Kilka dni temu przeczytałem na portalu igol.pl ciekawy artykuł o kibicach Paris Saint -Germain. Ponieważ drużyna ze stolicy Francji od lat jest jedną z moich ulubionych wiedziałem, że znajdę w nim dla siebie coś interesującego. Jak już przebrnąłem przez średnio ciekawy fragment o transferach, dramatycznych meczach itp. dotarłem do akapitu dotyczącego fanów paryżan. O ile wiedziałem, że w PSG władzę dzielą między siebie dwie grupy kibicowskie: Boulogne Boys i Auteil, to zaskoczył mnie plan jaki wdrożył zarząd klubu, aby ten podział zlikwidować.
Jak wiadomo (albo i nie wiadomo) pomiędzy obiema ekipami stosunki są mało przyjazne. W praktyce wygląda to tak: kogo jest więcej ten prowadzi doping na danym wyjeździe. Taka sytuacja może dziwić polskich kibiców, którzy są przyzwyczajeni do współpracy poszczególnych grup w obrębie klubie. Jednak w zachodniej Europie takie sytuacje nie są rzadkością. Miałem okazję się o tym przekonać podczas wizyty w Turynie gdzie rywalizują między sobą dwie grupy Juventusu Drughi i Tradizione. Jak powiedział mi kibic … Torino FC „jedni śpiewają swoje, a inni coś zupełnie innego”. Jednym słowem niezły bałagan, o czym miałem okazję się przekonać podczas samego meczu. Generalnie przez większość spotkania na stadionie panował szum, który był głośniejszy lub cichszy w zależności od tego jak szło piłkarzom Starej Damy.
Wracając jednak do zarządu PSG i jego pomysłu. Polegał on na tym, że każdy kibic, który kupuje bilet na mecz, nie może wybrać dowolnego miejsca, a będzie je za niego losował komputer. Tak więc ekipy uległy naturalnemu (losowemu) wymieszaniu. Oczywiście taki stan rzeczy sprawił, że bardzo utrudniona stała się organizacja jakiejkolwiek oprawy. Aby to było możliwe ultrasi muszą być w grupie żeby czuwać nad tym czy choreografia jest realizowana należycie. Podobnie jest z organizacją porządnego dopingu. Wiadomo, że lepiej to wyjdzie jak obok siebie stanie 1000 najbardziej zagorzałych kibiców i wspólnie będą śpiewali intonowane przez wodzireja piosenki. Rozproszeni po całym stadionie stworzą co najwyżej kilkunastoosobowe grupki, efekt raczej mizerny.
No ale za to na stadionie jest spokój, a o to przecież chodziło. A fanatycy PSG? Eeee tam, jak zarząd podziała jeszcze trochę za kilka lat nikt nie będzie o nich pamiętał.
Czego się można spodziewać po socjalistycznym kraju? decydowania za ludzi co mają robić, gdzie mają siedzieć. Bo przecież to ktoś wyżej wie, co dla społeczeństwa jest najlepsze.
OdpowiedzUsuńTo los decyduje ;).
OdpowiedzUsuńTaa...
OdpowiedzUsuńKraj jak kraj, ale widoczna na drugim zdjeciu oprawa robi wrazenie.
OdpowiedzUsuń