wtorek, 31 maja 2011

Podsumowanie sezonu 2010/2011, czyli powrót do Pucharów Europejskich

Bilans Legii w tym sezonie to Puchar Polski i 3 miejsce w lidze. Nad tym czy to dobry wynik czy zły będę zastanawiał się pisząc kolejnego posta, bo moim zdaniem ocena trenera i drużyny to odrębny temat.

Tym razem kibice będą mieli okazję pozwiedzać zagraniczne miasta, a przy okazji zobaczyć mecz Ligi Europejskiej…

… lub też nie, jeżeli na przykład walczący z kibolami rząd lub klub (czego byliśmy już świadkami) ograniczy dostęp do biletów, ale nie ma co krakać.

Poza Legią pierwszy raz od dawna w Europie pokażą się kibice Śląska Wrocław. Ciekaw jestem jak to wyjdzie, bo w tym sezonie ta ekipa kojarzy mi się z nudnymi sektorówkami, którym czasem towarzyszy skromne piro. Ale może to niesprawiedliwa opinia. Jagiellonia, w zeszłym roku miała okazję przekonać się jak wygląda grecka gościnność, zobaczymy gdzie tym razem zagrają. Natomiast fani drużyny Mistrza Polski będą oglądali przegrane eliminacje… tfu zmagania o Ligę Mistrzów.

fot. Nikolas Giakoumidis

fot. igol.pl
Jeżeli chodzi o mecz tego sezonu to chyba nie ma wątpliwości, że był to Finał Pucharu Polski… z wielu względów. A najgorszy? Chyba nie da się wybrać jednego spotkania, cały okres protestu przeciwko… wiadomo komu był denny. Pośmialiśmy się, porzucaliśmy piłeczkami, ale wiadomo, że dopingu brakowało. 

W przyszłym sezonie ekstraklasę zasili dobrze znany ŁKS i nieco egzotyczne Podbeskidzie.

sobota, 28 maja 2011

Finał Ligi Mistrzów, czyli oby było ładnie i ciekawie

Dziś finał Ligi Mistrzów. Nie będę się o tym wydarzeniu rozpisywał, bo wszędzie pisze się o nim bardzo dużo. Dodatkowo jestem jednym z tych, który nie kibicuje żadnej z drużyn. Co więcej, będę kibicował tym, którzy aktualnie będą przegrywali, bo zależy mi na tym aby mecz był ciekawy, a nie „do jednej bramki”. Spotkanie to będzie miało dla mnie głównie wartość estetyczną, to znaczy liczę na ładną grę.

fot. ciacha.net

Z tą ładną i ciekawą grą może być różnie, bo to jest finał najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na Świecie i nikt nie będzie chciał stracić głupiego gola. Poniżej krótki filmik zapowiadający dzisiejsze widowisko.

czwartek, 26 maja 2011

Niewierny Ryan, czyli o staromodnej lojalności

Brytyjczycy mają nową aferę z udziałem znanego piłkarza. Ryan Giggs zdradził żonę. Co gorsza zrobił to z kobietą, która wystąpiła w Big Brotherze. Czyli nie tylko jest niewierny, ale jeszcze imponują mu Panie pragnące szybkiej kariery w programach telewizyjnych dla pospólstwa. 

fot. gadu-gadu.pl

 Za piłkarzem wstawił się trener, który nie dał się wciągnąć w dyskusję z dziennikarzami podczas jednej z konferencji prasowych. Dodatkowo podsłuchano jak planuje z asystentką ukaranie żurnalisty, który zadał pytanie o walijskiego pomocnika. Kara miała najprawdopodobniej polegać na zakazie wstępu na obiekt Manchesteru United.

W mediach zawrzało. Jak Ferguson śmie solidaryzować się z człowiekiem, którego zna od lat i który stanowi (albo chociaż stanowił) filar jego drużyny. Przecież to oczywiste, że powinien go przekląć i zerwać wszelkie stosunki. Sir Alex jest wręcz bezczelnie lojalny, a to jest takie nie dzisiejsze.

Jeżeli chodzi o zakaz dla dziennikarza to bardzo podoba mi się ten pomysł. Skoro kibice dostają zakazy za racy to dziennikarze, którzy podpadną trenerowi, piłkarzom czy właścicielom klubu też powinni dostać bana. Przekładając to na realia polskie, mam już kilku kandydatów, którym można by zabronić wstępu na Łazienkowską 3.

Wypadałoby chyba napisać coś o samym zachowaniu niewiernego Ryana. Więc piszę: „Ryan ogarnij się”.

wtorek, 24 maja 2011

Polska vs A3, czyli piłka nożna dla kibiców

Udało się, mimo faktu, że osobiście nie wylosowałem żadnego biletu jednak przejdę się na mecz podczas Euro 2012. Co więcej będzie to mecz Polski. Jeszcze bardziej zadziwiające jest to, że miałem jakiś wybór. Biorąc pod uwagę, że zależało mi na zobaczeniu naszych „orłów”…

bo jak już oglądać mecz podczas tej imprezy to niech chociaż grają nasi

…musiałem zdecydować czy wolę mecz otwarcia czy też spotkanie, które będzie miało miejsce 12 czerwca.

Zdecydowały względy ekonomiczne, 2 mecz był po prostu tańszy. Oczywiście rozważałem też to, który z nich może być ciekawszy. Oficjalnemu rozpoczęciu imprezy na pewno będą towarzyszyły liczne eventy dodatkowe, które powiedzmy sobie wprost mogą być mało interesujące. Bo co poza pokazami akrobatycznymi, tańcami maskotek czy kolejną, dziwną wersją hymnu narodowego mogą wymyślić?

Martwi mnie trochę, że o ile przegramy drugi mecz to atmosfera po tym spotkaniu może przypominać stypę. Na meczu otwarcia byłoby inaczej bo „co z tego, że dostaliśmy w dupę 3 do 0 skoro mamy jeszcze 2 spotkania, odkujemy się”. Kolega z pracy pocieszył mnie jednak, że pierwsze spotkanie na pewno będzie ustawione, żebyśmy nie dostali wciry tak od razu. Ta teoria zakłada, że dopiero 12 czerwca rozegrany zostanie prawdziwy mecz.

Na koniec taka mała dygresja. Koleżanka mojego kolegi ma ojca, którego firma była jednym z wykonawców budowy nowych stadionów. Jako wyraz wdzięczności człowiek ten dostał kilka biletów na Euro. Wiem, wiem nie powinno mnie to dziwić, bo na tego typu imprezach zawsze część biletów jest przeznaczona dla bliżej nie określonych „sponsorów”. Jednak z drugiej strony trudno mi obok tego przejść całkiem obojętnie, bo w końcu - "piłka nożna dla kibiców".
 
fot. interia.pl

niedziela, 22 maja 2011

Legia - Wisła, czyli smutny człowiek

Podczas wczorajszego meczu kibice urządzili anty rządowy happening na wesoło. Były ręczniki plażowe, czepki, klapki, maski do nurkowania i … fruwające nadmuchane prezerwatywy. Gwiazdą wieczoru był człowiek, polityk, który stał się sławny dzięki hasłu „Nie będzie niczego”. Krzysztof Konowicz był dosłownie rozchwytywany, robiono sobie z nim zdjęcia i dawano mikrofon aby mógł wygłosić „przemówienia”. Traktowany był jak atrakcja. Ale nie atrakcja w stylu ciekawa indywidualność, ale raczej niegroźny wariat.

Osobiście przykro mi było oglądać tego smutnego w gruncie rzeczy człowieka. Pan Krzysztof cieszył się na pewno, że tłum młodych, entuzjastycznie nastawionych ludzi skanduje jego nazwisko i klaszcze po kolejnych, źle słyszalnych sentencjach. Szkoda, że nie zdawał sobie sprawy, że został zaproszony tylko po to aby zadrwić z obecnego premiera i powiedzieć: „Donald jest tak samo głupi jak Krzysiek.”

Popieram walkę z przeciwnikiem (szczególnie politycznym) przy pomocy szydery, czyli wyśmiewania. Nie podobna mi się jak wykorzystuje się do tego celu osoby trzecie… które mogą być na trochę innym poziomie świadomości. Nie elegancko śmiać się z czyjegoś nierozgarnięcia i tyle. 

Acha z tego wszystkiego zapomniałbym napisać o wyniku. Legia po dobrej grze i 2 bramkach  zdobyła komplet punktów. Pod koniec bramkę strzelił „Szałach”, co osobiście bardzo mnie cieszy, bo od zawsze kibicuję temu najbardziej pechowemu piłkarzowi świata.

czwartek, 19 maja 2011

„Jak to będzie z sobotnim hitem?”, czyli optymista i pesymista

Zapytałem się dziś w pracy: „Jak to będzie z sobotnim hitem?”. Usłyszałem, że może być słabo. I trudno nie podzielać tego pesymizmu wspominając wynik z jesieni (dla przypomnienia 4 do 0 dla Wisły). Jednak moim zdaniem tym razem wcale nie musi być źle. W końcu Wiśle już nie zależy na tym meczu, bo niby prestiżowy, ale jak przegrają to wstydu nie będzie. Dodatkowo Legia zwykła wygrywać na Łazienkowskiej z Białą Gwiazdą, gdy ta zdobywała mistrza.

fot. 2X45.bloog.pl

fot. legia.net

 Legia sezon ma uratowany w przeciwieństwie do Wisły, która ma sezon wygrany. Piłkarze z warszawskiego klubu muszą coś jeszcze fanom udowodnić. Niby są na fali zwycięstwa w dramatycznym, trudnym i nerwowym meczu z Lechem, co często umyka w  związku z atrakcjami pozasportowymi. Jednak później trafiły się 2 remisy. Wiele osób nie ma w następnym sezonie zapewnionego miejsca w klubie, łącznie z Maciejem Skorżą. Wciąż muszą się wykazać. To chyba pozwala być optymistą. Piszę „chyba”, bo nie wiem czy piłkarze będą w sobotę dysponowali atutem własnego boiska. Brak dopingu z pewnością nie pomoże im wygrać.

wtorek, 17 maja 2011

Łamistrajki, czyli wygrana i pogrzeb

Miłość kibiców do swojego klubu potrafi być wielka. Tak wielka, że na bok idą wszystkie inne sprawy, nieraz bardzo ważne. Sprawy takie jak praca – „pójdę na pobieranie krwi, bo wtedy dają wolne i dzięki temu pojadę na mecz.” Sprawy takie jak szkoła – „wiem, że jutro klasówka, ale taki wyjazd może się nie powtórzyć”. Sprawy takie jak rodzina – „są urodziny synka, ale lece na mecz, jak będzie starszy to go zabiorę i wtedy zrozumie dlaczego nie mogłem odpuścić derbów.”


sports20.bloog.pl

Dla fanów Wisły i Polonii Bytom doping podczas ważnych meczów był ważniejszy niż ogólnopolska solidarność kibiców. Ci pierwsi cieszyli się ze zdobycia mistrza Polski, drudzy modlili o utrzymanie w lidze. Środowisko kibicowskie jest oburzone i nazywa fanów obu ekip łamistrajkami. Solidarność powinna być ważniejsza niż osobisty sukces. Powinna, ale to trochę tak jak być na pogrzebie i dowiedzieć się o wygranej 2 milionów złotych w „Totka”. Umówmy się, że każdemu z nas trudno by było powstrzymać radość, albo chociaż uśmiech.

Myślę, że aby móc uczciwie ocenić tą sytuację należy najpierw samemu zadać sobie pytanie o to jakich wyborów dokonujemy w życiu codziennym. Czy na pewno nie mamy sobie nic do zarzucenia? Jesteśmy dumni z tego, że olewamy wszystko, aby tylko pójść na mecz, ale czy chcielibyśmy aby lekarz poszedł na stadion kiedy jesteśmy chorzy? Nie imponują mi ludzie, którzy zrujnowali sobie życie osobiste przez miłość do klubu. Wolę tych, którzy umieją pogodzić jedno i drugie. Do przemyślenia.

niedziela, 15 maja 2011

Derby Krakowa, czyli mistrz i I liga

Dziś są derby Krakowa. Pisząc o tym spotkaniu nie trzeba robić zbyt długiego wstępu, bo każdy wie, że będą emocje. Jeżeli wygra Wisła to, biorąc pod uwagę, że Jaga straciła w piątek 2 punkty z Legią, może się już właściwie cieszyć z mistrzostwa. Przegrana dla Cracovii będzie z kolei oznaczała, że już czas pogodzić się ze spadkiem do pierwszej ligi. Kibice tego stanu rzeczy łatwo nie zaakceptują.

Ciekawym jestem aspektu kibicowskiego tego spotkania. Jak wiadomo kibiców gości na ulicy Reymonta nie będzie co najprawdopodobniej zintensyfikuje ganianki na mieście. Dodatkowo atmosferę podgrzewa fakt, że niedawno zamordowano fana Cracovii.

W przypadku tego pojedynku zamknięcie stadionu raczej nie przyczyni się do zwiększenia ogólnego poziomu bezpieczeństwa w stolicy małopolski. Możliwe, że wzajemne bluzganie na siebie na trybunach trochę rozładowałoby atmosferę, a tak opijanie mistrza (?) może dla niektórych skończyć się nieprzyjemnie.

szaliki i koszulki Wisły oraz pojedyńcze sztuki Lechii, fot. wp.pl

płonący "dywan" z szalików Cracovii, fo. wiadomosci24.pl

piątek, 13 maja 2011

Wierszyk, czyli "Polityków głowy bolą"

Polityków głowy bolą, "przecież Euro nam zabiorą"
Kiedyś premier był kibicem dziś w szaliku go nie widzę
Będzie wojna z kibolami, wszyscy będą za kratami 
Komandosi 6 rano w piżamie fanów zastaną
Podatnicy za to płacą, zależoności nie zobaczą
Bezrobocie, dziury w drogach, bez reformy służba zdrowia 
Zmaknie się wszystkie stadiony, Donald będzie zachwycony
Potem stocznie i kopalnie, wtedy będzie super fajnie
A na koniec nic nie będzie, prócz premiera na urzędzie 

fot. kampanianazywo.pl

Kibicem razem, czyli działania kumpli z triady „Trzech króli”

Aby podczas Euro 2012 pokazać Europie, że nasi fani piłkarscy nie są tacy źli specjalnie powołana przez Ministerstwo Zdrowia komórka – PL2012 wdrożyła projekt Kibice Razem.

Oto założenia tego projektu:

1) usprawnienie i profesjonalizacja działalności stowarzyszeń kibiców w zakresie wprowadzenia metody zarządzania projektowego, profesjonalnej budowy wizerunku, pozyskiwania środków na działalność statutową itp.,

2) systematyczne wspieranie pozytywnych inicjatyw wychodzących ze środowiska kibiców,

3) nawiązanie przez stowarzyszenia kibiców partnerstw na szczeblu miejskim, krajowym i międzynarodowym (projekt zakłada m.in. nawiązanie współpracy z partnerskim ośrodkiem kibicowskim działającym na terenie Niemiec),

4) zmiana negatywnego wizerunku kibica,

5) wykorzystanie pozytywnej energii kibiców do działań na rzecz klubu, miasta i regionu.

W inicjatywę tą zaangażowały się kibicowskie reprezentacje czterech klubów: Śląska Wrocław, Arki Gdynia, Lechii Gdańsk i Polonii Warszawa. Najprężniej działają kumple z triady „Trzech króli”. Działania dwóch pozostałych klubów są jak wynika z oficjalnej strony projektu… w budowie. Stowarzyszenia Lwy Północy i Wielki Śląsk będą odpowiedzialne za tak zwane Ambasady  Kibiców podczas Euro 2012 (więcej o Ambasadach możecie przeczytać w starszym wpisie.  

fot. lwypolnocy.pl

Osobiście dziwi mnie trochę, że fani Lechii chcą brać udział w takiej inicjatywie wraz z odwiecznym rywalem – Arką. Domyślam się, że autorzy projektu są zachwyceni, bo kibice łączą się ponad podziałami i to w imię … Euro. 
  

fot. kibice.net

Obawiam się jednak, że inne drużyny z miast gospodarzy, czyli Legia i Lech już nie będą tak chętne aby współpracować. Wydaje mi się również, że inicjatywa ta zostanie zdominowana przez Lechię i Śląsk. Nawet jeżeli dołączą jeszcze jakieś klubu to będzie to widoczne… tylko na papierze.
Podsumowując pomysł dobry, potrzebny, ale moim zdaniem niewykonalny na polskim gruncie (zresztą tureckim, serbskim czy greckim również). Chyba, że w ramach jednego z układów kibicowskich, ale nie mówmy wtedy, że jest to inicjatywa łącząca fanów futbolu z całego kraju.

niedziela, 8 maja 2011

Everton vs Manchester City, czyli mecz z przypadku

I znowu jest tak, że zmieniam temat wpisu w ostatniej chwili. W końcu tyle się dzieje: kibice Legii wspierali swoją drużynę sprzed stadionu, a po meczu piłkarze dziękowali im przez kratę, bo nie pozwolono im opuścić obiektu przy Łazienkowskiej; w lidze angielskiej mecz o mistrzostwo rozegrają Manchester i Chelsea; w Turcji natomiast doszło do konkretnej awantury między kibicami Bursasporu i Besiktasu. Ja tymczasem napiszę o meczu, który oglądałem wczoraj zupełnie przypadkiem.

Nie da się ukryć, że piłka nożna jest najpopularniejszym sportem w naszym kraju, dlatego zawsze gdy włączy się jakąś stację sportową istnieje duża szansa, że zobaczymy mecz futbolu. Tak było też wczoraj, gdy siedząc u ziomka przed koncertem De La Soul buszowaliśmy leniwie po stacjach „Cyfry”. Zatrzymaliśmy się na trwającej w najlepsze drugiej połowie meczu pomiędzy Evertonem i Manchesterem City. The Toffies przegrywali jeden do zera i niewiele wskazywało na to aby coś mogło się zmienić. Nie zdziwiło nas to zresztą, bo w „City” grają gwiazdy światowej piłki, z Evertonu znaliśmy tylko Phila Neville’a i Johna Heitingę.

I nagle ekipa z Liverpoolu strzela „szejkom” 2 bramki, i wygrywa w rezultacie mecz 2 do 1. W szczególności drugie trafienie było pierwszorzędnej jakość, a piłkarz, który je zdobył zaliczył przy okazji K.O.

Tak więc zupełnie przypadkiem zobaczyliśmy całkiem ciekawy mecz. Całe szczęście, że piłka jest tak popularna. W innym przypadku zatrzymalibyśmy się pewnie na Formule 1 czy powtórce jakiejś walki bokserskiej. W końcu by nam się to znudziło więc zmienilibyśmy na jakąś komedię z wczesnych lat 90-tych, graną w Polsacie, co sprawiłoby pewnie totalny spadek motywacji do czegokolwiek. A tak poza meczem zobaczyliśmy też fajny koncert w Parku Sowińskiego. 

piątek, 6 maja 2011

Ochraniacz Borysiuka, czyli spocone pamiątki

„Patrz co mam. Borysiuk dał mi ochraniacz.” – mówi znajomy po meczu Pucharu Polski i pokazuje mi przepocony kawałek plastiku z „łyżwą” Nike. Dotykam go dwoma palcami i z uznaniem kiwam głową. Następnie wycieram rękę w spodnie, a kolega chowa zdobycz do plecaka. Mam nadzieję, że nie włożył jej do jednej przegródki z kanapkami.
 

Muszę przyznać, że nie do końca czuję klimat zabierania do domu spodenek czy jakiejkolwiek innej części garderoby faceta, który wcześniej biegał i wywracał się na trawie. Nie to, że nie fajnie byłoby mieć oryginalną koszulkę meczową faceta, który strzelił dla Legii jakiegoś ważnego gola, ale osobiście wolałbym ją dostać upraną.
 

Jeżeli chodzi o to czy piłkarze sami oddawali elementy swojego piłkarskiego stroju czy też było one z nich zdzierane, to chyba nie ma nad czym się zastanawiać. Zdjęcia zrobione po meczu pokazują, że nikt ich do niczego nie zmuszał. Zresztą niejednokrotnie piłkarze dzieli się swoją garderobą z fanami. Zazwyczaj ma to miejsce po wygranych meczach i jest swojego rodzaju sposobem na wytworzenie więzi piłkarz – kibic. 

Kibice podrzucają do góry Ivicę Vrdoljaka, fot. legialive
 
Media były jednak oburzone. Przecież to oczywiste, że piłkarze powinni trzymać się od „kiboli”jak najdalej. Wspólne świętowanie może odbywać się tylko w układzie „my jedziemy wielkim autobusem, a wy stoicie ściśnięci w centralnym punkcie miasta”. Każda inna forma np. wspólne śpiewanie piosenek lub (o zgrozo) podrzucanie kapitana drużyny do góry są niedopuszczalne. Mogłoby to bowiem oznaczać, że kibice nie są wcale tacy źli, a wtedy przed społeczeństwem stanęłoby trudne zadanie… znalezienia nowego wroga.

środa, 4 maja 2011

Puchar Kibolski, czyli szersza perspektywa

No i ponownie zrobiło się głośno o finale Pucharu Polski z udziałem Legii Warszawa. Strach otworzyć gazetę czy włączyć telewizję, bo zewsząd atakują „opinie”, „zapewnienia” i „komentarze ekspertów”. Każdy wie lepiej, niezależnie od tego czy był na meczu czy nie.

Tradycyjnie w tego typu sytuacjach szuka się kozła ofiarnego. Policjant wyciągnął rękę do kibiców prosząc w oficjalnym piśmie o wpuszczenie Starucha na mecz. Moim zdaniem było to bardzo dojrzałe zachowanie. Nie wiem czy byłbym w stanie zdobyć się na jego miejscu na taki gest wobec osób, które co kolejkę wyzywają mnie od „kur*w”.
Jak się okazało zrobił źle. Bo z kibicami trzeba walczyć zawsze i wszędzie. W nagrodę Pana policjanta zawieszono.

A podczas gdy kibice Legii biegali po murawie w Bydgoszczy Staruch namawiał ich przez megafon żeby wrócili na swój sektor. O tym już mówi się mniej… .

fot. legialive

Warto czasem na pewne sprawy spojrzeć z szerszej perspektywy. Ludzi zachowują się nieodpowiedzialnie gdy nie mają nic, lub mają niewiele, do stracenia. Osoby posiadające pewien status i dobytek nie będą chciały ryzykować. Dlatego bliżej nam do Serbii niż Anglii. W Anglii za uczciwą pracę można pozwolić sobie na taki luksus jak własne mieszkanie. W Polsce dla większości młodych osób jest to nieosiągalne. W Anglii po studiach idzie się do pracy innej niż zmywak czy callcenter, w Polsce po studiach idzie się usiąść do komputera żeby poszukać pracy. Do przemyślenia.

niedziela, 1 maja 2011

„Hej Sokoły”, czyli kibic wiecznie niezadowolony

Publikuję ten tekst z lekkim poślizgiem, ale myślę, że przerwa majowa jakoś mnie usprawiedliwia. Chodzi o piątkowy mecz Legii z Widzewem podczas, którego kibice Wojskowych w dość dosadny sposób sugerowali piłkarzom, że nie nadają się do gry w ich drużynie.

Z jednej strony ”kopacze” sami sobie na to zasłużyli, bo ich gra w tym sezonie jest niezadowalająca i co do tego nie ma wątpliwości. Z drugiej, wreszcie udało im się coś wygrać, a i tak usłyszeli „Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie”.

Odnoszę wrażenie, że niektórzy nigdy nie będą zadowoleni. Przed meczem ułożono sobie plan tego jak będzie wyglądał doping i go po prostu zrealizowano. Wynik był nieważny. Chyba nie o to chodzi, bo kibice powinni reagować w jakiś sposób na to co dzieje się na boisku. W innym przypadku przez cały mecz można równie dobrze śpiewać „Hej Sokoły”.

Poza pilarzami dostało się Panom Miklasowi i Jóźwiakowi. Akurat tu pretensji do fanów Legii nie mam. Kibice mają prawo wymagać profesjonalizmu od pracowników swojego klubu . Tutaj nie ma mowy o „gorszym dniu”, czy „spadku formy”. Ich działania są starannie planowane i przeprowadzane przy udziale licznych asystentów. Jakie są efekty każdy widzi… .

Mam szczerą nadzieję, że wyżej wymienionych Panów nie zobaczę już w przyszłym sezonie w klubie z Łazienkowskiej.