niedziela, 29 sierpnia 2010

2 dni później, czyli słów kilka o meczu Legia – GKS Bełchatów i problemach z bramkarzami

Potrzebowałem trochę czasu aby ochłonąć po tym meczu. Ciężko jest patrzeć jak drużyna, który wydała najwięcej kasy spośród polskich drużyn na transfery zupełnie nie radzi sobie z przeciwnikiem. Najgorsze jest to, że zawiedli właśnie nowi zawodnicy. Przy pierwszym golu zawiódł obrońca Srda Kneżević, przy drugim bramkarz, Marijan Antolović. O ile zamiast tego pierwszego może grać, obecnie leczący kontuzję Rzeźniczak, to z bramkarzem jest już problem. Alternatywę stanowią: Kostiantyn Machnowskij, który z pierwszą drużyną rozegrał jedynie 3 mecze oraz Wojciech Skaba, który zeszły sezon spędził w Polonii Bytom. Niby był zawodnikiem pierwszego składu, ale zdarzały mu się poważne błędy.

„Skaba był słabym punktem drużyny. I to nie pierwszy raz. Niewykluczone, że w kolejnym meczu usiądzie na ławce rezerwowych” – mówił swojego czasu szkoleniowiec Polonii, Jurij Szatałow.

Czyżby trener Dowhań, znany z umiejętność wynajdywania talentów bramkarskich (Boruc, Fabiański, Mucha) „stracił nosa”? Miejmy nadzieję, że nie i Marijan się jeszcze rozkręci.

Antolović, fot. legia.com

Wracając do samego meczu, źle było w każdej formacji: ataku, pomocy, obronie i na bramce. Jedynym wyróżniającym się zawodnikiem był Manu, który niejednokrotnie musiał wracać się pod własną bramkę. Wydaje się, że Bruno Menzenga nie będzie lekarstwem na chorobę jaką jest brak skuteczności. Legia straciła ważne punkty w wyścigu o mistrza. Teraz Wojskowych czekają 2 trudne wyjazdy, do Chorzowa i Lubina.

2 komentarze:

  1. może lepiej nie kupować nowych, drogich i nie do końca sprawdzonych piłkarzy, a nie sprzedawac dobrych zawodnikow?
    ale w polskich klubach to chyba norma - jesli sie zaczynasz wyrozniac to sprzedaja cie za granice

    OdpowiedzUsuń
  2. Problem w tym, że wielu piłkarzy traktuje polską ligę jak trampolinę, po której można przeskoczyć gdzieś na zachód.

    OdpowiedzUsuń