piątek, 31 grudnia 2010

Ultrasi w USA, czyli trochę o kibicach Chicago Fire

Amerykańska Liga MLS (Major League Soccer) kojarzy się głównie z podstarzałymi gwiazdorami z europejskich boisk, którzy przyjechali do USA zakończyć swoją karierę, a przy okazji nieźle zarobić. Przykłady takich zawodników stanowią Lothar Matthaus czy Thierry Henry. Nie wiele osób kojarzy natomiast amerykanów z ultrasowaniem.

Nie ma wątpliwości, że amerykańscy ultrasi nie dorastają do pięt tym z Europy czy Ameryki Południowej. Jest to w dużej mierze związane z brakiem tradycji tego ruchu w Stanach Zjednoczonych. Jednak nie jest też tak, że nic się tam nie dzieje. Pozytywny przykład stanowi grupa Section 8 związana z Chicago Fire. Jak to często bywa nazwa tej ekipy pochodzi od miejsca na stadionie Toyota Park, w którym zasiadają. Nie jest to typowa grupa kibicowska, w znaczeniu znanym nam z Polski. Section 8 ma status stowarzyszenia i jest organizacją non – profit.

fot. section8chicago.com
Trzeba przyznać, że oprawy prezentowane przez Section 8 robią wrażenie. Niedawno, na futballog’owym Facebook’u pojawił się filmik z nietypową oprawą tej grupy. Otóż składała się ona z 3 elementów. Jednym z nich była figurka postaci z gier komputerowych, niejakiego Mario Bros’a. Poruszał się on (a właściwie był przesuwany prze kibiców) pomiędzy dwoma pasami materiału, które imitowały niebo i podłoże. Pomysł banalny w swej prostocie i jednocześnie bardzo ciekawy.

Temat amerykańskich ultrasów rzadko pojawia się na portalach kibicowskich. Na moim blogu z pewnością będzie można w przyszłości przeczytać jakieś posty dotyczące sceny ultras w USA.

Poniżej znajduje się filmik z racowiskiem w sektorze gdzie zasiada Section 8.

środa, 29 grudnia 2010

Między pasją, a codziennością II, czyli praca magisterska o kibicach Legii Warszawa

Poniżej znajduje się obiecana typologia kibiców piłkarskich stworzona przez Żyłę.
 
Starszyzna
W przeszłości byli szalikowcami, ale najczęściej chuliganami. Mogą się poszczycić co najmniej kilkunastoma latami aktywności kibicowskiej(zazwyczaj są w wieku 30-50lat) oraz ogromną liczbą zaliczonych wyjazdów(często ponad 300). Obecnie przez swój wiek są mniej skorzy do zdzierania gardła czy udziału w dalekich, niewygodnych wyjazdach. Posiadają rodziny, pracę, ale wciąż są aktywnymi kibicami. Przez wzgląd na to, że sami współtworzyli od podstaw ruch kibicowski swojego klubu lub przez lata czynnie go rozwijali są uważani za nieformalnych przywódców, osoby decyzyjne, często to od ich zdania zależy zawieranie czy zrywanie zgód. Jeśli grupa ta jest faktycznie silna, wpływa na zarząd klubu w różnych kwestiach dotyczących kibiców i często z nim współpracuje np. w kwestii opraw czy ustalania cen biletów na mecze. Zarząd idzie z nimi na współpracę wymagając w zamian nieformalnego pilnowania porządku na trybunach.
Zdarza się, że starszyzna musi walczyć o swoją pozycję w hierarchii z bojówkami chuliganów. Młodzi, bezwzględni, uważają, że nadszedł ich czas i powinna nastąpić zmiana władzy. Niekorzystnie na rzecz starszyzny działa to, że odpuszczając dużą liczbę wyjazdów tracą kontakt z elitą wyjazdową, dla której naturalne jest, że powinna stanowić o losach całego środowiska. Problemów tych można uniknąć jeśli stara gwardia co jakiś czas dołącza do swoich szeregów najważniejszych młodych. Jeśli tego brakuje, dochodzi do buntu i przejęcia władzy, który skutkuje radykalizacją stron oraz spadkiem aktywności wszystkich kibiców klubu.

fot. JP 85
Chuligani
W światku chuliganów zaszły duże zmiany. Kiedyś podział na chuliganów i szalikowców nie był tak jednoznaczny jak obecnie. Niemal każdy szalikowiec bywał chuliganem, każdy chuligan bywał szalikowcem. Wynikało to z tego, że gdy drużyna grała dobrze, odnosiła zwycięstwa, chuligan dołączał się do dopingu. Gdy drużyna notorycznie przegrywa, piłkarzom się ewidentnie nie chce, szalikowiec traci chęć do dopingu i skupia się bardziej na chuligance. Również rzeczywistość meczów wyjazdowych wymagała od każdego jadącego gotowości do udziału w ewentualnej walce.
Obecnie, chuligani tworzą hermetyczne, wyselekcjonowane bojówki, które posiadają swoje nazwy(np. na Legii "Teddy Boys 95", "Turyści 97"). Często posiadają swoją flagę, która zazwyczaj nie posiadają żadnych symboli klubowych, wyłącznie nazwę grupy. Ich działania są planowane, przemyślane, często wyćwiczone, mają określonych dowódców. Nie noszą szalików klubowych aby się nie wyróżniać. Często nie biorą udziału w dopingu, stoją na skraju młyna. Interesuje ich walka z szalikowcami lub chuliganami innego klubu(osoby postronne i "pikniki" są przez nich nie ruszane). Bardzo często uprawiają sport, najczęściej sztuki walki, chodzą na siłownię. Nie palą, ograniczają alkohol, za to chętniej sięgają po narkotyki oraz sterydy i hormony.
Działalność chuligańska nie ogranicza się tylko dnia, w którym ich klub rozgrywa mecz. Chuligani urządzają patrole samochodowe wypatrujące kibiców przejeżdżających przez ich miasto czy region, organizują "ustawki"(umawiane walki w ustronnym miejscu, z określoną liczbą walczących i zasadami, ustawki zawsze odbywają się bez niebezpiecznych narzędzi), robią wypady na dzielnice opanowane przez chuliganów innego klubu oraz oczywiście awanturują się na meczach. Chuliganem nie może zostać każdy, najpierw trzeba na to zasłużyć. Za niehonorowe uważane jest branie na ustawki osób niezwiązanych z kibicowaniem, ochroniarzy z dyskotek czy "ludzi z miasta".
W ostatnich latach doszło do sporej zmiany w zachowaniu chuliganów. W związku z rozwojem technik monitoringu, zabezpieczeń stadionów oraz wysokimi wyrokami za atak na policjanta amatorzy mocnych wrażeń zdecydowanie mniej awanturują się na stadionach. Wybierają drogi dojazdowego do stadionów i miast lub miejsca ustronne, gdzie odbywają honorową walkę wyłącznie między zainteresowanymi. Oprócz tego, w 2004 roku, podpisano tzw. "Pakt poznański", którego głównym punktem było nieużywanie niebezpiecznych przedmiotów w walkach. Oprócz Krakowa, cała kibicowska Polska postanowiła podpisać się pod tym porozumieniem. Nie licząc małych wyjątków, jest ono do dziś przestrzegane. 

wiadomości24.pl
Szalikowcy
Szalikowcy, inaczej zwani dziś "ultrasami", są najliczniejszą grupą zasiadającą w młynie i jeżdżącą na wyjazdy. Są oni najmniej skomercjalizowanym i najbardziej bezinteresownym elementem w całej piłce nożnej. Nie chcą pieniędzy(jak działacze, piłkarze) ani władzy(działacze inne grupy kibiców) lecz poświęcają swój czas, pieniądze i zdrowie z pasji dla ukochanego klubu. Jedyne czego pragną to widzieć zaangażowanie i wygrane swojej drużyny oraz budować markę kibiców swojego klubu.
Szalikowiec bierze udział w dopingu, pomaga przy oprawie, odpala pirotechnikę, jeździ na wyjazdy. Nie lubi kibiców, z którymi jest "kosa", jeśli jest okazja stara się "kroić" im barwy. Zachowaniom jego towarzyszy szereg norm, którymi kieruje się całe środowisko. Najczęstszymi powodami, dla których ktoś przestaje nim być to: dziewczyna, wojsko oraz założenie rodziny.
Dla szalikowców barwy, herb i nazwa klubu to rzecz święta. Każdy kto stara się w te sprawy ingerować lub zdaniem kibiców, nie reprezentuje ich godnie, staje się dla nich wrogiem.

fot. legialive

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Między pasją, a codziennością, czyli praca magisterska o kibicach Legii Warszawa

Poniżej prezentuję nietypowy wpis. Składa się on z fragmentów pracy magisterskiej mojego kolegi ze Stosowanych Nauk Społecznych – Żyły. Opisuje on historię Legii Warszawa oraz środowisko kibiców piłkarskich w Polsce. Ponadto odpowiada na ważne pytania takie jak: „Czym jest klub dla kibica?”; „Co daje kibicowanie?” czy „Dlaczego najważniejszy jest mecz wyjazdowy?” Praca osadzona jest w kontekście społecznym.Całość wsparto teoriami Johana Huizingi, Margaret Mead czy Czesława Matusewicza. Takie naukowe spojrzenie na kwestię kibicowanie wydaje się być bardzo ciekawe. Na łamach futballoga powrócę jeszcze do tej pracy. W następnym wpisie przedstawię stworzoną przez Żyłę typologię kibiców piłkarskich.
 
Można pytać z czym kojarzy się kibic piłki nożnej? Przecież nie jest to tylko „chuligan”, którego ciągnie na mecz chęć zrobienia ‘zadymy’. W pracy podjęto próbę przybliżenia obrazu kibica klubu Legii Warszawa. Przedstawiono motywy udziału w meczach, znaczenie i zachowania tłumu. Czy kibic Legii to pasjonat? Jak radzi sobie z nauką, pracą zawodową? Jaki ma system wartości? Jakie dylematy musi pokonać by uczestniczyć w meczach wyjazdowych? Na te pytania starał się odpowiedzieć autor pracy.


Wszyscy respondenci stwierdzili, że pierwszy kontakt z Legią- poprzez opowieści znajomych, rodziny lub oglądając transmisje telewizyjne – mieli w latach 90-tych. Wynika to prawdopodobnie ze zbliżonego wieku wszystkich respondentów oraz tego, że w latach 90-tych Legia odnosiła swoje największe sukcesy, łącznie z grą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Na pierwszym meczu respondenci pojawiali się wyłącznie z kimś z rodziny(zazwyczaj ojcem) lub kolegami z podwórka. Mecz wyjazdowy jest uważany w środowisku kibiców za coś chyba najważniejszego, dlatego nie może dziwić, że każdy z respondentów pamiętam doskonale rok i przeciwnika na stadion, którego jechał, a niektórzy podawali nawet dokładny dzień. Zapytani o wrażenia z tego wyjazdu, niemal wszyscy respondenci mieli problem z podaniem wyniku meczu lub określenia jak mecz przebiegał na murawie. W odpowiedziach dominuje opis atmosfery na sektorze oraz emocji z tym związanych.

Wszyscy respondenci odpowiedzieli, że kibicowanie tworzy wartości. Niektóre z nich to solidarność, jedność, lojalność, utożsamianie się z grupą. Kolejną często padającą odpowiedzią był patriotyzm. Mecz jest tylko dodatkiem do przygody, jakiej poszukują kibice udający się na wyjazd. Aspekt kibicowski całkowicie przysłania ten sportowy. Kibice jadący na mecz traktują taki wyjazd jak własne zawody, pomiędzy kibicami różnych klubów, to oni są tymi, którzy reprezentują klub, oni go stanowią i świadczą o jego renomie. Ciekawe jest to, że przy pytaniu o najważniejsze aspekty meczu wyjazdowego, ani jeden respondent nie wskazał meczu i jego wyniku!



Duża liczba respondentów odpowiedziała, że kibicowanie ukazało im prawdziwą stronę mediów, ich nierzetelność, nieobiektywność i pogoń za sensacją. Nieliczni badani przyznali się, że kibicowanie wywołuje u nich bardziej agresywne lub niedostosowane do norm społecznych zachowania. Różne działania, które w stosunku do kibiców prowadzą media, policja, PZPN i władze państwowe są przez kibiców oceniane negatywnie. W wyniku stosowania totalnej inwigilacji i przekraczania uprawnień ograniczana jest wolność obywatelska.

Na koniec przedstawiam fragment, w którym pokazano specyficzną rolę jaką pełni w życiu kibica klub Legia Warszawa. Legia jest dla respondentów jedną z najważniejszych kwestii w życiu. Oddają jej całych siebie, swój czas, zdrowie, uwagę, pieniądze, traktują klub jako część siebie a siebie jako część klubu. Jest to ich sposób życia, sposób myślenia, zachowania. Jest to dla nich płaszczyzna życiowa w której się realizują, spełniają marzenia, poświęcają całych siebie, jednocześnie oczekując, że ich działanie będzie przynosiło wymierny skutek- sławę, szacunek i miano najlepszego klubu z najlepszymi kibicami.

sobota, 25 grudnia 2010

Derby Londynu II, czyli Arsenal zagra z Chelsea

We wrześniu pisałem o derbach Londynu w znaczeniu kibicowskim. Za to w najbliższy poniedziałek zostaną rozegrane derby w znaczeniu sportowym. Arsenal, druga drużyna w tabeli podejmuje czwarte Chelsea. Jak to się mówi jest to jeden z meczów o 6 punktów.

fot. chelseaforum.pl

Na boisku w tym samym czasie będzie można zobaczyć takich zawodników jak Droga, Fabregas czy Lampard. To robi wrażenie. Na trybunach zobaczymy pewnie rozśpiewaną grupę „wyjazdową” i siedzących na tyłkach kibiców gospodarzy. To już wrażenia nie zrobi. No cóż, taki jest model idealny dla władz wielu klubów w Polsce i na Świecie. Miejmy nadzieję, że polscy kibice nie pozwolą aby tak to się skończyło. Fani Arsenalu mieli zresztą niedawno okazję zobaczyć jak bardzo są niedopasowani do świata kibicowskiego, przynajmniej w Polce. Wyjazd na sparing z Legią kilku z nich zapamiętało, jakby to powiedzieć … boleśnie.

No nic, do wesela się zagoi, a tym czasem wracając do walorów sportowych tego meczu to ciekawe jak się on potoczy. Z jednej strony Arsenal gra w tym roku bardzo dobrze, zarówno w Premierleague jak i Lidze Mistrzów. Z drugiej, Chelsea nie wygrała ani jednego spotkania w lidze od 10 listopada. Wydawałoby się, że wszystkie atuty przemawiają za Kanonierami, ale to The Blues wygrywali 5 ostatnich meczów. Polskim akcentem całej zabawy będzie Łukasz Fabiański, bramkarz Arsenalu. 

środa, 22 grudnia 2010

Fanatycy, czyli serial o kibicach Legii

Dziś widziałem pierwszy odcinek serialu dokumentalnego o kibicach Legii p.t. „Fanatycy”. Pojawiły się w nim 3 osobistości: gniazdowy Staruch, kibic i raper związany kiedyś z grupą Cyberf@ani - Pjus oraz reprezentant „starej ekipy” - Kelner. Poza wypowiedziami wymienionych osób filmik pokazywał także typowe scenki z życia wyjazdowiczów. Takie jak przemarsz kibiców czy przejazd pociągiem specjalnym. Pojawiło się także kilka ujęć z meczów na Ł3 (bodajże z meczu z Den Haagiem). Jedno z nich przedstawia wyjątkowo ciekawą „mowę motywacyjną” wodzireja Legii.

kibice Legii we Wrocławiu
Generalnie będzie to na pewno ciekawa produkcja. Zastanawiam się tylko czy przedstawi nas, kibiców w dobrym świetle. Wnioskując po pierwszych wypowiedziach mam pewne wątpliwości. Z drugiej strony, dla osób, które nie znają realiów panujących w kibicowskiej Polsce, ciekawie będzie zobaczyć jak to naprawdę wygląda. Może niektórzy dostrzegą w nas dobrze zorganizowaną grupę, kierującą się ściśle określonymi zasadami, a nie bandę nachlanych nieudaczników i wykolejeńców.

Poniżej link do strony z filmikiem.
http://balladafilm.pl/Community/636590,Film,balladafilm_Fanatycy_odc_1.html

sobota, 18 grudnia 2010

Blue Moon Rising, czyli film o kibicach Manchesteru City

Kolejny film o angielskich kibicach. Jednak nie taki jak wszystkie poprzednie. Blue Moon Risnig, opowiadający o fanach Manchesteru City nie jest ani filmem dokumentalnym ani fabularnym. Z jednej strony nie jest to coś w stylu reportaży BBC, gdzie dziennikarze śledzili z kamerami angielskich fanów i pokazywali prawdziwy (choć nie zawsze uczciwie komentowany) obraz ruchu kibicowskiego w ich kraju. Nie jest to też film, w którym wszystkie pojawiające się postaci to tylko aktorzy, którzy ewentualnie odgrywają role prawdziwych grup kibicowskich. Na stronce soccerlens.com określono to jako docu – film i myślę, że taki właśnie charakter ma Blue Moon Rising.

fot. weszło.pl

Tytuł nawiązuje do słów hymnu kibiców City pod tytułem Blue Moon. Poza samymi kibicami możemy posłuchać m.in. opinii ich żon, które przedstawiają anegdoty z … bycia żoną kibica. W filmie pojawiają się także znane postaci takie jak Noel Gallagher z rockowej grupy Oasis czy piłkarz Craig Bellamy. Ten drugi ma podobną ciekawę scenę jak motywuje kolegów w szatni przed meczem z Tottenhamem.

Ciekawe, że podobnie jak w Skrzydlatych świniach pokazano kibiców klubu, który kibiców ma raczej nielicznych. Umówmy się, że fani Manchesteru City są mocno w cieniu ekipy Manchesteru United. Na pewno w dużej mierze ze względu na sukcesy piłkarskie tej drugiej drużyny. Mimo wszystko myślę, że film wart jest zobaczenia.


czwartek, 16 grudnia 2010

Koniec fazy grupowej Ligi Europejskiej, czyli czy odpadli faworyci?

Dalej zagrają: Lech Poznań, Manchester City, Bayern Leverkusen, Aris Saloniki, Storting Lizbona, OSC Lille, Villarreal CF, PAOK Saloniki, Dynamo Kijów, BATE Borysów, CSKA Moskwa, Sparta Praga, Zenit Sanki Petersburg, Anderlecht Bruksela, VfB Stuttgart, Young Boys, PSV Eindhoven, Metalist Charków, PSG, FC Sevilla, Liverpool FC, SSC Napoli, FC Porto, Besiktas Stambuł.

Dodatkowo z Ligi Mistrzów dojdą: Twente Enschede, Benfica Lizbona, Glasgow Rangers, Rubin Kazań, FC Basel, Spartak Moskwa, Ajax Amsterdam, Sporting Braga.

Spośród drużyn, na które liczyłem w 1/16 zabraknie Sampdorii Genua (faworyt grupy I), Utrechtu, AZ Alkmar no i Juventusu Turyn, który został wyeliminowany przez Lecha. Co ciekawe piłkarze „Starej Damy” zremisowali wszystkie mecze i zdobyli tylko 6 punktów. Jednak największą niespodzianką jest brak w fazie pucharowej, zeszłorocznego triumfatora Athletico Madryt. Piłkarze ze stolicy Hiszpanii musieli dwukrotnie uznać wyższość Arisu. Z Bayernem Leverkusen udało im się jedynie zremisować.
Myślę, że zaskoczeniem jest awans takich drużyn jak BATE Borysów czy Metalist Charków. Ale właśnie o to chodzi w piłce, że jest nieprzewidywalna.

w tej edycji Ligii Europejskiej Athletico nie zdobędzie pucharu, fot. Interia.pl
Na koniec wypadałoby zadać sobie pytanie, kto jest w takim razie faworytem? Został np. Liverpool sprawdzona ekipa, która odnosiła już sukcesy w europejskich pucharach. Jednak w tym roku zespół ten radzi sobie raczej słabo w lidze angielskiej i zajmuje dopiero 9 pozycję w tabeli. To może napompowany finansowo Manchester City? Oni radzą sobie lepiej i są 3 drużyną Premierleague wyprzedzając m.in. Chelsea. No ale porażka z Lechem daje do myślenia… . W takim razie czemu nie któryś z solidnych średniaków Porto, Sevilla czy Bayern Leverkusen? Ja osobiście nie miałbym nic przeciwko temu żeby Ligę Europejską wygrało PSG, ale to już taki mój sentyment.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Transferowe spekulacje, czyli ile wart jest Arboleda i dlaczego Tevez nie mówi po angielsku?

Mamy przerwę zimową i mimo, że w niektórych krajach jeszcze grają, już rozpoczęły się spekulacje transferowe.
W Polsce tematem numer jeden jest niejaki Arboleda i jego zarobki. Cały Lech płacze żeby został. Smuda kusi polskim paszportem. Podobno ma mieć najwyższą pensję w lidze, ale stare powiedzenie mówi „apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Arboleda musi zatem uważać żeby się nie przejeść.

Jak w końcu zrobi Kolumbijczyk nie wiadomo. Wiadomo, że Giza wrócił z Legii do Cracovii (i chyba dobrze, chociaż były momenty kiedy kibicowałem temu piłkarzowi). Natomiast Szałach i Wawrzyniak najprawdopodobniej mogą zacząć rozglądać się za nowymi klubami. Znając pecha Sebastiana Szłachowskiego to strasznie mu współczuję jeżeli trafi do gorszej niż Legia ekipy. Kuby natomiast nie żałuję za bardzo, bo zawsze uważałem go za przereklamowanego. Zresztą miał on już swoje 5, a nawet 15 minut w kadrze Beenhakkera. Starczy.

W Angli na ustach dziennikarzy sportowych jest natomiast Carlos Tevez. Ponieważ facet tęskni za rodziną che wrócić do Argentyny i legendarnego Boca Juniors. Co prawda liga angielska to sporo większa pensja i dużo badziej prestiżowe mecze, ale sentyment to sentyment.

Sentyment + dzieci i żona, która do Angli przyjechać nie chce. Ja taką postawę szanuję. Zastanawiam się tylko jak można przez trzy lata nie nauczyć języka kraju, w którym się mieszka? To jest naprawdę sztuka. No nie wiem, chociażby po to żeby zobaczyć jakiś film czy móc wyjść z domu. Co ten Tevez tam robił bez żony? Grał na Play Station samym sobą?

Tevez w barwach Boca. fot. thelatestnews.in

sobota, 11 grudnia 2010

Big Shots, czyli kibice i ogień

Poniżej prezentuję kilka wybranych zdjęć przedstawiających kibiców i … pirotechnikę lub po prostu płomieni . W opublikowanym na stronie Boston.com zbiorze „Big Shots” znalazły się foty z Hiszpanii, Grecji, Niemiec, Ekwadoru, Ukrainy, Bułgarii, Serbii, Holandii oraz Chin. Znalazło się nawet ujęcie z mało futbolowego kraju … USA. Co ciekawe zabrakło jakiegoś obrazka ze stadionu w Polsce.

Fani FC Dallas w meczu z Toronto FC

Kibice Shandong Luneng FC 
Jeżeli chodzi o kibicowskie reprezentacje poszczególnych europejskich klubów, na zdjęciach możemy zobaczyć m.in. przedstawicieli Dynama Kijów, Hamburger’ a SV, AZ Kalmar czy Crvenej Zvezdy. Zdjęcia wybierano zapewne w oparciu o ich walory artystyczne, ale myślę, że ciekawie było by zamieścić coś z repertuaru Galatasaray’ u Stambuł, Spartaka Moskwa, PSG (chociaż to bardziej mój sentyment) czy nawet Widzewa, Lecha lub Legii. Zestawienie najlepszych momentów, najlepszych grup kibicowskich na pewno byłoby ciekawe.  

AZ Alkmar zdobywa mistrzostwo Holandii

FC Barcelona
Hamburger SV w meczu z Werderem
Derby Belgradu

piątek, 10 grudnia 2010

Koniec fazy grupowej Ligi Mistrzów, czyli efekty sierpniowych przewidywań

Nie wiem, czy ktokolwiek to pamięta, ale 26 sierpnia powstał wpis, w którym tuż po losowaniu zastanawiałem się kto ma szansę wyjść z poszczególnych grup. W większości przypadków moja intuicja mnie nie zawiodła, ale było kilka niespodzianek.

Grupa A faktycznie okazała się być wyrównana. Pierwsze dwie drużyny Tottenham i Inter dzieli tylko 1 punkt różnicy. Trzecie Twente ma 4 oczka mniej od zeszłorocznego triumfatora Ligi Mistrzów, a czwarty Werder przegrał bój o Ligę Europejską z Holendrami jednym punktem. Niespodzianką musiała być wygrana bremeńczyków z Interem (3 do 0 !!! ) w ostatnim spotkaniu tej grupy.

W grupie B było podobnie. Dość mała różnica między pierwszym Schalke i drugim Lyonem (jak dla mnie jest to zaskoczenie, ponieważ liczyłem na to, że Francuzi łatwo wygrają tę grupę) oraz znowu jednopunktowa przegrana Hapoelu z Benficą. Ponownie niespodzianka ostatniego dnia, jaką z pewnością jest remis na wyjeździe izraelskiej drużyny z Lyonem.

O grupie C niewiele ciekawego można napisać. Zgodnie z moimi oczekiwaniami wychodzi Manchester i Valencia. Szkoda, że Rangersi nie podjęli walki. Panathinaikos się skompromitował.

Jeżeli chodzi o grupę D, to jestem miło zaskoczony postawą drużyny z Kopenhagi. Osobiście nie dawałem im zbyt dużych szans na wyjście z grupy, a tu taka niespodzianka. Cieszy mnie to, gdyż wiem od znajomego, który był na meczu tej drużyny w Barcelonie, że duńscy kibice prowadzili elegancki doping. Brawo FCK.

Hmmm co by tu napisać o grupie E? Poza epizodem pod tytułem AS Roma vs FC Basel 1 -3 nic ciekawego się nie wydarzyło. Poza Włochami wychodzi Bayern.

W grupie F jest już trochę ciekawiej. Co prawda Chelsea trudno było dorównać, ale Olympique i Spratak godnie walczyły o 2 miejsce. Udało się Francuzom, którzy na własnym terenie pokonali nawet drużynę z Londynu. Sfrustrowani kibice z Rosji dali wyraz swojemu niezadowoleniu dwukrotnie przerywając mecz na Słowacji.

Ajax robił co mógł aby dokonać niemożliwego i wywalić z Ligi Mistrzów Real lub Milan. Do szczęścia zabrakło punktu. Z Włochami raz wygrał i raz zremisował. Potknięciem była przegrana na wyjeździe z najsłabszym w grupie Auxerre.

Jak by mi ktoś powiedział, że Szachtar będzie na pierwszym miejscu, a Arsenal na drugim to bym polecił kontakt z psychiatrą. Jednak jak widać wariaci czasem mają rację. Ukraińcy co prawda dostali srogie lanie od Londyńczyków 19 października (przegrali 5 do 1), ale podczas rewanżu już byli lepsi, a dodatkowo nie popełniali głupich błędów jak przegrana ze słabą Bragą (którą swoją drogą Arsenal wcześniej rozgromił 6 do 0).

Największymi przegranymi są z pewnością drużyny Partizana Belgrad (wczoraj miałem przyjemność oglądać w TV świetnie bawiących się na Emirates Stadium kibiców tej drużyny) i MSK Żilina (efektowne racowisko w ostatnim meczu u siebie ze Spartakiem, który notabene też nie przechodzi dalej).

Ponieważ nie chcę aby ten post był jakiś mega długi nie publikuję tabel poszczególnych grup. Można je zobaczyć choćby tutaj.

środa, 8 grudnia 2010

Mecz z Den Haag’iem i słabe transfery, czyli + i – rundy jesiennej 2010

Kibice

Najważniejszym + jest (chociaż oficjalnie stało się to przed rozpoczęciem rozgrywek) zakończenie konfliktu na linii kibice – zarząd.

Kolejnym + są dwa wydarzenia, z których dochód został przeznaczony na pomoc chorym kibicom Legii. Pierwsze z nich to towarzyski mecz z FC Den Haag, podczas, którego zaprezentowano wyjątkową oprawę „Boże chroń fanatyków”. Drugie to koncerty zorganizowane z okazji 5 – lecia istnienia grupy ultrasów Legii – Nieznanych Sprawców.

– to strata ważnej dla kibiców Legii flagi „Visitors”.

Piłkarze

+ z pewnością jest postawa Miroslava Radovica, którego świetna gra w ostatnich meczach sprawiła, że Legia wciąż może marzyć o tytule mistrzowskim.

– to tego roczne transfery. Można śmiało powiedzieć, że poza Vdorlajkiem i Mezengą, który gra może poniżej oczekiwań, ale przynajmniej strzela ważne bramki w końcówkach spotkań, reszta piłkarzy nigdy nie powinna się znaleźć w drużynie z Warszawy.

Mecze

+ wygrana w prestiżowym pojedynku z Lechem oraz wygrana z liderem Jagiellonią.

– przegrana z Wisłą 4 do 0. Bolesnych porażek było więcej, ale żaden mecz nie zakończył aż tak wysokim zwycięstwem przeciwników Wojskowych.

 

sobota, 4 grudnia 2010

Mistrzostwa Świata 2018, czyli czy Mundial powinien odbyć się w Rosji?

Piłkarskie Mistrzostwa Świata 2018 odbędą się w Rosji. Mecz finałowy zostanie rozegrany na Łużnikach. Mundial 2022 odbędzie się w egzotycznym Katarze.

Decyzja ta wzbudziła spore kontrowersje. Wkurzeni są Anglicy, którzy liczyli na wygraną. Na portalach społecznościowych pojawiły się wpisy w stylu „o nie, ruskie mistrzostwa”. Ja osobiście uważam, że to była dobra decyzja. Biorąc pod uwagę, że Rosja NIGDY wcześniej nie organizowała Mistrzostw po prostu się jej to należało.

Jak wygląda historia organizowania wielkich imprez piłkarskich przez konkurentów Rosji?

Anglia: Mistrzostwa Świata 1966, Mistrzostwa Europy w 1996
Belgia z Holandią: Belgia – Mistrzostwa Europy 1972 i 2000, Holandia – Mistrzostwa Europy 2000
Hiszpania z Portugalią: Hiszpania – Mistrzostwa Świata 1982, Mistrzostwa Europy – 1964
Portugalia – Mistrzostwa Europy 2004

Rosja nie organizowała NIC. Poza tym kibice z Rosji należą do jednych z lepszych w Europie. Wystarczy wymienić takie ekipy jak Spartak, Zenit czy CSKA. Tak więc możemy liczyć na ciekawe widowisko w wykonaniu naszych wschodnich sąsiadów. Na własnym terenie zaprezentują się na pewno lepiej niż fani z takiej Portugalii czy Belgii.


kibice Spartaka Moskwa
 Poniżej filmik promujący Rosję jako organizatora Mundialu. 

czwartek, 2 grudnia 2010

16 kolejka Ekstraklasy na wiosnę, czyli zima vs liga 1 – 0

No i masz, kolejka przełożona. Zamiast pojechać sobie w sobotę do Krakowa to chyba pójdę sobie na sanki. Trzeba przyznać, że śnieżyce są srogie i kibice najprawdopodobniej zamarzliby na trybunach. Jednak jeżeli ktoś zna jakiegoś kibica to wie, że zimno mu nie straszne, a wspieranie ukochanej drużyny rozgrzewa jak mało co. 

Cieszą się pewnie piłkarze, bo obecne warunki pogodowe nie pozwalają na „grę w piłkę”, a jedynie na „kopanie piłki”. Nie trzeba będzie oddychać zimnym powietrzem, co z pewnością doceni chociażby Bruno Mezenga z Brazylii. Teraz czeka ich zgrupowanie w jakimś ciepłym kraju, a kibice muszą zadowolić się sekcjami koszyków czy hokeja. Hej Legia Kosz!

Mezenga w Bytomiu fot. legialive

poniedziałek, 29 listopada 2010

„Against modern football”, czyli protest Den Haag’u w stylu Leppera

Co ma wspólnego Andrzej Lepper z kibicami holenderskiej drużyny Fc Den Haag? Sposób protestowania. Zarówno lider Samoobrony, jak i fani drużyny z Hagi postanowili zwrócić uwagę na trapiące ich problemy blokując drogę.

Z tego co pamiętam Lepperowi chodziło m.in. o to, że Polska kupuje zboże z zagranicy, a nie od lokalnych rolników. Natomiast kibice „Bocianów” protestowali przeciwko zbyt małej ich zdaniem liczbie biletów na mecz z Feyenordem Rotterdam (650 zamiast 3000). Andrzej i koledzy po fachu (to znaczy rolnicy, a nie politycy) swego czasu skutecznie sparaliżowali niemal cały kraj. Fani futbolu z Holandii ograniczyli się zademonstrowania transparentu „Against modern football” i kilkunastominutowego protestu. Lider tych pierwszych w nagrodę został wicemarszałkiem sejmu, przedstawiciele tych drugich w nagrodę dostaną pewnie wyroki.

 
 
fot. northside.nl

O ile Pan Andrzej też w końcu stanął przed obliczem sądu, to przynajmniej nikt nie zabronił mu robić tego co lubi najbardziej, czyli chodzić na solarkę i uprawiać trzodę chlewną. Fani Den Haag’u najprawdopodobniej nie będą mieli tyle szczęścia i zostaną ukarani zakazami stadionowymi za miłość do swojej drużyny. Sprawiedliwości nie ma.

niedziela, 28 listopada 2010

Poniedziałkowy klasyk, czyli Gran Derbi

Dlaczego poniedziałek??? Z perspektywy kibica z Madrytu( i nie tylko, kibice obu drużyn są rozsiani po całym świecie), który chciałby pojechać na ten mecz ten termin jest po prostu fatalny!!! Cóż, główne powody są dwa.
 
Po pierwsze wybory w Katalonii. Niby oddanie głosu zajmuje nie więcej niż 15 minut, ale policja obawia się, że nie uda im się zapewnić bezpieczeństwa podczas obu tych wydarzeń jednocześnie. Właśnie dlatego spotkanie nie może zostać rozegrane w niedzielę.
 
Po drugie, czysta kalkulacja. Piłkarze obu drużyn są zmęczeni po środowych meczach Ligi Mistrzów, tak więc sobota też odpada.


Z ostatnich 12 meczy jakie rozegrały ze sobą Barcelona i Real 6 zakończyło się zwycięstwem drużyny z Katalonii, padły 2 remisy i 4 krotnie górą byli Królewscy. Jeszcze niedawno wydawało się, że stała forma + takie talenty jak Messi czy Iniesta, którzy w pojedynkę potrafią rozstrzygnąć losy każdego spotkania stawiają Barcę w roli faworyta. Jednak od kiedy na statku Real kapitanem został Mourinho drużyna ze stolicy Hiszpanii gra bardzo dobrze, a kolektyw gwiazd zaczyna tworzyć zgraną całość. Jak będzie tym razem ? Może tak jak w filmiku poniżej (CC – polskie napisy).

czwartek, 25 listopada 2010

Sprytny Mourinho, czyli wina bez kary

We wtorkowym meczu Ajaxu z Realem stało się coś ciekawego. Otóż 2 piłkarzy Xabi Alonso i Sergio Ramos specjalnie opóźniali grę i obaj dostali żółte a efekcie czerwone kartki. Ich drużyna wygrywała wtedy 4 do 0.

Ten niesamowity zbieg okoliczności sprawił, że chłopaki wyczyścili sobie konto. UEFA jednak jest podejrzliwa i we wtorek, 30 listopada „zajmie się sprawą”. O nie sportowe zachowanie …

w sumie nie wiem jak to nazwą, oszustwo, nieszczęśliwy przypadek czy sprytne obejście skrupulatnie przygotowanego przez UEFA systemu anulowania kartek

… zostaną oskarżeni nie tylko wyżej wymienieni piłkarze, ale także Jerzy Dudek, Iker Casillas i trener Mourinho. No cóż, nagrania, na których widać zasłaniających usta oskarżonych to raczej kiepskie dowody. Trudno będzie, rzetelnie skazać winnych misternego planu. Zatem w piłce, jak wszędzie, wygrywa sprytniejszy.

fot. Interia

poniedziałek, 22 listopada 2010

600 osób na meczu u siebie, czyli co się dzieje z Pogonią Szczecin?

Źle się dzieje w Szczecinie. Jeszcze nie tak dawno 250 osób z Pogoni wspierało Legię na wyjeździe w Lubinie. Tymczasem na ostatnim meczu ligowym z GKSem Katowice na stadionie pojawiło się jedyne 600 osób (jeszcze półtora roku temu na stadion Dumy Pomorza przyszło 8 tyś. kibiców). W młynie, portowców było nie wiele więcej niż fanów GKSu w sektorze gości (ok. 200).

Czytając wpisy na forum Pogoni wciąż natrafiałem na komentarze odwołujące się do słabej gry Portowców oraz deszczowej pogody. Mało, kto zwrócił uwagę na tragiczną frekwencję na trybunach. Oto kilka ciekawszych postów:

„ja się sfrajerowałem i kupiłem karnet” – xxx


„Nie sztuka kibicować jak sa wyniki. Jesteście śmieciami pseudokibice, którzy tylko narzekają, ale aby pomoc drużynie to już nie ma. Czy w Anglii na Newcastle jak bylo ostatnie 2 sezony temu to chodziło 500 osób ? Nie! Byl caly stadion. A dlaczego ?? Kibic jest kibic a nie lala siedząca w domku i tylko pieprząca o złej grze, której się nie widziało.” – Fossnes

„słowa uznania dla tych, co przyszli na mecz na PILKARZYKOW […]” – tom

„Żal tych 500 naiwnych, którzy poszli moknąć. Bojkot trwa” – tylko MKS

„hahaha opłacało się postawić 100 zł na GKS:D” – dsafdasf

Ja podpisuję się pod słowami Fossnes’a. Prawdziwy kibic nie opuszcza swojej drużyny, nawet jeżeli w 10 minut traci 3 gole. Przegrać 3 do 4, mimo, że na 5 minut przed upływem regulaminowego czasu gry prowadziło się aż 3 do 1 to nie lada wyczyn. Jednak nie przyjść na mecz swojej drużyny to po prostu wstyd.
Wszelkiego rodzaju „bojkotowanie” spotkań z pewnością nie przyczyni się do polepszenia gry piłkarzy. Szkoda, że część osób prezentuję taką, karygodną postawę… .
 

Na pocieszenie publikuję kilka zdjęć zrobionych w czasach, gdy w Szczecinie na mecze chodzili jeszcze kibice. Miejmy nadzieję, że niebawem te czasy powrócą.


sobota, 20 listopada 2010

Trójka do zera, czyli mecz Legia – Arka

W tym sezonie forma Legii to jedna wielka zagadka. Potrafili już przegrać u siebie z ligowym średniakiem żeby potem wygrać mecz na szczycie. Ostatnio przegrali z Wisłą aż 4 do 0, za to wczoraj pewnie pokonali Arkę.

Sam mecz świetny. Dobry doping i 2 fajne oprawy podczas, których wykorzystano pirotechnikę (po raz pierwszy podczas meczu ligowego, na nowym stadionie). Zawiedli mnie tylko kibice gości, którzy bardzo nielicznie stawili się na Ł3, nędzne 500 osób. Próbowali wykorzystać chwile przerwy w naszym dopingu, ale ponieważ tych chwil było niewiele akowcy nie mogli się przebić ze swoim przekazem.

Poniżej kilka zdjęć i krótki filmik, autorstwa Bartka.





czwartek, 18 listopada 2010

Umięśnieni dresiarze i jakieś dziwne ludziki, czyli jak powinna wyglądać maskotka Euro 2012

Właściwie to ten tytuł powinien brzmieć „jak powinny wyglądać maskotki Euro 2012”, bo w końcu mamy dwie postaci, które od teraz będą symbolem mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie. W sumie mogę zrozumieć taki tok myślenia: „2 kraje – 2 maskotki”. Niestety trudno mi pojąć czemu zdecydowano się na jakieś dziwne postaci. Nito manga, nito jacyś piłkarze, generalnie takie „nie wiadomo co”. 

students.pl
Żeby nie było, że mój wpis to tylko niekonstruktywna krytyka poniżej przedstawiam alternatywę. 

rmf.pl
A tak na poważnie to sam nie wiem jak powinny wyglądać te maskotki. Może jakieś zwierzęta np. żubr lub bocian + jakieś ukraińskie zwierzę? W końcu w RPA był lew, a we Francji w 1998 roku kogut.

Niezłe jaja są także z imionami. Mianowicie ogłoszono konkurs, w którym internauci mogą wybierać spośród 3 par, oto one: Slavek i Slavko, Siemko i Strimko, Klemek i Ladko. Mi osobiście te propozycje kojarzą się raczej z Chechami (charakterystyczne „v” i końcówka „o”). Jakie zatem mogłyby być imiona maskotek Euro 2012? Poniżej kilka moich propozycji:

Juszczenko i Wałęsa

Honor i Ojczyzna

Piłka nożna i Dla kibiców

Zalegalizujcie i Race

Lech i Jarosław

Dynamo i Legia

Szachtar i Górnik

Andriej i Andrzej

Szewczenko i Krzynówek

Czekam na komentarze, która z nich najbardziej Wam się podoba ;).

wtorek, 16 listopada 2010

Philips Stadion, czyli trochę o PSV Eindhoven

Jadąc do holenderskiego Eindhoven nie przyjmowałem nawet do wiadomości, że wyjazd ten mógłby się odbyć bez aspektu piłkarskiego. W końcu lokalne PSV to niezła drużyna, a ich stadion był całkiem niedaleko miejsca gdzie spaliśmy.

Generalnie Philips Stadion znajduje się mniej więcej w centrum Eindhoven co uważam są świetną sprawę, bo budowa stadionów na obrzeżach (tak jest np. w Amsterdamie) mija się z celem, biorąc pod uwagę, że drużyna (i jej stadion) powinny być wizytówką miasta.



Przed głównym wejściem znajdują się pomniki 2 piłkarzy (nie pamiętam nazwisk), zapewne dawnych gwiazd PSV. Sama brama przypomina nieco tą z … Auschwitz. Wszystko za sprawą charakterystycznego napisu (niestety nie uchwyconego na zdjęciu).



Niedaleko Philips Stadion jest kibicowski pub, w którym fani PSV zbierają się przed meczem.


Warto dodać, że odwiedziłem także oficjalny sklepik klubowy, w którym można było kupić nie tylko gadżety związane z PSV, ale także z innymi drużynami takimi jak Inter, Arsenal czy Barcelona.


W sobotę wieczorem miałem okazję zobaczyć zmierzających na mecz ligowy z Excelsiorem kibiców PSV. To co mnie od razu uderzyło to fakt, że bardzo mało osób miało barwy klubowe. Tylko u nielicznych było widać charakterystyczne pasiaste koszulki czy owinięte wokół szyi szaliki. Po meczu do późnych godzin można było spotkać lekko wstawionych kibiców, którzy w kilku osobowych grupkach chodzili po mieście.
Poniżej kilka dodatkowych zdjęć.

piątek, 12 listopada 2010

Marszł Niepodległości dzień później, czyli niepublikowane wcześniej zdjęcia

Poniżej kilka fotek autorstwa Grześka M., uczestnika wczorajszego Marszu Niepodległości.

P.S. Nie wiedziałem do końca  jaką podać kategorię. Ponieważ zdjęcia dokumentują nie tylko sam Marsz, ale i jego otoczenie zdecydowałem się na "społeczeństwo". 













A na deser scena z aresztowania Pana Biedronia. Ciekawe jak mu będzie "pod celą"?