piątek, 22 kwietnia 2011

Pod prąd, czyli o kupie na boisku

Ten wpis mógłby dotyczyć wielu rzeczy: awansu Legii do finału Pucharu Polski, wygranej Realu z Barceloną czy zakazu wyjazdowego dla fanów Wosjkowych. Jednak jako, że futballog ma iść pod prąd i tym samym zaskakiwać czytelników napiszę o czymś zupełnie innym.

Tematem wpisu będzie kupa, którą musiałem wczoraj zmywać ze swojego buta. Wszystko zaczęło się od pracowniczej wycieczki do sklepu. Pod drodze spotkaliśmy 3 małolatów grających w piłkę na boisku znajdującym w parku Szczęśliwickim. Ponieważ pogoda była piękna, a odpoczynek od pracy zawsze się przyda postanowiliśmy chwilkę z nimi pokopać. Kiedy skończyliśmy grę zauważyłem, że do podeszwy moich adidasów przykleiło się coś brązowego i śmierdzącego.

fot. krakoff.info

Generlanie zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy wyprowadzają swoje psy na boiska sporotwe. To nie jest tylko problem Ochoty, bo na boisku przy ul. Natolińskiej (warszawskie Śródmieście) jest dokładnie to samo. 

Zakładając, że na boiskach tych grają miejscowe dzieciaki, a psy wyprowadzają okoliczni mieszkańcy można wysnuć wniosek, że ci drudzy fundują „gównianą grę” tym pierwszym, czyli dzieciom swoich sąsiadów. Nie chcę tutaj rozwodzić się nad temat utrzymywania porządku i sprzątania po swoich szczekających pupliach. Dla mnie sprawa jest prosta – jeżeli chcesz mieć psa to nie możesz brzydzić się wziąć jego kupy do ręki i wyrzucić do specjalnego śmietnika.

Jak widać brak boisk wcale nie jest głównym problemem polskiej młodzieży. Boiska są, ale co z tego jak nie da się na nich grać z powodu psich odchodów. Na koniec, mam nadzieję, że właściciel czworonoga, w którego bobka miałem okazję wdepnąć znajdzie kiedyś podobną niespodziankę na poduszce przed pójściem spać.

2 komentarze:

  1. No niestety, problem istnieje nie tylko na boiskach piłkarskich, tylko w całym mieście. Jak jest poza Warszawą - nie wiem, więc się nie wypowiadam. Szczególnie w zimie widziałem właścicieli zakopujących psie gówna w śnieg, jakby miały się razem z nim na wiosnę rozpuścić. I czemu tak jest? Bo nie ma ani nieuchronności kary ani poczucia wstydu. Co z tego, że prawo przewidziało grzywnę, jak nie ma komu jej nałożyć. Co możemy sami zrobić? Można kablować do strażników, ale po co? Lepiej upominać właścicieli psów, jak zauważymy, że zamiast posprzątać uciekają od psiej kupy jak z miejsca zbrodni (dosłownie tak to czasem wygląda). Może nie chcąc się wstydzić ucieczki następnym razem posprzątają nasze wspólne miasto?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten Pan daje dobry przykład ;) http://www.youtube.com/watch?v=NR-ofePXj9E

    OdpowiedzUsuń