M – jak Manu. Muszę powiedzieć…
wczoraj wielu obecnych na meczu kibiców podzielało moje zdanie
… że mam szczerze dosyć tego faceta. Nie wiem co z nim jest nie tak, ale coś jest i to coś sprawia, że jego gra nic nie daje zespołowi. Niby potrafi przyjąć, utrzymać się przy piłce, przyśpieszyć, okiwać i prawidłowo podać, a i tak nic z tego nie ma. Ja mówię Manu – do widzenia.
![]() |
fot. sportandmore.pl |
N – jak napoje, które można było kupować w drodze powrotnej. Dodatkowo w sklepiku zorganizowanym przez kibiców dostępne były kanapki. Podobno niektórym szczęśliwcom trafiły się nawet browary. Muszę przyznać, że zazdrość mnie zżerała.
O – jak organizacja prezentacji oprawy. O ile muszę pochwalić Lecha za efekt końcowy …
dużo osób twierdziło, że tę ekipę stać na o wiele więcej
… to samo rozciąganie liter tworzących napis KOLEJORZ przebiegało za wolno i w ewidentnym chaosie. Widać było biegających wzdłuż trybuny ultrasów Lecha. Równiej by to wyszło jakby przydzielono osobę do każdej litery.
P – jak „palec Arboledy !!!” Taki „pocisk” dostaliśmy od małolatów widzianych z okna autobusów wiozących nas ze stadionu.
P.S. To ci od gołej dupy.
R - jak Rudnevs sprowadzony w tym sezonie strzelec jedynego gola, który dał Lechowi zwycięstwo. Szkoda, że skauci Legii nie wyszukują takich zawodników.
fot. pilkarskiekomentarze.com |
S – jak stadion. Z wierzchu betonowy klocek na środku pustkowia. W środku bardzo nowoczesny funkcjonalny obiekt. Sektor gości ma plusy i minusy. Plusem jest to, że trybuny są piętrowe co daje niezłą widoczność i jest dużo miejsca na flagi. Minusem fakt, że ponieważ jest na rogu kibice siłą rzeczy dzielą się na dwie grupy.
T – jak tłum. Ej, dzień kiedy uda się wreszcie odpowiednio dobrać rozmiar „specjala” do ilości kibiców, którzy mają nim jechać będzie najpiękniejszym dniem w moim życiu.
Wiem, wiem nie byłem w tym roku we Wrocławiu, gdzie podobno było luźno.
Ale przecież wiadomo było, że będzie nas dużo (ponad 2 tysiące). Niby dwa pociągi, a i tak albo stoisz, a jak nie stoisz to ci co stoją ciągle się na tobie pokładają.
fot. jp85.pl |
U – jak umiar w piciu napojów alkoholowych. Wyjazd miał być objęty „całkowitym zakazem picia alkoholu” jednak kilka osób cichaczem popijało jakiś browarem czy zakamuflowaną wódkę z Colą. Trzeba jednak przyznać, że wszyscy trzymali fason i nie było tym razem patoLegii.
W – jak wynik. Znowu nie tak jak miał być. Teksty w stylu „zagraliśmy lepiej niż w poprzednich meczach” wręcz mnie irytują. Z tego co się orientuje drużyna walcząca o mistrzostwo musi wygrywać mecze i strzelać bramki. I nie ma tu znaczenia błąd sędziego. Aby wygrywać regularnie trzeba być lepszym i trzeba umieć dominować przez całe spotkanie i na całym boisku.
Z – jak zadymiarze stadionowi, czyli kibice Legii, którzy są znani między innymi z tego, że lubią odpalać różnego rodzaju środki pirotechniczne podczas meczów piłkarskich. I oby to się nigdy nie zmieniło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz