tematy na mojego bloga wybieram dość selektywnie. O niektórych rzeczach piszę bardzo dużo, o innych wcale. Turniej Copa America należy do tej drugiej kategorii. Faworyci odpadają, kibice wbiegają na boisko, a futballog nic.



Wynika to z prostej przyczyny, interesuję się piłką europejską, bo jest mi najbliższa. Najnowszych gwiazdorów z Ameryki Południowej poznaję dopiero wtedy gdy przechodzą do europejskich klubów lub są Mistrzostwa Świata. O kibicach z tej części globu wiem dużo mniej niż o Polakach czy Anglikach. Informacje na ich temat trafiają do mnie dopiero gdy ktoś zginie.

Ostatnio jednak miałem okazję, aby usłyszeć ciekawą opowieść, w której główną rolę odegrali fani zza oceanu. Otóż wolontariusze przed Mundialem w RPA byli wykorzystywani m.in. do ogrywania roli chuliganów podczas szkolenia ochrony. Ich zadaniem było zachowywać się jak najbardziej naturalnie. W grę wchodziło kilka scenariuszy np. „wjazd na murawę”. Osoba, która przedstawiła mi tą historię powiedziała, że inicjatywę zdecydowanie przejęli fani z Południowej Ameryki, którzy bardzo wczuli się w swoją rolę.

Trudno się dziwić. Awantury w Argentynie czy Brazylii to zupełnie inny wymiar niż u nas o czym przekonuje m.in. ten reportaż.



Poza „tradycyjnym” rzucaniem kamieniami, butelkami oraz racami dochodzą jeszcze strzelaniny. Kultura przemocy na tym kontynencie jest wyjątkowo rozwinięta, a łatwy dostęp do broni palnej sprawia, że w jednej chwili można tam stracić życie za swój klub. Biorąc to pod uwagę, chyba jednak wolę dostać kamieniem.

piątek, 15 lipca 2011

Śląsk vs Dundee United, czyli jeden dzień we Wrocławiu

Wczoraj wieczorem przyjechałem do Wrocławia. Byłem bardzo ciekawy jaki będzie klimat na mieście (a konkretniej na starym mieście) po wygranym meczu z bądź co bądź lepszym przeciwnikiem.

Na początku szału nie było. Jakiś najebus z szalikiem na peronie i dziecko w koszulce WKSu przy kasach. Jak już dotarliśmy na rynek też nie było widać jakiś tłumów. Pojedyncze grupki Szkotów rzucały się w oczy bardziej niż miejscowi ze względu na ich pomarańczowe koszulki i szaliki. Jednak gdy pokręciliśmy się chwilę dłużej zaczęliśmy dostrzegać coraz to większe ekipy kibiców obu grających drużyn. Co ciekawe w wielu przypadkach imprezowali razem, pod jednym dachem, to znaczy parasolem „Tyskie” czy jakiegoś innego piwa.

Gdy zobaczyłem Szkota w koszulce Dundee i szaliku Śląska nie miałem wątpliwości, że klimat jest bardzo pozytywny. Nie było też specjalnie widać policji, ot bodajże 2 patrole stojące gdzieś z boku. Oczywiście minąłem się z grupką przyjezdnych, którą można by podciągnąć pod kategorię „ekipy mocnych wrażeń”.

Nie umiem jednoznacznie określić po czym to stwierdziłem. Jak chodzisz już jakiś czas na mecze to po prostu to czujesz. Chodzi o coś w sposobie chodzenia, ubioru i ogólnej aury. To są kolesie, których spojrzenie mówi „jak szukasz problemów, to są właśnie tutaj, daj nam sygnał, a na pewno odpowiemy.” Nie są to typowi kibice z piwem w ręku. Oni zazwyczaj nic nie piją, za to spacerują powoli i obserwują.

Niedługo później widziałem też bandę lokalnych „sportowców”, którzy bacznie rozglądali się na boki, „patrolując” teren. Ciekawe czy obie grupy się spotkały?

Jak napisałem mojej Mamie o panującej we Wrocławiu atmosferze to odpisała mi „Może to dobry przykład?” Może i tak. Z pewnością jednak nie wiem o wszystkich zdarzeniach jakie miały miejsce tego dnia w stolicy Dolnego Śląska. Możliwe, że wspomniane wyżej grupki znalazły w końcu jakiś przeciwników (lub siebie nawzajem) i doszło do konfrontacji. W końcu to pierwsza od dawna okazja, dla fanów Śląska, do pokazania się w Europie. Nie ma tu znaczenia, że mecz był u nich. Jak dasz po nosie przybyszom z innego kraju, to możesz być pewny, że opowiedzą o tym swoim krajanom. Niektórzy właśnie tak rozumieją sławienie swojego klubu.

czwartek, 14 lipca 2011

Piwo z kolegami, czyli GKS Katowice vs MKS Myszków

Zanim zabrałem się do napisania tego posta postanowiłem skontaktować się z moim kumplem z GKSu Katowice.

Dla ewentualnych zdziwionych kolegów z Łazienkowskiej – Tak mam znajomego, aktywnego kibica Gieksy. Sorry.

Chciałem go zapytać o ten KS (lub też MKS, zależnie od okresu) Myszków po tym jak znalazłem trochę materiału na temat ich kibiców w internecie. „Myszków jest niebieski. To taka dzika wiocha. Właśnie takie dzikie fan cluby stanowią o sile Ruchu.” - odpisał mi mój znajomy.

Trzeba przyznać, że jak na „wiochę” to całkiem nieźle sobie poradzili z kibicami z Katowic. Do awantur między tymi ekipami dochodziło na przestrzeni lat kilkukrotnie, co widać na poniższym materiale. Nie wykluczone, że mecze te były okazją dla Ruchu do zaatakowania lokalnego rywala. Tak więc w sumie trudno mi stwierdzić czy Myszków jako taki w ogóle istnieje pod względem kibicowskim. Możliwe, że są to po prostu kibice Ruchu pochodzący z Myszkowa.

Tak czy siak ich zaciętość budzi mój podziw. Burzy to pewien stereotyp, że ruch kibicowski rozwija się tylko w dużych miastach. Fajnie, że ludzie z mniejszych miejscowości też się mobilizują aby zrobić w weekend coś innego niż obejrzeć film na TVP 1 albo wypić piwo z kolegami. Tak to piją piwo z kolegami, ale przynajmniej po meczu.



środa, 13 lipca 2011

Wywiad z raperem, czyli Eldo opowiada o piłce

Wywiad jest elementem cyklu 1 na 1, który został zrealizowany przez Canal +. Od razu
mówię, że nie widziałem wszystkich części. Moją uwagę zwrócił odcinek, w którym
prowadzący rozmawia z warszawskim raperem Eldo.


Oglądając ten dwuczęściowy wywiad możemy się dowiedzieć m.in. co Eldo sądzi o Polonii
Warszawa, na jaki pierwszy mecz zabrał go ojciec czy jakie jest jego zdanie na temat kibiców
PSG.

Dla mnie są co najmniej 2 powody, dla których ten wywiad jest fajny:
1. Rozmowa zaczyna się na Placu Zbawiciela, a że mieszkam niedaleko to fajnie
obejrzeć swoje okolice.

2. Eldo zna się na piłce i widać, że jest autentycznym pasjonatem. Wymienia całą masę
ulubionych, często mało znanych piłkarzy. Przypomina konkretne mecze. Taka pasje
to jest coś szczerego. Nie można tego udawać, albo to w sobie masz, albo nie.

piątek, 8 lipca 2011

Szydera z premiera, czyli o żartach z zamykania stadionów

Po tym jak premier Tusk zamknął stadiony pod koniec zeszłego sezonu wydawało się, że szyderstwom nie będzie końca. Niektóre żarty były bardziej oryginalne, a niektóre bardziej... prostackie. Poniższy filmik reprezentuje ten pierwszy rodzaj dowcipu. By żyło się lepiej!

Młodzi zdolni, czyli małolaci z Barcelony

Nie jestem wielkim fanem nurtu kibicowania Bracelonie tylko dlatego, że "są najlepsi". Ale miło popatrzeć jak grają u nich młodzi - zdolni. Ole!

czwartek, 7 lipca 2011

Hooligan, czyli dokument o kibiciach West Ham United

Hooligan? Co to za nazwa? Mega pretensjonalna i bez specjalnego pomysłu. Podobny poziom co hollywódzka bajka o oryginalnym tytule "Green Street Hooligans" z hobbitem w roli głównej. Niech jednak Was to nie zniechęci. Jest to naprawdę ciekawy dokument. 

Rok produkcji tego dokumentu to 1985. Jego główni bohaterowie należą do słynnej grupy  kibicowskiej - ICF (Inter City Firm). Udzielają wywiadów w charakterystycznych pubach, znanych z opisów Martina Kinga. Są ubrani w charakterystyczne dla tamtego okresu sweterki i skurzane katanki co z perspektywy XXI wieku może wyglądać trochę groteskowo. Oprócz nich wypowiadają się różnego rodzaju eksperci niepewnego pochodzenia. 

Dodatkowo jest dużo materiałów z zamieszek i różnego rodzaju gonitw na i w okolicach stadionów. Jest sporo o fenomenie chuligaństwa stadionowego w Anglii oraz historii samej piłki w tym kraju. 
Podsumowując, ciekawie jest zobaczyć jak to się wszystko rozwijało. W końcu polscy kibice czerpali sporo wzorów od zachodnich sąsiadów. 

Całość dostępna w częściach na YouTubie.  

wtorek, 5 lipca 2011

Policja podczas Euro 2012, czyli „Wszyscy jesteśmy gospodarzami”

Ostatnio pisałem o atakach kibiców na policję. Dziś chcę opisać odwrotną sytuację. W powszechnej opinii myśli się, że jak funkcjonariusz leje kibice pałką po cały ciele to mu się należało. Nawet jeżeli kibic ten leży na ziemi i zasłania głowę rękoma lub jest dziewczyną stojącą na trybunie.

Ponieważ zbliża się Euro pomyślałem, że pokażę filmiki z krajów, które będą organizowały tą imprezę:






To nie jest Białoruś, to Ukraina, kraj który jest częścią „cywilizowanej Europy”, a przynajmniej do tego aspiruje od czasów „Pomarańczowej rewolucji”. Jak widać w filmiku powyżej metody działania policji na Ukrainie cywilizowane nie są. Jak dobrze zauważył mój znajomy, to tak naprawdę tam działa milicja. Dla mnie jednak jest to tylko nazwa. Poza tym czy u nas nie jest inaczej? Chyba nikt nie łudzi się, że po 89 roku nie wymieniono wszystkich funkcjonariuszy dawnej milicji. Nawet jeżeli niektórzy kolesie w białych kaskach, którzy ochoczo pryskają teraz gazem podczas spotkań naszej ligi byli tylko dziećmi za komuny, to już starsi rangą, którzy ich uczyli nie. Zapomnieli im zapewne wspomnieć o tym, że tak zwane „środki ostatecznego przymusu” służą do zatrzymania, obezwładnienia przeciwnika, a nie znęcania się nad nim.

Tak sobie myślę, że jak taki np. Szwed dostanie pałką po plecach za nic to chyba nie będzie chciał więcej odwiedzić takiego kraju, a w końcu Euro ma podobno pomóc w promocji Polski i Ukrainy jako fajnych miejsc, gdzie można miło spędzić czas. Główne zyski dla organizatorów Mistrzostw Europy przynosi przecież turystyka. „Wszyscy jesteśmy gospodarzami” jak głosi jedno z haseł imprezy. A co do za gospodarz co terroryzuje swoich gości?

niedziela, 3 lipca 2011

3 wyjazdy, czyli tylko wspomnienia

Jak pisałem przy okazji recenzji Niesfornych lat 90tych esencją bycia kibicem są wyjazdy. Tak ostatnio sobie grzebałem w różnych zdjęciach i trafiłem na kilka "perełek". Nie uważam się za jakiegoś artystę, ale pozwoliłem sobie trochę poprzycinać i połączyć 3 fotki, które dobrze mi się kojarzą. 

Tak oto powstało poniższe "dzieło". Patrząc od góry w jego skład wchodzą zdjęcia z Zabrza, Kopenhagi i trasy do Poznania. W ramach poprawności kibicowskiej zamazałem twarze przypadkowych osób w kadrze. 

Biorąc pod uwagę zakaz wyjazdowy na rundę jesienną chwilowo pozostają mi tylko wspomnienia.

   

piątek, 1 lipca 2011

Nie chcemy EURO, czyli radykalne nastroje wśród kibiców

Ostatnio pojawiła się w internecie dość radykalna inicjatywa - „Nie chcemy Euro”. W ramach tej inicjatywy możemy przeczytać na przykład co należy mówić osobom nie rozumiejącym podstaw tego projektu:

- Rząd nas oszukał. Nie ma stadionów, nie ma autostrad.
- PZPN niesłusznie karze kibiców.
- Zabraniają nam dopingować.
- Odbierają nam to co najpiękniejsze w piłce - magię, którą my chcemy tworzyć.
- Zakazują bezpodstawnie kibicom wspierać swoje drużyny na wyjazdach.
- Zamykają stadiony za chęć wolności słowa.
- Miała być Irlandia, a jest Białoruś...

fot. Facebook


Osobiście jestem przeciwko takim mocnym stwierdzeniom. Aby nie było wątpliwości, bardzo ważny jest dla mnie rozwój kultury kibicowskiej w naszym kraju. Boli mnie to co rząd, którego szef deklaruje, że jest kibicem, wyrabia z polską piłką. Sądzę jednak, że dobrze się stało, że dostaliśmy to Euro.

Pomyślcie tylko, czy nie fajnie będzie zobaczyć jak pokażą się u nas kibice z takich krajów jak Anglia, Turcja czy Holandia? Mnie osobiście bardzo to ciekawi. Jestem pewien, że pod względem kibicowskim będą to jedne z ciekawszych Mistrzostw Europy.

Jak pisałem jakiś czas temu idę na jeden z meczów grupowych reprezentacji Polski. Nie wstydzę się tego, sorry. Liczę się z tym, że obok mnie będą siedzieli ludzie na co dzień wielbiący Małysza i Kubicę. Ale wezmę to na klatę i będę trzymał kciuki za naszych, bo wierzę, że tak trzeba.