Publikuję ten tekst z lekkim poślizgiem, ale myślę, że przerwa majowa jakoś mnie usprawiedliwia. Chodzi o piątkowy mecz Legii z Widzewem podczas, którego kibice Wojskowych w dość dosadny sposób sugerowali piłkarzom, że nie nadają się do gry w ich drużynie.
Z jednej strony ”kopacze” sami sobie na to zasłużyli, bo ich gra w tym sezonie jest niezadowalająca i co do tego nie ma wątpliwości. Z drugiej, wreszcie udało im się coś wygrać, a i tak usłyszeli „Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie”.
Odnoszę wrażenie, że niektórzy nigdy nie będą zadowoleni. Przed meczem ułożono sobie plan tego jak będzie wyglądał doping i go po prostu zrealizowano. Wynik był nieważny. Chyba nie o to chodzi, bo kibice powinni reagować w jakiś sposób na to co dzieje się na boisku. W innym przypadku przez cały mecz można równie dobrze śpiewać „Hej Sokoły”.
Poza pilarzami dostało się Panom Miklasowi i Jóźwiakowi. Akurat tu pretensji do fanów Legii nie mam. Kibice mają prawo wymagać profesjonalizmu od pracowników swojego klubu . Tutaj nie ma mowy o „gorszym dniu”, czy „spadku formy”. Ich działania są starannie planowane i przeprowadzane przy udziale licznych asystentów. Jakie są efekty każdy widzi… .
Mam szczerą nadzieję, że wyżej wymienionych Panów nie zobaczę już w przyszłym sezonie w klubie z Łazienkowskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz