Wczoraj wieczorem przyjechałem do Wrocławia. Byłem bardzo ciekawy jaki będzie klimat na mieście (a konkretniej na starym mieście) po wygranym meczu z bądź co bądź lepszym przeciwnikiem.
Na początku szału nie było. Jakiś najebus z szalikiem na peronie i dziecko w koszulce WKSu przy kasach. Jak już dotarliśmy na rynek też nie było widać jakiś tłumów. Pojedyncze grupki Szkotów rzucały się w oczy bardziej niż miejscowi ze względu na ich pomarańczowe koszulki i szaliki. Jednak gdy pokręciliśmy się chwilę dłużej zaczęliśmy dostrzegać coraz to większe ekipy kibiców obu grających drużyn. Co ciekawe w wielu przypadkach imprezowali razem, pod jednym dachem, to znaczy parasolem „Tyskie” czy jakiegoś innego piwa.
Gdy zobaczyłem Szkota w koszulce Dundee i szaliku Śląska nie miałem wątpliwości, że klimat jest bardzo pozytywny. Nie było też specjalnie widać policji, ot bodajże 2 patrole stojące gdzieś z boku. Oczywiście minąłem się z grupką przyjezdnych, którą można by podciągnąć pod kategorię „ekipy mocnych wrażeń”.
Nie umiem jednoznacznie określić po czym to stwierdziłem. Jak chodzisz już jakiś czas na mecze to po prostu to czujesz. Chodzi o coś w sposobie chodzenia, ubioru i ogólnej aury. To są kolesie, których spojrzenie mówi „jak szukasz problemów, to są właśnie tutaj, daj nam sygnał, a na pewno odpowiemy.” Nie są to typowi kibice z piwem w ręku. Oni zazwyczaj nic nie piją, za to spacerują powoli i obserwują.
Niedługo później widziałem też bandę lokalnych „sportowców”, którzy bacznie rozglądali się na boki, „patrolując” teren. Ciekawe czy obie grupy się spotkały?
Jak napisałem mojej Mamie o panującej we Wrocławiu atmosferze to odpisała mi „Może to dobry przykład?” Może i tak. Z pewnością jednak nie wiem o wszystkich zdarzeniach jakie miały miejsce tego dnia w stolicy Dolnego Śląska. Możliwe, że wspomniane wyżej grupki znalazły w końcu jakiś przeciwników (lub siebie nawzajem) i doszło do konfrontacji. W końcu to pierwsza od dawna okazja, dla fanów Śląska, do pokazania się w Europie. Nie ma tu znaczenia, że mecz był u nich. Jak dasz po nosie przybyszom z innego kraju, to możesz być pewny, że opowiedzą o tym swoim krajanom. Niektórzy właśnie tak rozumieją sławienie swojego klubu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz