Relacja pochodzi ze stony www.legiafcndm.dbv.pl, a jej autorem jest Żyła .
Zaczynając relację od końca, można powiedzieć, że Legia Warszawa zawitała, w starym dobrym stylu, na Widzew Łódź! Zapachniało oldschoolem, latami 90tymi, dzikim żywiołem, jakim jest klimat trybun w kibicowskim klasyku.
Z Warszawy ruszamy przeładowanym specjalem- oprócz 800 osób z biletami wbili się też ci bez nich, opłacając przejazd. Spottersi i innej maści nieproszeni goście odbili się od drzwi pociągu jeszcze zanim cała ekipa w niego wsiadła. Podróż szybka i bez przygód.
Po dojechaniu do stacji Łódź Niciarka zaopatrujemy się w „atrybut kibicowski”, i licznymi petardami zaznaczamy swój przyjazd. Porozstawiani na peronie, w krzakach i powietrzu mundurowi wszystko non stop kamerują. 100m spacerku i jesteśmy pod stadionem. Tutaj zaczyna się tradycyjnie żmudne wejście na sektor, który znajduje się na końcu wąskich, stromych schodów. Zatem wejście w wyjątkowo niewygodnych warunkach. Same bramki przypominają wejście do obozu koncentracyjnego. Wysoka ściana, 2 małe przejścia, jedna słaba lampa i zasieki drutów kolczastych. Widok klimatyczny. Z wejściem szło różnie- jedni bez problemu, inni mimo, że mieli bilet nie byli na liście, parę osób odbiło się od alkomatu(mimo, że wyjazd bezalkoholowy i osobiście nie widziałem nikogo ko by pił), inni jakoś zakombinowali i weszli np. na bilecie kogoś innego. Co ciekawe opróćz listy imiennej i wiskania, sprawdzano nas także wykrywaczem metalu.
![]() |
fot. Żyła |
Nasze starcie z służbami wykorzystuje Widzew siedzący na Niciarce, który również ich zaczyna atakować(jednak w o wiele mniejszym rozmiarze). Generalnie, tego dnia po naszej prawej stronie ciągle coś się działo. Walczyli z ochroną mniej lub bardziej cały mecz. Co ciekawe ilość kamieniarzy, z którym żydki słyną zredukowany na tym meczu niemal do zera, nie licząc pojedynczych wypadków.
Na wejście Widzew prezentuje trans ,sektorówkę i strobo na długiej, co jednak nie wychodzi im do końca, bo zanim piro się dobrze rozpaliło część kibiców już puściła sektorówkę. Wszystko widzimy idealnie, bo ciała dali stojący ci najbliżej nas. Dopingiem tego dnia miejscowi nie zachwycili, stać ich na więcej. U nas z kolei tego dnia, brak oprawy(co chyba nie było zaskoczeniem), tylko 2 flagi na płocie(Warriors i Dżihad Legia) oraz 2 transy(w tym www.niepodlegli.net dotyczący zbliżających się obchodów 11 listopada- polecam!). Doping w pierwszej połowie beznadziejny, a zdecydowaną większość repertuaru stanowiły bluzgi. Wpisywały się one idealnie w ogólną atmosferę na sektorze(ale i na całym widzewskim stadionie), którą streszcza słowo- nienawiść. Czuć było , że ten mecz jest inny niż wszystkie, ciśnienie nie do opisania. Gdzieś w międzyczasie, po kilkunastu minutach gry zdobywamy bramkę. Sektor eksploduje! Scenariusz idealny, myślę, że przegrana w tym meczu podcięłaby nieco atmosferę(co z resztą widać było z biegiem czasu po gospodarzach). A zaprezentować się zajebiście na sektorze i w dodatku wygrać w takim meczu- to jest to!
Druga połowa to nasz zdecydowanie lepszy doping niż w pierwszej i ponownie mnóstwo bluzgów z obu stron. Na Niciarce nasze stracone barwy zostają puszczone z dymem, na kilka rat, bo ochrona ciągle latała z gaśnicami waląc w tłum. U nas przez cały mecz również wywieszone jest kilka sztuk widzewskich szmat- z tego 1 koszulka zdobyta przez nowodworskiego kibica. Widzew prezentuje flagowisko( trzeba przyznać, że mnóstwo flag) i race w asyście transu 1910-2010(który próbowali dobrze rozwiesić od początku meczu). Dodatkowo kilka razy odpalają na spontanie jakieś race czy strobo. U nas piro odpalane było niemal non-stop przez cały mecz- race, świece dymne, petardy- z czego większość latała w trybuny i ochronę.
![]() |
fot. Żyła |
Droga szybka i spokojna aż do Żyrardowa, gdzie się zatrzymujemy a psy zostają przegonione z peronu i okolic. Odcinek Żyrardów-Warszawa Zachodnia pokonujemy chyba dłużej niż Łódź-Żyrardów…Ostatecznie mało kto dojechał do Zachodniego, bo większość aby darować sobie spotkanie z psiarskimi na dworcu, wysiadła kawałek wcześniej i po nocnym spacerze po torach rozeszła się w swoje strony. Z Nowiaka 4 osoby.
Wyjazd z gatunku hardcorowych, zajebistych, pełnych wrażeń i adrenaliny. Dawno czegoś takie nie dane był nam przeżyć. Pozostał niedosyt z powodu flagi, ale cała reszta- kozak. Myślę, że Widzew z pewnością nie może narzekać na brak atrakcji od kibiców gości. Jak było powiedziane…. Legia Warszawa zawitała, w starym dobrym stylu, na Widzew Łódź!
Wlasciwie, jak na wiekszosci meczy polskiej ligii, tych 22 chlopakow w szortach plus 3 sedziow na murawie bylo zbednych. Kibice sami sie zabawia ;)
OdpowiedzUsuńZe tez kluby na to jeszcze nie wpadly, przestalyby wydawac pieniadze na transfery, pensje dla trenerow, masazystow, strozow porzadku itp, itd... Wystarczy oglosic, ze stadion X otwarty w np. kazda srode od 20-tej do 22-ej, z 15 min przerwa, ze kibice z miejscowosci Y wchodza z lewej a ci z miejscowosci Z z prawej strony. I ze w zadnym wypadku nie wolno im sie ze soba mieszac. Wystarczy wtedy jedna petarda i zabawa sie zaczyna :P
Pomysł całkiem całkiem- tylko catering kluby mogłyby zapewnić ;)
OdpowiedzUsuńŻyła