Wydawałoby się, że zapamiętamy ten mecz ze względu na mróz i (liczyłem na to) wygraną Legii z lepszym rywalem. Jeżeli chodzi o pierwszy element to tak, było zimno, ale odpowiednia ilość napojów „energetycznych” pozwalała przetrwać temperatury. Udało się też prawie wygrać, gdyby nie rewelacyjny strzał Santosa.
Można wręcz powiedzieć, że z początku Sporting się Legii przestraszył. Niestety w drugiej połowie piłkarze Macieja Skorży stanęli i oddali inicjatywę rywalom. Portugalczycy często wbiegali w nasze pole karne i o ile gol Gola (!) wprawił trybuny w szał to w 88 minucie nikt nie miał wątpliwości, że wielka szansa przeszła koło nosa. Śpiewanie „Puchar jest nasz” wychodziło w tym kontekście co najmniej dziwnie.
Nachalna komercja wdziera się na stadion Legii od dawna. Najlepiej świadczy o tym fakt, że nie jest to już stadion Legii, a Pepsi Arena.
W sumie nie prawda, bo na przykład dla mnie zawsze to będzie „Estadio”, a dla Warszawy (za sprawą uchwały UM Warszawa).
Ale załóżmy, że próbuje się wdzierać. Wdarła się na pewno na mecz ze Sportingiem. „Codziennie niskie ceny” ryczało z głośników stadionu na Łazienkowskiej. Co ciekawie kibice z Żylety to podłapali. Może osoby te robią zakupy w Biedronce?
Zawsze zastanawiam się jak dany mecz zapamiętują piłkarze. Bramkarz Sportingu z pewnością zapamiętał masę śnieżek, którymi był obrzucony. Cóż mogę powiedzieć niech się cieszy, że z taką samą częstotliwością nie leciały w niego petardy.
P.S. Dostał tylko jedną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz