piątek, 22 października 2010

Fan club Valencii z Częstochowy, czyli dlaczego Polacy kibicują zagranicznym klubom

Ostatnie dwa dni spędziłem we Wrocławiu na podróży służbowej. Podczas rozmów z moimi przełożonymi kilkakrotnie zwrócono uwagę na moje hobby – piłkę nożną, a dokładniej kibicowanie. Co ciekawe było to odbierane jako zaleta. Naprawdę nie sądziłem, że doczekam takiego momentu. Większość moich znajomych „po szalu” raczej nie chwali się w pracy swoim zainteresowaniem. Obawiają się tego, że ich szefom włączy się w głowie stereotyp  kibola. Ja mam to szczęście, że o swoim kibolstwie mogę mówić głośno i do tego jestem słuchany z zainteresowaniem.

Jednak nie chcę tutaj pisać tylko o mojej pracy. Podczas pobytu we Wrocławskim hostelu moją uwagę zwróciła vlepka naklejona w szafie naszego pokoju. Generalnie muszę się przyznać, że jeżeli chodzi o vlepki to mam na tym punkcie fioła i zawsze jak idę ulicą to zawieszam wzrok na tych naklejkach sprawdzając jacy to kibice udokumentowali w ten sposób swoją obecność w danym miejscu. Wracając do szafy, otóż rozbawiło mnie, że fani Valencii z Częstochowy (vlepka przedstawiała herb Valencii i napis Częstochowa) tak bardzo afiszują się ze swoją sympatią do tego hiszpańskiego klubu. Myślę, że nie wiele osób z Półwyspu Iberyjskiego wie gdzie jest Częstochowa. Tak więc według mnie taka vlepka wygląda ... groteskowo.

Jak już przestałem się śmiać naszła mnie refleksja dotycząca sympatii polskich kibiców do zagranicznych klubów. Powiem wprost, zawsze wydawało mi się to dziwne. Ja rozumiem, że nasza liga jest słaba i tak dalej i tak dalej, ale dla mnie najfajniejszy w tej całej zabawie jest aspekt lokalny. Generalnie chodzi o to, że wspierasz klub z Twojego miasta, jesteś z nim związany emocjonalnie bo to są „nasi”.  Każdy fan futbolu potwierdzi, że wygrana z lokalnym rywalem ( np. z tego samego województwa) daje największą satysfakcję. Za każdym razem gdy mijasz stadion przypominasz sobie mecze, na których byłeś. Nie jest on dla ciebie po prostu kolejnym budynkiem.

Jak mieszkasz w Warszawie i kibicujesz Barcelonie ten lokalny aspekt zupełnie znika. Zostaje tylko  podniecanie się przed telewizorem no i ewentualnie wypowiedzi na jakimś forum kibiców. Ale, jak dla mnie, jest to zabawa „na pół gwizdka”. Poza tym co to za akcja, że kibicuje się najlepszym. „Moja drużyna jest chujowa, więc będę wspierał tych, którzy zawsze, albo prawie zawsze wygrywają.” Ja osobiście uważam, że sukces, na który trzeba długo czekać lepiej smakuje, a gdy sukcesy są co sezon to pewnym czasie powszednieją. Tak więc ja, kibic Legii wciąż czekam ... .

5 komentarzy:

  1. Z wielkim zaciekawieniem kliknąłem dzisiaj w linka do tego artykułu. Też zacząłem się zastanawiać czemu Valencia ma fanów w Częstochowie, którzy w dodatku drukują sobie vlepki?! Może dlatego, że lokalny klub nie spełnia oczekiwań swoich kibiców? Chyba jednak nie, bo przecież żaden polski klub nie osiąga żadnych sukcesów i kibice nie bardzo mają się z czego cieszyć. Zawsze warto jednak pomarzyć i popatrzeć jak grają lepsi. Oglądanie pięknego futbolu jest możliwe - wystarczy tylko włączyć LM, gdzie nie ma polskich klubów.

    Druga sprawa - aspekt lokalny. Osobiście bardzo chciałbym móc kibicować lokalnej drużynie, bo jestem przywiązany do swojego miejsca zamieszkania i bardzo je lubie (śró płd nigdy nie zginie!). Kłopot jednak w tym, że tak jak mieszkańcy Częstochowy mogą kibicować Valencii, ja moge kibicować Barcelonie. Różnica poziomów miedzy Legią, a klubem z Cz-wy (sory nie znam nazwy)jest zapewne znacznie mniejsza niż miedzy Legią, a Barcą (sory Rosiaczku, to prawda). Pozostaje więc Barca, która jest mi bliższa niż Legia (ide o zakład, że prędzej będe na meczu barcy niż legii).

    Otatnia sprawa czyli kibicowanie najlepszym. Kurde, dla przykładu rzeczona wcześniej Barcelona - też nie wygrywa wszystkiego i zawsze. Dobrymi przykładami są mecz z Herculesem (1-2) lub wygranie tylko jednego trofeum w zeszłym sezonie. Taki jest sport. Ja kibicowałem barcelonie również w najgorszych jej czasach (za van gaala i carlesa rexacha) i kibicuje teraz oglądając mecze z wielką przyjemnością. Może nie taką jak na żywo (na żywo jest milion razy lepiej) ale co zrobić...
    a Ty sie nie doczekasz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałem, że zainteresuje Cię ten wpis ;).
    Co do kibicowania lepszym to, słaby sezon dla Barcelony = w najgorszym przypadku, gra w Lidze Europejskiej, a nie w Lidze Mistrzów. Natomiast słaby sezon dla Legii to 5 miejsce w tabeli i brak szansy na pokazanie się w Europie.
    Co do samej Ligi Mistrzów, to ja też lubię ją ogladać :).
    Aha, klub z Częstochowy to Raków ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. "A ostatnia wojna jest już wygrana
    Nie będziesz padać na kolana
    Chociaż wiemy kto zwycięży
    Więc stańmy po stronie zwycięzcy" (Kult)

    Tak mi się skojarzyło. Artykuł bardzo trafny. W sumie też miałem kiedyś takie podejście - kibicujesz lepszym, bo wygrywają. Ale tak na prawdę jest to takie miałkie, nie ma tej więzi, o czym. Jeszcze 2-3 lata temu liga polska była dla mnie abstrakcją, ale moje zainteresowanie rośnie. I powiem szczerze, mam wrażenie, że straciłem coś ważnego, przez ten czas - jakąś ważną część kibicowania swoim, identyfikowania się z klubem (choć "swoi" to zawsze była Legia). Pomimo tego co się dzieje z polską piłką to jednak ona jest nasza. Stosunek do reprezentacji to trochę co innego, ale przyznajcie, że mimo iż rozsądek nam mówi, że nie mamy szans i że Euro 2012 to będzie porażka, to każdy pełen emocji na te mecze czeka. Przynajmniej ja tak mam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bartłomiej - no i prawidłowo, mecz z Górnikiem już niedługo

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiscie sie zgadzam, sam przeszedlem droge od Ajaxu do Wisly. zaczelo się wiadomo - LM 95' - Ajax wygral to sie zaczelo byc za Ajaxem, bylem na tyle rozważny ze nie zmienialem ulubionego klubu co sezon, a to teraz Juve, a teraz BVB...

    w kazdym razie potem odkrylem ze o wiele fajniejsze jest emocjonowanie sie meczami Wisly... a od dwoch lat najbardziej interesuje mnie nasza chujowa lokalna polamatorska Ekstraklasa SA. Ciasna ale wlasna. a zachodnie ligi nadal z przyjemnoscia ogladam, zeby przypomniec sobie jak wyglada futbol.

    pozdrawiam;
    cayman

    OdpowiedzUsuń