wtorek, 31 sierpnia 2010

Ludzie do siebie strzelają, czyli o „wentylu bezpieczeństwa”

Wentyl bezpieczeństwa to pojęcie z zakresu psychologii społecznej. Jest ściśle związane z teorią konfliktu, gdyż właśnie dzięki temu mechanizmowi wspólnota może rozładowywać wszelkie „niezdrowe emocje”. Jest to naturalne ujście dla wszelkich frustracji, gniewu, irytacji. Gdy jednostka lub grupa nie odnajdzie swojego wentylu może dojść do sytuacji gdy zagrożone będzie poczucie bezpieczeństwa.

Najbardziej drastyczne przykłady takich sytuacji stanowią strzelaniny jakie niedawno miały miejsce w Rybniku i Bratysławie. Policja prowadzi postępowanie, a hipotez jest wiele. Jedno jest pewne (mówiąc wprost) komuś puściły nerwy. Nieszczęśliwie doszedł do tego dostęp do broni palnej. W efekcie 7 osób nie żyje, a dwadzieścia kilka jest rannych.


fot. Reuters
Co we współczesnym świecie może być takim wentylem (którego zabrakło sprawcom wspomnianych wyżej wydarzeń)? Z jednej strony indywidualne zajęcia (trening, przejażdżka samochodem, długi spacer), z drugiej przeżycia grupowe. Takie jak festiwale muzyczne, przykład stanowi chociażby Jarocin, gdzie ludzie o sprzecznych z ówczesną władzą poglądach mogli w miarę kontrolowanie wyrazić swoją dezaprobatę. Oprócz tego, wszelkie demonstracje i pikiety. Jednak, gdy w grę wchodzi paraliż miasta czy drogi trudno mówić o pokojowych i bezpiecznych metodach rozładowywania napięć. Zostaje jeszcze sport. Ta kategoria jest o tyle fajna, że poszczególne dyscypliny zakładają inny rodzaj kibicowania. Inaczej ogląda się wyścigi rajdowe, gdzie widzisz swojego faworyta przez kilka sekund, jak pokonuje zakręt przy którym stoisz. Inaczej jest z tenisem, gdzie obowiązuje pewien specyficzny savoir vivre, inaczej „na Małyszu”, a inaczej na meczu piłki nożnej. No właśnie, tutaj znowu pojawia się problem pokojowego i kontrolowanego dawania upustu emocjom.

Jak wiadomo kibice futbolu nie należą do pokornych. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że piłka nożna skupia, po części, ludzi agresywnych. Biją się oni zazwyczaj z uzbrojoną w pałki, broń gładkolufową i gaz łzawiący policją, która posiada dodatkowo oddziały konne oraz psy bojowe lub innymi, podobnymi do nich fanatykami, a nie jak zapewne sądzą niektórzy, przypadkowymi ludźmi. Muszę przyznać, wcale nie złośliwie, że wolę to niż blokadę centrum miast (w 90% przypadków jest to Warszawa) przez górników, pielęgniarki czy taksówkarzy. Ktoś powie, że jedni walczą o „coś” (zazwyczaj pieniądze), a drudzy po prostu się biją. Ja powiem, „i jedni i drudzy się biją”. Ich motywacja jest różna, ale podobno uderzenie policjanta to przestępstwo… nawet jeżeli robi to górnik.

Ogromna część społeczeństwa chce walczyć z chuliganami, aby na Legia – Wisła było tak jak na Pucharze Czterech Skoczni. Nie sprawiłoby to oczywiście, że agresorzy gdzieś zniknął. Co by się zatem z nimi wtedy stało? Hmmmmm, dawno nie słyszałem żeby ktoś rzucał w przechodniów granatami… .

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

„Grają jak Legia”, „Nieudany debiut Mourinho”, czyli rusza Serie A i Primera Division

Co jest obecnie największą obelgą w świecie piłki nożnej? „Grają jak Legia!” Właśnie z Wojskowymi porównano Juventus, który na inauguracje Serie A przegrał 1 do 0 z Bari.

fot. Reuters


Tak na poważnie, chodziło o to, że oba kluby wydały rekordowe (jak na swoje ligi) sumy na transfery poczym zaliczyły wpadkę. Różnica jest taka, że Juve na razie zawaliło 1 mecz, Legia 2,5 (umówmy się, że wygranego meczu z Cracovią nie można zaliczyć do udanych).

Tymczasem jeden z głównych rywali w walce o tytuł mistrza wykorzystał potknięcie „Starej Damy”. AC Milan pewnie wygrał z Lecce, pakując im 4 gole. Dwa razy trafił Pato, raz Tiago Silva i Inzaghi.

Niespodziankę mieliśmy również na inaugurację ligi hiszpańskiej. Real, którego najcenniejszym nabytkiem jest trener - Jose Mourinho, i który podobnie jak klub z Turynu wydał mnóstwo pieniędzy na nowych zawodników ledwie zremisował z RCD Mallorca. Podobnie jak w przypadku Juve i Milanu, główny przeciwnik Realu - Barcelona wygrał swój mecz bez większych problemów, tym razem "tylko" 3 do 0. Ofiarą był Racing Santander.
 

niedziela, 29 sierpnia 2010

2 dni później, czyli słów kilka o meczu Legia – GKS Bełchatów i problemach z bramkarzami

Potrzebowałem trochę czasu aby ochłonąć po tym meczu. Ciężko jest patrzeć jak drużyna, który wydała najwięcej kasy spośród polskich drużyn na transfery zupełnie nie radzi sobie z przeciwnikiem. Najgorsze jest to, że zawiedli właśnie nowi zawodnicy. Przy pierwszym golu zawiódł obrońca Srda Kneżević, przy drugim bramkarz, Marijan Antolović. O ile zamiast tego pierwszego może grać, obecnie leczący kontuzję Rzeźniczak, to z bramkarzem jest już problem. Alternatywę stanowią: Kostiantyn Machnowskij, który z pierwszą drużyną rozegrał jedynie 3 mecze oraz Wojciech Skaba, który zeszły sezon spędził w Polonii Bytom. Niby był zawodnikiem pierwszego składu, ale zdarzały mu się poważne błędy.

„Skaba był słabym punktem drużyny. I to nie pierwszy raz. Niewykluczone, że w kolejnym meczu usiądzie na ławce rezerwowych” – mówił swojego czasu szkoleniowiec Polonii, Jurij Szatałow.

Czyżby trener Dowhań, znany z umiejętność wynajdywania talentów bramkarskich (Boruc, Fabiański, Mucha) „stracił nosa”? Miejmy nadzieję, że nie i Marijan się jeszcze rozkręci.

Antolović, fot. legia.com

Wracając do samego meczu, źle było w każdej formacji: ataku, pomocy, obronie i na bramce. Jedynym wyróżniającym się zawodnikiem był Manu, który niejednokrotnie musiał wracać się pod własną bramkę. Wydaje się, że Bruno Menzenga nie będzie lekarstwem na chorobę jaką jest brak skuteczności. Legia straciła ważne punkty w wyścigu o mistrza. Teraz Wojskowych czekają 2 trudne wyjazdy, do Chorzowa i Lubina.

piątek, 27 sierpnia 2010

Losowanie grup Ligi Europejskiej, czyli Lech gra z legendą

Tym razem nie będę analizował każdej grupy jak to miało miejsce w poprzednim wpisie. Ograniczę się do kilku wniosków na temat grupy A, w której gra jedyna drużyna reprezentująca Polskę – Lech Poznań (wczoraj udało im się wyeliminować Dnipro).

Łatwo mistrzom Polski nie będzie bo trafili na legendę piłki – Juventus, a także coraz lepiej radzący sobie w Premier League Manchester City. W zasięgu jest jedynie austriacki FC Salzburg. Dwie pierwsze drużyny wydały w przerwie letniej mnóstwo kasy na nowych zawodników. Oczywiście nie oznacza to, że muszą automatycznie wygrać, ale nazwiska takie Toure czy Silva robią wrażenie. Wyjście Lecha z grupy z pewnością będzie traktowane jako niespodzianka.





Z perspektywy kibica, fajnie jest pojechać do Turynu czy Manchesteru (wyjazd na mecz do Anglii jest moim osobistym marzeniem). Jednak patrząc na to jakie ekipy mógł wylosować Lech ciekawszy byłby Zenit, PSG czy Hajduk.

Poniżej zestawienie grup:

Grupa A: Juventus Turyn, Manchester City, FC Salzburg, Lech Poznań


Grupa B: Atletico Madryt, Bayer Leverkusen, Rosenborg Trondheim, Aris Saloniki


Grupa C: Sporting Lizbona, OSC Lille, Lewski Sofia, KAA Gent


Grupa D: Villarreal CF, Club Brugge, Dinamo Zagrzeb, PAOK Saloniki


Grupa E: AZ Alkmaar, Dynamo Kijów, BATE Borysow, Sheriff Tyraspol


Grupa F: CSKA Moskwa, US Palermo, Sparta Praga, Lausanne Sports


Grupa G: Zenit St. Petersburg, Anderlecht Bruksela, AEK Ateny, Hajduk Split


Grupa H: VfB Stuttgart, Getafe CF, OB Odense, Young Boys Berno


Grupa I: PSV Eindhoven, Sampdoria Genua, Metallist Charków, VSC Debrecen


Grupa J: FC Sevilla, Paris St. Germain, Borussia Dortmund, Karpaty Lwów


Grupa K: FC Liverpool, Steaua Bukareszt, SSC Napoli, FC Utrecht


Grupa L: FC Porto, Besiktas Stambuł, CSKA Sofia, Rapid Wiedeń

czwartek, 26 sierpnia 2010

Monako godzina 18, czyli losowanie grup Ligi Mistrzów

Dziś odbyło się losowanie grup Ligi Mistrzów. Oto kilka futballogowych przemyśleń.

fot. UEFA.com
 
Grupa A
Inter Mediolan, Werder Brema, Tottenham Hotspur, Twente Entschede
Myślę, że to najciekawsza grupa, nie tylko dlatego, że poza Interem nie ma faworytów. Mamy tu reprezentantów 4 z 6 najmocniejszych lig. Bardzo liczę na kibiców Werderu i Twente.


Grupa B
Olympique Lyon, Benfica Lizbona, Schalke Gelsenkirchen, Hapoel Tel-Awiw
Kolejna ciekawa (bo wyrównana) grupa, ale już tylko piłkarsko. Ograny w Lidze Mistrzów Lyon nie powinien mieć problemów z wyjściem, ale chociażby takie Schalke ma teraz Raula… .


Grupa C
Manchester United, Valencia, Glasgow Rangers, Bursaspor
Manchester na pewno, rozum podpowiada Valencia, ale nie zapominajmy, że Rangersi jeszcze 2 lata temu grali w finale Pucharu UEFA. Jeżeli chodzi o atrakcje na trybunach to właściwie każda turecka drużyna gwarantuje emocje. Możliwości Szkotów zaprezentowałem na futballogu w jednym z pierwszych wpisów.


Grupa D
FC Barcelona, Panathinaikos Ateny, FC Kopenhaga, Rubin Kazań
Faworytem jest… Rubin. No dobra żartowałem Barcelona (ale nuda). Pozostałe 3 drużyny walczą o 2 miejsce, ale coś mi mówi, że zajmą je Grecy. Fani FCK należą do jednych z najlepszych w Danii, a Panathinakos z „Gate 13” to już legenda.


Grupa E
Bayern Monachium, AS Roma, FC Basel, CFR Cluj
Futballog mówi: Wyjdą Bayern i Roma, a FC Basel i to coś z Rumunii odpadną. Kibiców ze stolicy Włoch stać na wiele, ale czy będzie im się chciało cokolwiek pokazać na meczu z takim CFR Cluj?


Grupa F
Chelsea Londyn, Olympique Marsylia, Spartak Moskwa, MSK Żylina 
Ciekawie raczej nie będzie. Wyjdzie na pewno Chelsea. Na 2 miejscu moim zdaniem Olympique . Rosjanom i Słowakom nie daję większych szans. Za to kibicowska konfrontacja 2 światów, rosyjskiego i angielskiego może być bardzo interesująca.


Grupa G
AC Milan, Real Madryt, Ajax Amsterdam, AJ Auxerre
Oczywistymi faworytami są Milan i Real. Ja kibicuję Auxerre z Jeleniem w ataku. Ajax po latach wraca do Ligi Mistrzów i raczej nie chce z niej szybko odpaść. Jeżeli chodzi o kibicowanie to nie spodziewam się „fajerwerków”, ale może Ajax czymś zaskoczy.


Grupa H
Arsenal Londyn, Szachtar Donieck, SC Braga, Partizan Belgrad
Chyba Arsenal i Szachtar, ale moze być ciekawie. Kibice? Jedno słowo: Partizan.

Zawisza vs Widzew, czyli kłopoty z kibicami w Bydgoszczy

Krótka refleksja na temat wydarzeń jakie miały miejsce wczoraj na stadionie Zawiszy. Doszło tam do dość dużej awantury w skutek której zniszczony został niedawno wyremontowany stadion (stadion naprawdę ładny (był), szkoda). Jak zwykle, media, działacze, prezesi i internauci grzmią. „Możliwy jest koniec piłki w Bydgoszczy” mówi Piotr Burlikowski wice prezes Zawiszy. Wszystko przez to, że na skutek rozróby nie udało się dobrze zareklamować klubu potencjalnym sponsorom. A jam tylko takie pytanie: „Kto do cholery zaprasza sponsorów na mecz drużyny, której kibice przyjaźnią się z ŁKSem Łódź (Zawisza), z odwiecznym wrogiem „Rodowitych Łodzian”, Widzewem?” Wiem, że to był Puchar Polski, ale mimo wszystko ja bym się bał podjąć takie ryzyko. Klub z Bydgoszczy się nie bał i teraz jest płacz. Poniżej kilka zdjęć z całego zajścia.




fot. Marek Kaśków

wtorek, 24 sierpnia 2010

Mucha czeka na szansę, Ferguson bojkotuje BBC, czyli o mojej pomyłce i o konsekwencji trenera Manchesteru

W życiu wypada być konsekwentnym. Nie jest to proste, ale za to daje dużo satysfakcji. Dzięki konsekwentnemu zachowaniu pokazujemy innym, że znamy swoją wartość. Sir Alex Ferguson wyszedł zapewne z takiego założenia bojkotując stację BBC, która w 2004 roku wyemitowała krzywdzący jego zdaniem program.

Dokument pod tytułem „Ojciec i syn” dotyczył działalności managerskiej syna słynnego szkoleniowca - Jasona. W Anglii płacz, że tak być nie może, że federacja da kary za nie udzielanie pomeczowych wywiadów. Ja osobiście pochwalam zachowanie Sir Alex’a. W końcu on zażądał jedynie przeprosin, a nie Bóg wie czego. Co ciekawe klub z Manchesteru wsparł swojego wieloletniego pracownika. Zresztą nawet te 60 tyś. funtów, które chcą mu wlepić nie powinno go specjalnie „uderzyć po kieszeni”. Sytuacja wydaje się być patowa. Czy nie łatwiej by było gdyby główny brytyjski nadawca radiowo – telewizyjny wypowiedział magiczne słowo? I nie chodzi tu o „hokus pokus”.



fot. Daily Mail

Teraz trochę o byłym bramkarzu Legii Warszawa. Pisałem jakiś czas temu, że dobrze zrobił, że przeszedł do Evertonu, a nie do jakiegoś lepszego klubu, bo tam przynajmniej sobie pogra. Błąd! Mucha póki co grzeje ławę, ale w wywiadzie udzielonym portalowi Sports.pl mówi, że nie ma zamiaru się poddawać i będzie walczył. Ja Jankowi kibicuję i wierzę w to, że jak już raz stanie pomiędzy słupkami Evertonu to nikt go stamtąd nie ruszy.

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Bramka co 7 minut, czyli 12 do 1

Dobra umówmy się, że coś takiego nie zdarza się co kolejkę. W meczu II ligi holenderskiej pomiędzy Spartą Rotterdam a Almere City padło w sumie 13 bramek, czyli kibice mogli cieszyć się z gola średnio co 7 minut. Dodatkowo, nowy nabytek Sparty, Johan Voskamp trafił aż 8 razy. Poniżej filmik z tej strzelaniny. Jak się to ogląda to aż trudno uwierzyć, że to jeden mecz.


Jakieś wnioski? Meczu w całości nie widziałem (nie wiem jaki fanatyk ogląda II ligę holenderską), ale Almere musi popracować nad obroną. Aby jakoś usprawiedliwić gości dodam, że dość szybko stracili jednego z zawodników za czerwona kartkę, no i strzelili chociaż „honorową”. I kto mi teraz powie, że 6 do 0 to tragedia?

strzelec 8 goli, fot. Helmond Sport

niedziela, 22 sierpnia 2010

Z braku laku i Ivica dobry, czyli jak Vrdoljak został kapitanem Legii

Kiedy odszedł Vukovic pojawił się problem z tym kto powinien zostać kapitanem. Tuż po tym jak Serb zmienił klub postawiono na doświadczonego i od lat związanego z Legią Wojciecha Szalę. Gdy ten był kontuzjowany zastępował Dixon Choto, co dla niektórych kibiców było ciężkie do zaakceptowania. Teraz Wojtka nie ma już w Legii, a w obecnym sezonie opaskę kapitańską nosi nowy zawodnik - Ivica Vrdoljak. Moim skromnym zdaniem to jakieś nieporozumienie. Jakie zatem powinny być kryteria tego kto może zostać kapitanem Legii?

Vrdoljak z opaską kapitana wychodzi na mecz z Polonią, fot. legialive.pl
 Dla niektórych takim kryterium jest polskie obywatelstwo. Logika jest taka: polski klub, polski kapitan. Ma to sens, jednak przykład Vuko, który ze względu na swoją charyzmę i charakter był świetnym kapitanem pokazuje coś innego. Z drugiej strony nieznajomość języka (w tym przypadku polskiego) może być problemem w przypadku dyskusji z sędziami.

Istotne z pewnością jest to czy zawodnik gra regularnie w pierwszym składzie czy też „różnie to bywa”.

Kolejne kryterium to staż w danej drużynie. Osobiście uważam, że kapitan musi być związany z klubem przynajmniej od 2 – 3 sezonów. Musi mieć czas żeby pokazać, że jest osobą, która zasługuje na taki zaszczyt i ma szacunek u kolegów z drużyny.

Ostatnie kryterium to charyzma. Kapitan musi mieć „to coś”. Musi umieć poderwać zespół do walki w trudnym momencie i wziąć na siebie ciężar gry kiedy „nie idzie”.

Ivica nie spełnia żadnego kryterium, bo Polakiem nie jest, póki co gra w pierwszym składzie, ale zobaczymy jak to będzie bo poza umiejętnością przytrzymania piłki Ivica niewiele pokazuje. Staż w drużynie – brak (no dobra, 3 mecze + sparingi). Charyzma – nie mówię, że jej nie ma, ale na razie ciężko powiedzieć czy ma.
 A więc kto zamiast Vdorljaka? Radovic - znowu nie Polak, Iwański – krótki staż w Legii, Szałachowski, Rybus – nie grają w pierwszym składzie. Cholera to może młodziutki Ariel Borysiuk?

Vrdoljak (obecny kapitan) i Rybus (potencjalny kapitan ?) po meczu ze Śląskiem, fot. legialive.pl



sobota, 21 sierpnia 2010

Koniec z konieciti.pl i Maciej Rybus, czyli jak pogodzona z kibicami Legia ciąga ich po sądach oraz bramka z Wrocławia

Jak już pisałem, trwający dłuższy czas konflikt pomiędzy zarządem Legii, a jej kibicami został zakończony. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Mecz z Cracovią (pierwszy ligowy mecz na nowym stadionie i po zakończeniu konfliktu) to był popis dopingu na najwyższym poziomie. Docenili to zresztą piłkarze, którzy w pomeczowych wywiadach mówili, że bardzo im to pomogło. Wydaje się, że wszystko idzie w dobrą stronę.

Niestety, ITI wciąż toczy swoje wojenki związane z konfliktem. Autor strony konieciti.pl przegrał w sądzie i będzie musiał przelać na konto fundacji ITI „Nie jesteś sam” 50tyś. zł. Dodatkowo musi przeprosić koncern mediowy w prasie oraz zapłacić za koszty procesu. Sąd orzekł, że Wojciech Braun (autor strony) nie może wykorzystywać logotypu, ani nazwy ITI.

Po zakończeniu konfliktu na stronie pojawiło się oświadczenie informujące o zawieszeniu jej działalności:
Drodzy Kibice Legii Warszawa,

Kibice innych Klubów,

Wszyscy ci, którzy poparliście nasz protest!

Redakcja strony konieciti.pl pragnie serdecznie podziękować Wam wszystkim za poparcie i wspólną walkę o naszą Legię, o dobro całego polskiego ruchu kibicowskiego. Bez Waszej pomocy nie zwyciężylibyśmy! Niemal 62 tys. zarejestrowanych osób i ok. 8 tys. odnotowanych wejść dziennie pokazują, jak wielkim zainteresowaniem cieszyła się nasza inicjatywa.

Nasz cel został osiągnięty, co przyznaje nawet znienawidzona gazeta – właściciele Legii po kilku latach niszczenia klubu poszli po rozum do głowy i zaniechali swojej szkodliwej działalności. Wrócił herb, cofnięto zakazy, zaprzestano szkalowania środowiska kibiców, na nowym stadionie zostanie zamontowane "gniazdo", będzie prowadzony doping, powrócą flagi; zmniejszono absurdalnie wysokie ceny biletów.

Grupa ITI skapitulowała, odnieśliśmy zwycięstwo, udowodniliśmy, że jeżeli działamy wspólnie, ramię w ramię, wytrwale, to żaden wróg nam niestraszny!

Jednocześnie zaznaczamy, że nie wierzymy w nagłą przemianę i w dobre intencje właścicieli Legii. Ktoś, kto tak długo był zaciekłym wrogiem, kto walczył wszelkimi metodami i za wszelką cenę, nie może z dnia na dzień zmienić się w przyjaciela. Pamiętamy Moskwę, Kopenhagę, "Widelec", pamiętamy zakazy, oczernianie w mediach itd., dlatego będziemy bacznie obserwować poczynania tych ludzi. Szanujemy decyzję SKLW o zawarciu porozumienia, wszystkie ważne dla nas postulaty zostały wypełnione, dlatego zawieszamy działalność strony. Zawieszamy – nie zapominamy o niej. Bogatsi o doświadczenie, o pewność, że wystarczą wiara i solidarność, aby pokonać każdego przeciwnika, będziemy czekać na fałszywy ruch ze strony ITI. Wtedy będziemy gotowi, aby z nową siłą wznowić naszą działalność. Mamy nadzieję, że KP wywiąże się z umowy i nie będzie musiało to nastąpić. Przezorny jednak zawsze ubezpieczony.

Jeszcze raz dziękujemy za Waszą pomoc i poparcie – pokonanie medialnego giganta jest naszym wspólnym sukcesem! Wierzymy, że da to do myślenia innym działaczom i że wszyscy zrozumieli, że środowiska kibiców nie da się zniszczyć, że "siła miłości niszczy siłę pieniądza".

Redakcja konieciti.pl,

Grupa Dżihad Legia

ITI ciągnie temat co każdemu powinno dać do myślenia. Odpuszczenie tej sprawy byłoby ładnym gestem pokazującym, że w porozumieniu faktycznie chodziło o dobre stosunki z kibicami, a nie frekwencję na meczach. Niestety póki co ITI na taki gest nie stać… .


Na deser wczorajszy gol Rybusa. Sądzę, że komentarz jest zbędny. Enjoy.

piątek, 20 sierpnia 2010

Tonący brzytwy się chwyta, czyli Boenisch w reprezentacji Polski

Reprezentacja Polski tonie. Przegrana z Hiszpanią 6 do 0 i z Kamerunem 3 do 0. Brak perspektywicznych zawodników, których można by powołać. Sytuacja jest bardzo kiepska. Jednak bez obaw, PZPN ma sprawdzony sposób jak jej zaradzić.

Po „transferach” Olisadebe i Rogera przyszła kolej na Niemca – Sebastiana Boenish’a. Ten po długich rozmyślaniach (za co już bym z niego zrezygnował, bo albo gra dla Polski i to dla niego największy zaszczyt albo niech spier…) zdecydował, że jednak chce być Polakiem.

„Sebastian Boenisch miał nadzieję, że zostanie powołany do kadry naszych zachodnich sąsiadów - widoczne stracił cierpliwość i zgodził się na występy z "orzełkiem" na piersi” czytamy na stronie Sport.pl. Wow dzięki Sebek co byśmy, biedni Polacy, bez ciebie zrobili.

 
fot. werder.de

Trzeba uczciwie przyznać, że jak na nasze, krajowe standardy to piłkarz z niego całkiem dobry, bo i w Schalke grał i w Werderze… . Smuda zatem zadowolony, gdyż jak mu się wydaje uda się wreszcie poprawić grę naszych rodaków, a także zapomnieć o kłopocie jakim jest brak nowych twarzy w reprezentacji. Teraz można powiedzieć: „Jak to nie ma nowych piłkarzy? A ten Niemiec? Tfu Polak?”

W całej tej historii jest jedna pozytywna rzecz. Wreszcie my kogoś zabieramy Niemcom, a nie oni nam.

1 do 0 III, czyli Lech wygrywa z Dnipro

A jednak! Muszę się uderzyć w piersi (zresztą kilku dziennikarzy sportowych, którzy spisali Lecha na straty też musi to zrobić). Mistrz Polski  wreszcie zagrał nawet nie wybitnie, ale poprostu dobrze (chociaż złośliwi twierdzą, że grał właściwie sam Arboleda - niezaprzeczalnie najlepszy piłkarz meczu). Pod konicec poznaniakom brakowało sił i wyraźnie ustępowali przeciwnikom z Ukrainy, jednak ci nie potrafili tego wykorzystać. W doliczinym czasie gry trafili najpierw w słupek, potem w poprzeczkę.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Dnipro przespało I połowę. Co prawda bramka w 5 minucie może rozwalić nawet najlepszy plan na wygranie meczu, jednak jeżeli chce się wygrywać trzeba umieć ocknąć się wcześniej niż w 35 minucie.

fot. PAP

czwartek, 19 sierpnia 2010

„UEFA tropi”, „Lech śpi”, Legia – Śląsk, czyli korupcja, Liga Europejska i 3 kolejka Ekstraklasy

„UEFA tropi w Chorwacji” pisze Rzeczpospolita. Chodzi o finał Pucharu z 2009 roku pomiędzy Dinamem Zagrzeb a Hajdukiem Split Europejska. Wygrali ci pierwsi, różnicą aż 3 goli, jednak Unia Piłkarska podejrzewa, że mecz był ustawiony. Tam to dopiero mają rozmach w tych szwindlach (co tam nędzne jeden zero). Ah jak to dobrze przeczytać, że nie tylko u nas są problemy z aferami korupcyjnymi.

Tymczasem Lech gra dziś w barażach o rundę grupową Ligi Europejskiej z Dnipro Dniepropietrowsk. Póki co obecny Mistrz Polski nie błyszczy – 2 remisy z Widzewem i Arką, wiadomo jak było ze Spartą Praga. Natomiast rywal z Ukrainy jest 2 w tabeli swojej ligi i ma punkt straty do Szachtara. Lech sprzedał Lewandowskiego, którego nie zastąpi ani gorszy o 2 klasy Tshibamba, ani mający najlepsze lata za sobą Wichniarek. Dnipro cieszy się ze skuteczności pozyskanego w 2009 roku Jewhena Selezniow'a. O wygraną może być ciężko… .

Legia natomiast jedzie jutro do Wrocławia i zagra z tamtejszym Śląskiem. Mecz z pewnością łatwy nie będzie. Po porażce z Polonią i zwycięstwie w ostatnich minutach z Cracovią nie wiadomo czego się spodziewać. Do składu wraca Choto co jest dobrą wiadomością biorąc pod uwagę potrzebę załatania wielkich jak w serze szwajcarskim dziur w defensywie „Wojskowych”. Śląsk po dwóch meczach ma 4 punkty.

środa, 18 sierpnia 2010

www.pomoc-kibicom.pl, czyli „Nigdy nie zostaniesz sam”

Ten wpis miał dotyczyć zupełnie innej kwestii. Chciałem napisać coś o rozegranym wczoraj meczu Legia – Cracovia. Jednak uznałem, ze temat wydarzeń jakie miały miejsce w Salonikach jest dużo ważniejszy. Jest ważniejszy bo dotyczy nas wszystkich, wszystkich kibiców.

5 sierpnia miał miejsce mecz Ligi Europejskiej pomiędzy Jagiellonią Białystok a Arisem Saloniki. Podczas tego meczu doszło do awantury pomiędzy kibicami obu drużyn. Nie chcę tutaj wnikać w to kto zaczął (na pewno i jedna i druga strona ma swoją wersję). Interweniowała policja. Funkcjonariusze zamiast starać się zaprowadzić porządek wzięli stronę fanów z Grecji. Doszło do tego, że prowadzeni przez policję Polacy byli kopani przez chuliganów Arisu na co nie reagowały siły porządkowe. Poniżej filmik z greckiej telewizji, który po półtorej minuty przedstawia tę sytuację.



Po meczu kibice Jagi byli przetrzymywani na swoim sektorze oraz bici przez policjantów z Grecji bez żadnego powodu. Zostało to uwiecznione na amatorskim filmiku, który jest dostępny w internecie.

W efekcie tych zajść kilku kibiców klubu z Białegostoku zostało zatrzymanych w Greckim areszcie. Piszę otym później gdzyż w związku z wyjazdami wakacyjnymi nie miałem kontaktu z osobami ze środowiska kibicowskiego. Krajowe media, zamiast przynajmniej spróbować obiektywnie spojrzeć na tą sytuację znowu zwaliły wszystko na „kiboli”. Powstała strona www.pomoc-kibicom.pl, na której zamieszczono dane do przelewu na konto utworzone w celu wpłacenia kaucji za zatrzymane osoby. Jej hasło przewodnie brzmi „Nigdy nie zostaniesz sam”.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Grosicki do Premier League, czyli plota transferowa

Pisałem już trochę o Kamilu Grosickim w kontekście talentów, które Legia wypuściła ze swoich łapek. Byłem może trochę niesprawiedliwy, gdyż nie wspomniałem, że gdzieś w tle było uzależnienie tego młodego piłkarza od hazardu . Kamil poradził sobie jednak z tym problemem i teraz gra w Jadze, strzelając gole nawet m.in. Legii. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że stał się jednym z najlepszych zawodników ligi.

Naturalnym efektem takiej sytuacji jest pojawienie się ofert z zagranicznych klubów. W przypadku Grosickiego mówi się o Aston Villi, Arisie Saloniki, Bursasporze oraz Chievo Werona. Jest absolutnie pewne, że „Grosik” musi zamienić polską ligę na coś lepszego, gdyż (mówię to z ogromnym żalem) inaczej nie ma szans na rozwój. Oby tylko nie popełnił błędu Fabiańskiego i przeszedł gdzieś gdzie będzie grał. Osobiście nie wydaje mi się aby Anglia była dobrym kierunkiem. „The Villas” to raczej średni klub, a i tak grają tam tacy weterani jak Emile Heskey czy John Carew, czyli o miejsce w podstawowej „11” będzie ciężko. Może zatem Werona?

niedziela, 15 sierpnia 2010

„Fucking Polak”, czyli przypadek Arkadiusza Onyszko

Arkadiusz Onyszko, nowy bramkarz Polonii Warszawa, skandalista, niegdyś najlepszy bramkarz ligi duńskiej, autor książki, damski bokser. Generalnie ciekawa postać, jednak jego ostatnia cecha sprawia, że facet jest w moich oczach „moralnym karłem”.

Niestety nie jest to pierwszy przypadek, gdy jakiś piłkarz bije swoją żonę. Wcześniej głośno było m.in. o Paulu Gascoignie. Pomocnik reprezentacji Anglii miał problemy z alkoholem i narkotykami, cierpiał również na depresję, co w pewnym stopniu może tłumaczyć, to z gruntu niewytłumaczalne, zachowanie. Onyszki nie usprawiedliwia nic. Sam piłkarz oczywiście próbuje się bronić. W swojej książce „Fucking Polak” winę zwala m.in. na … „porywczy charakter Polaków”. Jest to totalna bzdura, m.in. to umiejętność panowania nad emocjami odróżnia ludzi od małp. Sama książka wzbudziła kontrowersje nie tylko z tego powodu. Onyszko narzeka w niej na duńczyków (mimo, że jest obecnie związany z dunką), a także pisze, że nienawidzi gejów. Przeszkodziło mu to w dalszej karierze sportowej. Jakiś nietolerancyjny wobec "homofobów" gej obraził się i pokazał "figę z makiem". W ten oto sposób Arkadiusza Onyszko będzie można od tego sezonu podziwiać na boiskach Ekstraklasy. 

W Danii wiele osób miało za złe wymiarowi sprawiedliwości, że mimo wyroku sądowego umożliwiono Onyszce dalszą grę. Osobiście jednak nie zgadzam się z tą opinią. Fakt, że ktoś zachowuje się niemoralnie nie oznacza, że nie jest profesjonalistą w tym co robi.


Zdaję sobie sprawę z tego, że sportowcy powinni stanowić pewien wzór dla podziwiających ich młodych ludzi. Realia są jednak takie, że „powinni stanowić” nigdy nie zastąpi „stanowią”. Profesjonalni piłkarze nierzadko wywodzą się z biednych środowisk i nie zawsze świecą przykładem. Trudno tak naprawdę tego od nich oczekiwać. Może lepiej zatem szukać sobie innych autorytetów?

sobota, 14 sierpnia 2010

Zaskoczyli i rozczarowali, czyli dzień po derbach

„[…] zawiodła nas dyscyplina taktyczna […]” – Skorża


„[…] w tym spotkaniu zaskoczyliśmy i rozczarowaliśmy […]” – Wawrzyniak


„Na szczęście to dopiero sam początek rozgrywek” – Radović


Pierwsza porażka Legii na inaugurację sezonu ligowego od 9 lat. Co gorsza, porażka z lokalnym rywalem – Polonią. Wszystkie 3 bramki padły w drugiej połowie. Nowi piłkarze zawiedli? Chyba zbyt szybko na taką ocenę, ale z pewnością oczekiwałem czegoś więcej.

Kibice Polonii mieli się z czego cieszyć. Na trybunach (jak na ich możliwości) było nieźle – koszulki w barwach klubu, transparenty, sektorówka. Tylko przeciwnika brak. Ale nie szkodzi, można go sobie przecież samemu stworzyć. Podążając za tą logiką kibice „Czarnych koszul” spreparowali flagę Legii i wywiesili ją w pustym sektorze gości. Towarzyszył jej transparent „Jesteśmy zawsze tam”. No cóż, zazdrość to straszna rzecz, bo kto w końcu w zeszłym sezonie zawiesił wyjazdy?

„Obstawiam 4 – 2 dla Legii”, czyli dzień derbów

Legia wygra 2 golami. Tak obstawia wokalista Vavamuffin, Pablopavo. Nie ukrywam, że taki wynik bardzo mi odpowiada. Artysta zwierza się portalowi legialive.pl, że jest spokojny o grę Wojskowych, gdy w składzie są: Ariel Cabral, Manu i Ivica Vrdoljak. Szkoda, ze cała sprawa z biletami bardzo psuje atmosferę.

Spotkałem się z opinią, że my jako kibice Legii powinniśmy brać te 300 wejściówek i nie narzekać. „Wisła chodzi w 300 osób na Cracovię” – mówi kibic z Warszawy. „Może i chodzi, ale musimy konsekwentnie pokazywać, że taka liczba wejściówek nas nie satysfakcjonuje” – odpowiadam. Właśnie konsekwencja jest naszą najsilniejszą bronią. Potwierdza to zakończenie konfliktu na linii SKLW – KP na warunkach korzystnych dla kibiców. Zdaję sobie sprawę z tego, że Polonia zasłania się względami bezpieczeństwa, obawą o niekulturalny doping itd., ale w końcu piłka nożna jest dla kibiców, czyż nie?

Poniżej przykład derbów Warszawy, które wymknęły się spod kontroli. Coż, kto powiedział, że organizowanie meczu Ekstraklasy jest łatwe? Jak to wyraził przedstawiciel policji: „Na stadionie jest bardzo ciężko działać.” Kibice Legii będą działać dalej, mimo tego, że jest ciężko, że są zakazy stadionowe i nagonka mediów. W najbliższym czasie pokażą swoje umiejętności (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) u siebie – na meczu z Cracovią.

czwartek, 12 sierpnia 2010

Potencjalnie puste stadiony w Brazylii, czyli co muszą robić polscy kibice

„Krucho może być […] w Brazylii” twierdzi Bartłomiej Rabij z Newsweek’a. A no może, jeżeli organizuje się mundial w 12 miastach. Podobno w części z nich frekwencja na meczach ligowych nie zachwyca. W Polsce nie powinno być tego problemu. W Poznaniu jest Lech, który dla każdego kto ma chociaż minimalne pojęcie o piłce w tym kraju równa się solidny doping u siebie i dobre liczby na wyjazdach. Śląsk i Lechia to również solidne ekipy i o ile trudno powiedzieć czy będą zapełniały odpowiednio ok. 42 tyś. i ok. 44 tyś. stadion na każdym meczu ligowym, to z pewnością nie będą stały puste. Na fanów z Wrocławia i Gdańska można liczyć. Mimo, że ich drużyny zaliczają się raczej do „ligowych średniaków”, oni nie zawodzą. I właśnie to muszą robić polscy kibice – nie zawodzić i wspierać swoją drużynę. Nie pomogą w tym promocyjne ceny popcornu, ale doping, race i oprawy. Tak już jest (przykład stanowi Legia, gdzie eksperyment z popcornem się nie powiódł).

Jedynym dyskusyjnym miejscem jest Warszawa (o czym zresztą już pisałem). Tutaj, mimo, że kibice stołecznej Legii nie zawodzą (są też podobno nawet jacyś fani Polonii) istnieje poważne ryzyko klapy. Tym razem zwiódł pomysł, a zaważył ciężar złożonych obietnic. Chciałoby się napisać na koniec – Kibicu, przychodź na Stadion Narodowy. Ale w sumie chyba nie wypada mieć do kogoś pretensji, że nie będzie przychodził.

Poniżej brazylijscy kibice na Maracnie.

środa, 11 sierpnia 2010

„Bawcie się same”, świetny Jakub Kosecki , czyli o derbach Warszawy i dobrej grze w ŁKSie

Ajaj, pisałem już, że nie wiadomo jak to będzie z tymi derbami. No to się wyjaśniło, KSP nie przydzieli Legii większej niż 300 (sic!) puli biletów. Biorąc pod uwagę zainteresowanie meczem jest to śmiesznie mało. W efekcie, podobnie jak w zeszłym roku, mecz jest bojkotowany przez fanów „Wojskowych”. Hasło „Bawcie się same” pozostaje aktualne. Szkoda.

Z pozytywnych informacji, trójka Legionistów: Mięciel, Smoliński, Kosecki, wypożyczonych/sprzedanych do ŁKSu Łódź świetnie sobie radzi. Najbardziej cieszy postawa młodego, na szczęście związanego jeszcze kontraktem z Legią, Jakuba Koseckiego. Sam piłkarz mówi:

„Jestem warszawiakiem i zawsze kibicowałem zespołowi z Łazienkowskiej, ale jestem też piłkarzem i chcę grać. Dlatego zgodziłem się na wypożyczenie do ŁKS.”

Brawo! Oby tylko teraz zarząd Legii nie spieprzył sprawy i nie oddał tego zdolnego piłkarza. Moje obawy są jak najbardziej uzasadnione patrząc na to co się stało chociażby z Grosickim (gwiazda Jagiellonii) czy Augustynem (dobre występy w Catanii Calcio). Obaj, niedocenieni w Legii, robią karierę gdzie indziej.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Pierwsze koty za płoty, czyli ruszyła Ekstraklasa

W miniony weekend ruszyła Ekstraklasa. Po przerwie wakacyjnej kibice z całej Polski znów mogą śledzić poczynania swoich ulubionych drużyn. Już na początku, dzięki długim rękom ITI, przełożono mecz Legii z Cracovią, gdyż „Wojskowi” grali sparing z Arsenalem. Jak widać rozgrywki krajowe są mniej ważne niż impreza z okazji otwarcia nowego obiektu sportowego. No cóż, jaka liga takie priorytety.

Niespodzianka

Na pewno 1 do 1 w meczu wracającego do Ekstraklasy Widzewa z obecnym mistrzem Lechem. Wydawało się również, że Ruch powinien poradzić sobie z Lechią. Tymczasem w tym spotkaniu także padł remis. W obu przypadkach faworyci grali na wyjeździe.

Rozczarowanie

Śląsk vs Jagiellonia 0 – 0 = nuuuudaaaaaaa

Tak być musiało

Bełchatów pakuje 2 bramki w meczu z Polonią.

Trudno powiedzieć

Naszpikowana gwiazdami Polonia ogrywa na wyjeździe Górnik Zabrze. Niby niezły wynik, ale musimy pamiętać, że Górnik (podobnie jak Widzew) wraca „na salony”, tak więc nie był to zbyt wymagający przeciwnik.

Kibicowsko

W tej kategorii najlepsza Korona. Widzew nie omieszkał wytknąć Lechowi nowej sztamy z ŁKSem.

(Z rozmysłem nie publikuje zdjęć opraw. Ewentualnych zainteresowanych zapraszam na strony WidzewToMy.net oraz mks-korona-kielce.pl. Odwiedzajcie polskie strony kibicowskie!).

piątek, 6 sierpnia 2010

Tragedia, czyli polskie drużyny w Lidze Europejskiej

Ligi: Azerska, Austriacka i Grecka są lepsze od Polskiej. Jaga, Ruch i Wisła są poza Ligą Europejską. Ciężko to jakoś sensownie skomentować. Biorąc pod uwagę, że Lech przegrał wczoraj sytuacja wygląda bardzo kiepsko. Paradoksalnie to właśnie drużyna z Wielkopolski jako jedyna będzie reprezentowała nasz kraj na arenie europejskiej.

Szkoda, że właściwie co roku musi tak to wyglądać. Trudno powiedzieć z czego to wynika. Nie chce mi się wierzyć, że Wisła ma gorszą drużynę niż Karabach. Jednak jakoś przegrali. Nie che mi się rozwodzić na tematy w stylu brak infrastruktury, boisk, telentów (?), trenerów itd. Jedno jest pewne coś trzeba zmienić, bo tak dalej być nie może. Polscy kibice zasługują na lepszą grę.

czwartek, 5 sierpnia 2010

1 do 0 II, czyli Liga Mistrzów znowu nie dla Polski

Rewanżowy mecz Lecha ze Spartą wzbudził spore zainteresowanie, więc znowu musiałem oglądać jak mistrz Polski przegrywa. Brakowało polotu, pomysłu, wykończenia i bramek. Wybijał się Arboleda. Przyzwoicie zagrał Wichniarek. Marnie Peszko i Wilk. Brutalny i brzydki, przez co nudny mecz. Generalnie nie chce mi się jakoś bardzo tego komentowac. Szkoda, że Liga Mistrzów poszła się ... . Sam karny, po którym padł gol baaaaaaardzo dyskusyjny. Jednak 0 – 0 i tak nic Lechowi nie dawało.

Plus dla kibiców za doping przez cały mecz. Stadion prezentuje się bardzo ładnie. Jeszcze jak wymienią murawę (po koncercie Stinga, który zagra na oficjalnym otwarciu stadionu) to już w ogóle będzie super.

środa, 4 sierpnia 2010

Problem chuligaństwa II, czyli o krzyżu przed Pałacem Prezydenckim

Powrót do rozważań na temat chuliganów (tym razem raczej luźne nawiązanie). Ta kwestia, jak już pisałem, będzie poruszana na futballogu głównie w dziale dotyczącym kibiców (dzisiejszy wpis to wyjątek). Komuś, kto powie, że chuligani to nie kibice odpowiem , że to nie prawda o ile przyjmiemy założenie, że kibicem jest osoba sympatyzująca z jakąś drużyną, śledząca jej poczynania i angażująca się w jej sprawy (chociażby poprzez jeżdżenie na „wyjazdy”, ale również uczestniczenie w akcjach typu turnieje piłkarskie, czy zbiórka zabawek dla domu dziecka). Uważam, że ta definicja brzmi sensownie.Próba wyjaśnienia, dlaczego dochodzi do awantur na stadionach to zadanie karkołomne, ale spróbujmy. Kluczową rolę odgrywają emocje, które towarzyszą nam[…] na co dzień. W tłumie, który dodatkowo daje poczucie pewnej anonimowości są one szczególnie silne. Ludzie popadają ze skrajności w skrajność, zależnie od tego co się dzieje na boisku. Nie ma co mówić, że kibice z tych emocji uczynili […] wymówkę, bo również ludzie, którzy z kibicowaniem nie mają nic wspólnego tracą kontrolę nad tym co robią i dochodzi do rzeczy irracjonalnych.

W świecie fanatyków futballu za przykład takiego zachowania może uchodzić podpalenie własnego stadionu przez Legię podczas meczu z Wisłą Kraków.

W świecie „ zwykłych ludzi” będzie to np. sprawa krzyża przed Pałacem Prezydenckim. Dziś doszło do tego, że ludzie, którzy walczą o symbole religijne w naszym kraju nie dopuścili do głównego takiego symbolu tych, którzy wiedzą o nim chyba najwięcej – księży. Wcześniej zorganizowali dyżury, aby nikt nie ukradł tego ważnego „pomnika” tragedii pod Smoleńskiem. W różnego rodzaju wywiadach dostało się Żydom, komunie i PO. To niesamowite, że tyle osób znalazło czas, żeby zająć się sprawą krzyża. Z jednej strony fajnie, że my jako Polacy potrafimy się tak zebrać i wspólnie działać. Z drugiej to wariactwo!

Podsumowując, silne emocje mogą doprowadzić do awantury na meczu. Może to mało odkrywcze, ale gdy dodamy, że emocje towarzysza każdemu z nas i wbrew pozorom niemało jest osób, które dają im upust, to już zmienia postać rzeczy. Może zbyt odważne byłoby stwierdzenie, że każdy ma w sobie chuligana, ale … każdy ma w sobie chociaż trochę z chuligana, który wyłazi gdy przepychamy się w autobusie, sklepie, windzie czy na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim.

Nie chcę tu nikogo oceniać. Nie chcę też wnikać w kwestie polityczne. Jednak nawet na wakacjach nie mogę uciec od tego tematu. Dlatego jakoś musiałem wyrazić swoją opinię.

Od czasu do czasu będą zatem pojawiały się tematy nie związane z futabllem, ale zawsze w futballowym kontekście. Ci którzy nie interesują się sportem, muszą wyładowywać się przy innych okazjach. Osobiście sądzę, że prędzej można zrozumieć (o ile w ogóle można to zrozumieć) nienawiść do kogoś za to, że jest kibicem innej drużyny, niż nienawiść do kogoś za to, że nie zgadza się na spontaniczne rozstawianie symboli religijnych (nie potępiam tu akcji harcerzy, potępiam to, co z nią zrobiono).

Na sam koniec bardzo smutna informacja. Zmarł Edmund Zientara, piłkarz i trener Legii Warszawa.

wtorek, 3 sierpnia 2010

Niedługo początek ekstraklasy, czyli trochę o obcokrajowcach, Manchesterze United i wychowankach polskich klubów

„Przegląd Sportowy” przedstawił dziś zestawienie obcokrajowców z polskiej Ekstraklasy, którzy są „naj” w jakiejś dziedzinie. Aż czterech z nich jest lub było związanych z Legią. Vuko – najwięcej meczów, Choto – najdłużej (nieprzerwanie) w lidze, Chinyama – najwięcej goli, no i Vrdoljak – najdroższy. Oprócz nich najstarszy Wiślak Cleber i najmłodszy Milos Budakovic z Cracovii. Legię wymieniono również jako drużynę o największej liczbie piłkarzy, którzy nie są Polakami.

Lech i Wisła także opierają swoje „11” na obcokrajowcach. Tak dzieje się na całym świecie. Czy to źle, czy to dobrze? Nie wiem. Wiem, że istnieje silna grupa przeciwników tego, powiedzmy nurtu. Ja osobiście nie uważam, że Juventus musi być tylko włoski, PSG tylko francuski, a Manchester United angielski. W przypadku tego ostatniego klubu, tacy piłkarze jak Giggs, York czy Cantona mieli ogromny wpływ na jego rozwój. Solskjaer strzelił zwycięską bramkę w finale Ligi Mistrzów. Wszyscy ci panowie nie byli Anglikami, ale dla klubu z Manchesteru byli niezastąpieni.

Na pewno warto, żeby w polskich klubach tworzono szkółki dla polskich talentów. Zyskają na tym kibice z całego kraju, gdy ci piłkarze staną się gwiazdami reprezentacji. Często się powtarza, że Polacy są nieproporcjonalnie drodzy w porównaniu do obcokrajowców. Jednak wychowankowie nie wymagają funduszy na inwestycje, wymagają za to cierpliwości i infrastruktury. O to ostatnie u nas najtrudniej.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

21 do 8, czyli mecz w Wilkasach i trochę przemyśleń na temat Superpucharu

Dziś odbył się jeden z ważniejszych meczów w historii futballu amatorskiego w okolicach mazur. Drużyna złożona z przypadkowych, lokalnych gwiazdorów i ekipy kolesi z Białegostoku wygrała z ekipą reprezentującą Warszawę. A propos Białegostoku, dziś Jaga gra finał o Superpuchar z Lechem.

Pomiędzy nami (moi znajomi i ja), a ekipą przeciwną była duża różnica. Oni strzelili około (około bo nikt nie liczył dokładnie) 21 bramek, my 8 (z tego jakieś 4 po transferze ich najlepszego piłkarza). Bywa, raz na wozie, raz pod wozem i tak dalej.

Dziś wieczorkiem za to konfrontacja ciekawa kibicowsko, a niekoniecznie ciekawa piłkarsko. Jaga, która grała finał Pucharu Polski z mało wymagającą Pogonią reprezentuje nas teraz w rozgrywkach europejskich, Lech jak pisałem wcześniej musi walczyć w rewanżu ze Spartą. Mecz o Superpuchar często wypada „wakacyjnie”, kiedy drużyny jeszcze nie mają drygu ligowego. Przykładowo bardzo dobrze grająca w rundzie wiosennej w sezonie 2005/2006 Legia przegrała z Wisłą Płock, która później spadła do 2 (teraz 1) ligi.