piątek, 17 września 2010

I kto teraz jest faworytem?, czyli pierwsze mecze Ligi Europejskiej

Wczoraj czytałem, że to Juventus jest faworytem grupy A Ligi Europejskiej (tak twierdził Tevez, napastnik grającego w tej samej grupie Manchesteru City). Jak na faworyta to Juventus zagrał słabo, Lech natomiast (a konkretniej Artjoms Rudnevs) świetnie. Remis Starej Damy 3 do 3 z Kolejarzem zweryfikował układ sił i był jedną z największych niespodzianek inauguracji fazy grupowej.

Artjoms Rudnevs (2 od lewej), fot. Reuters

Zdziwiła mnie także porażka tryumfatora z zeszłego roku – Athletico Madryt z greckim Arisem, który jeszcze niedawno grał jak równy z równym przeciwko Jagielloni Białystok. Może trzeba to zwalić na ogólną niedyspozycję hiszpańskich drużyn tego dnia, bo zarówno Sevilla jak i Villarreal przegrały swoje mecze, odpowiednio z PSG i Dynamem Zagrzeb. Nie sądziłem również, że Borussia Dortmund będzie miała takie problemy z Karpatami Lwów, które w całej swojej historii 2 razy grały w rozgrywkach europejskich. Szalę zwycięstwa na korzyść Niemców w 90 minucie przechylił Gotze i skończyło się 3 do 4. Jeżeli chodzi o „mecz” pomiędzy kibicami to zdania są podzielone. Podobno na wynik miała wpływ interweniująca policja.


fot. Reuters

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz