wtorek, 31 sierpnia 2010

Ludzie do siebie strzelają, czyli o „wentylu bezpieczeństwa”

Wentyl bezpieczeństwa to pojęcie z zakresu psychologii społecznej. Jest ściśle związane z teorią konfliktu, gdyż właśnie dzięki temu mechanizmowi wspólnota może rozładowywać wszelkie „niezdrowe emocje”. Jest to naturalne ujście dla wszelkich frustracji, gniewu, irytacji. Gdy jednostka lub grupa nie odnajdzie swojego wentylu może dojść do sytuacji gdy zagrożone będzie poczucie bezpieczeństwa.

Najbardziej drastyczne przykłady takich sytuacji stanowią strzelaniny jakie niedawno miały miejsce w Rybniku i Bratysławie. Policja prowadzi postępowanie, a hipotez jest wiele. Jedno jest pewne (mówiąc wprost) komuś puściły nerwy. Nieszczęśliwie doszedł do tego dostęp do broni palnej. W efekcie 7 osób nie żyje, a dwadzieścia kilka jest rannych.


fot. Reuters
Co we współczesnym świecie może być takim wentylem (którego zabrakło sprawcom wspomnianych wyżej wydarzeń)? Z jednej strony indywidualne zajęcia (trening, przejażdżka samochodem, długi spacer), z drugiej przeżycia grupowe. Takie jak festiwale muzyczne, przykład stanowi chociażby Jarocin, gdzie ludzie o sprzecznych z ówczesną władzą poglądach mogli w miarę kontrolowanie wyrazić swoją dezaprobatę. Oprócz tego, wszelkie demonstracje i pikiety. Jednak, gdy w grę wchodzi paraliż miasta czy drogi trudno mówić o pokojowych i bezpiecznych metodach rozładowywania napięć. Zostaje jeszcze sport. Ta kategoria jest o tyle fajna, że poszczególne dyscypliny zakładają inny rodzaj kibicowania. Inaczej ogląda się wyścigi rajdowe, gdzie widzisz swojego faworyta przez kilka sekund, jak pokonuje zakręt przy którym stoisz. Inaczej jest z tenisem, gdzie obowiązuje pewien specyficzny savoir vivre, inaczej „na Małyszu”, a inaczej na meczu piłki nożnej. No właśnie, tutaj znowu pojawia się problem pokojowego i kontrolowanego dawania upustu emocjom.

Jak wiadomo kibice futbolu nie należą do pokornych. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że piłka nożna skupia, po części, ludzi agresywnych. Biją się oni zazwyczaj z uzbrojoną w pałki, broń gładkolufową i gaz łzawiący policją, która posiada dodatkowo oddziały konne oraz psy bojowe lub innymi, podobnymi do nich fanatykami, a nie jak zapewne sądzą niektórzy, przypadkowymi ludźmi. Muszę przyznać, wcale nie złośliwie, że wolę to niż blokadę centrum miast (w 90% przypadków jest to Warszawa) przez górników, pielęgniarki czy taksówkarzy. Ktoś powie, że jedni walczą o „coś” (zazwyczaj pieniądze), a drudzy po prostu się biją. Ja powiem, „i jedni i drudzy się biją”. Ich motywacja jest różna, ale podobno uderzenie policjanta to przestępstwo… nawet jeżeli robi to górnik.

Ogromna część społeczeństwa chce walczyć z chuliganami, aby na Legia – Wisła było tak jak na Pucharze Czterech Skoczni. Nie sprawiłoby to oczywiście, że agresorzy gdzieś zniknął. Co by się zatem z nimi wtedy stało? Hmmmmm, dawno nie słyszałem żeby ktoś rzucał w przechodniów granatami… .

3 komentarze:

  1. Rozładowanie złych emocji w społeczeństwie następuje przede wszystkim przez sublimację, a nie bezpośrednie ujście agresji
    bo agresja zawsze rodzi agresję
    i kumuluje kulę śniegową spirali frustracja - agresja,
    chyba że się ją przerwie
    drastycznymi krokami,
    zmniejszającymi równowagę -
    dzięki temu udało się zgnoić agresję w narodzie niemieckim na przykład.
    Takim rozładowaniem złych emocji prędzej są gry komputerowe, czy właśnie sport jako taki.
    Spadek liczby gwałtów w ostatnich latach nie nastąpił przez jakieś ciche przyzwolenie na masowe zbiorowe gwałty, ale ze względu na to, że zboczeńcy rozładowują się dzięki łatwemu dostępowi do pornografii.
    Dużo lepiej więc by zrobiło wyłapać tych agresywnych debili do więzień i dać im coś, przy czym mogliby się wyżyć. Np. dać im ciężką pracę - choćby przy rozbiórkach. Społeczeństwo by skorzystało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz racje. Jednak faktem jest, że ludzie potrzebują pewnych zbiorowych przeżyć, dzięki, którym mogą dać upust negatywnym emocjom. Granie na komputerze czy nawet jakiś sport zespołowy to nie to samo. Ludzie potrzebują jakiegoś wspólnego realnego (nie wirtualnego), stałego (nie kolegę z pracy, który akurat dziś gra w przeciwnej drużynie na cotygodniowej siatkówce) wroga. To brzmi strasznie, ale niestety jest prawdziwe.
    Jeżeli chodzi o piłkę nożną i kibiców to byłem na niejednym meczu, podczas którego cały stadion wyzywał drużynę przeciwną. Oczywiście tylko część z tych osób ucieka się później do przemocy fizycznej, jednak 80% widzów/kibiców ma w sobie tą agresję i właśnie na meczu może, w miarę kontrolowany sposób, jakoś sobie z nią poradzić. Mówimy zatem (wbrew temu co twierdzą niektóre media) o znacznie większej grupie niż kilku "agresywnych debili", których wystarczy wyłapać i będzie spokój. Czy tego chcemy czy nie, piłka nożna od bardzo dawna jest kojarzona z awanturami i dlatego przyciąga osoby, dla których stanowią one sposób na poradzenie sobie z frustracją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednak agresja pociąga za sobą agresję - wyłapanie prowodyrów i pokazanie siły przez organy prewencji - i to dużo poważniejszej siły od "kibiców" (w najbardziej ostrych starciach można by rozważyć użycie broni ostrej) sprawi, że nie będą już tacy odważni. Takie "kibicowanie" odpycha wielu, którzy chętnie by na mecz poszli ale nie koniecznie chcą słuchać niecenzuralnego języka a i jeszcze czymś dostać. Jeśli ktoś nie potrafi funkcjonować wg norm społecznych i niszczy spokój i bezpieczeństwo społeczeństwa, to powinien być z tego społeczeństwa wyizolowany do czasu ustąpienia takich objawów - dotyczy to i kibica i górnika i każdego innego. Bez poradzenia sobie z tym problemem nigdy w polskiej piłce nie będzie poważnych pieniędzy - na poziomie 40-tysięcznego europejskiego kraju i nie będzie też gry na poziomie. Niestety to jest błędne koło, które na jakimś etapie przerwać trzeba. Albo zostawić to jako towarzystwo wzajemnej adoracji - kopaczy którym nie chce się grać, skorumpowanych działaczy i kibiców których nie interesuje sam mecz tylko walka słowna lub wręcz. Tylko czy najważniejszy na świecie sport w jednym z większych krajów w Europie ma wyglądać właśnie tak?

    OdpowiedzUsuń