środa, 22 czerwca 2011

Życiowe osiągnięcie, czyli o stosunku do policji w Polsce i Anglii

Ja osobiście za policją nie przepadam. Nie, nie dlatego, że nasłuchałem się Hemp Gru. Trochę jeżdżę na mecze i swoje widziałem. Nie będę się tu specjalnie rozjątrzał. To o czym chciałbym napisać ma znacznie szerszy kontekst niż moje osobiste przeżycia. Otóż, zauważyłem, że podczas awantur stadionowych w Polsce policja bardzo szybko staje się obiektem agresji. Często wynika to z faktu, że do kibiców przeciwnej drużyny po prostu nie można się dostać. Jest jednak wiele przykładów na to, że policja stanowi przeciwnika samego w sobie jest wiele. Wilno, Kowno, mecz Zawisza - Widzew w Bydgoszczy czy derby Warszawy z 1997 roku. Wymieniać można długo.

W innych krajach tak nie ma. Spójcie sami:



Dwóch policjantów powstrzymuje dwie kilkunastoosobowe grupy!!!??? Nikt ich nie atakuje (bo tego pociągnięcia za kurtkę nie liczę jako atak) !!!??? W Polsce skończyłoby się to dla nich poważną kontuzją, albo wręcz śmiercią. A przecież Anglia to kolebka chuligaństwa. 

Nie mówię, że a Anglii stróżom prawa nigdy się nie dostaje, ale wydaje mi się, że nie są oni tak często atakowani jak w Polsce. Czasami kibice wręcz omijają ich, aby kontynuować bójkę między sobą.  

Wydaje mi się, że nie da się tego wyjaśnić inaczej niż różnicami kulturowo - historycznymi. U nas, w PRLu policja była na usługach systemu, który gnębił obywateli. W Anglii do XIX wieku za zabójstwo policjanta z miejsca wieszano. Policjant był kimś komu należał się szacunek. Już jego elegancki strój sugerował, że jest osoba, z którą należy się liczyć. W Polsce nawet samej policji nie zależało na tym aby ktokolwiek ich szanował. Jak im mówili tłuc opozycję to tłukli i tyle.

Efektem takich a nie innych losów Polski i Anglii jest to, że dla wielu dzieciaków „zajebanie psa” stanowi życiowe osiągnięcie. Nie umiem tego wszystkiego jednoznacznie ocenić, bo czasami mam wrażenie, że dla drugiej strony zajebanie dzieciaka w koszulce HWDP to również sukces porównywalny ze zdobyciem Oskara. Do przemyślenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz